Kuzynka w dwuczęściowym kostiumie kąpielowym na piętnastu zdjęciach. Pod nimi komentarze: „Posągowe kształty”. „Jak zawsze piękna”. „Bogini”. Rozumiem miliony serduszek i zadowolonych buziek, Ola jest właścicielką firmy, więc lizusostwo ma uzasadnienie. Ale czy te baby powariowały? Bo to przecież głównie kobiety wypisują takie bzdury. Może sobie kpią? Nie zdziwiłabym się, gdyby Morze Egejskie wystąpiło z brzegów i zatopiło plażę po wejściu Oli do wody, mogłaby zapewne wygrać niejeden konkurs na najpiękniejszą fokę, ale – bogini?
Zdjęcia z urlopów są najgorsze. Moja przyjaciółka na nartach we Francji. Jej „posągowe kształty” przysłonił miłościwie obszerny strój. Podpis: „Góry i mua”. Komentarz: „Nasza śnieżynka”. Śnieżynka! Paulina to potężna śniegowa kula. Rozpędzona może zabić.
To jest kółko wzajemnej adoracji!
Nieraz patrzyłam i nie dowierzałam własnym oczom. To nie może być prawda, myślałam, ludzie nie mogą być aż takimi kretynami. „Cała ja” – zdjęcie w kapeluszu z wielkim rondem, przypominająca kartofel twarz osadzona na krótkiej, grubej szyi. No tak, prawda, cała ona: sąsiadka z góry. Nie „Sophia Loren”. Najświętsze słowo honoru: na pewno nie Sophia Loren! „Prawdziwa dama”. „Co tam dama! Księrzna”. Tak, tak, dokładnie: „księrzna”. Tak było napisane...
„Wyglądasz rewelacyjnie. Czy ty się kiedyś zestarzejesz?”. Owszem, zestarzała nam się Monika. Może by tak napisać w komentarzu, prosto i bez ogródek: „Jak dobrze, że użyłaś różne filtry, dużo filtrów…”? I te pozy. Skąd przymus wypinania piersi i tyłków? Czy im się wydaje, że są girlaskami? Pozują do „Playboya”?
Nie, to tylko media społecznościowe, czyli bezkresna kraina narcyzmu. Patrzcie, jak wyglądam – w sukieneczce, w szortach, w płaszczyku, szaliku. Na rowerze, na łódce, w biegu, o poranku przy kawie i wieczorem przy winie. O, a tu malutka, już wtedy miałam zadatki na piękność. Tu jestem z misiem, a tu, proszę, ze Zbysiem, też śliczny. „Cudna para!”, „Emanujecie miłością”, „Jedźcie do Hollywood”. Tak, jedźcie i dajcie już ludziom święty spokój.
Właściwie nie rozumiem, dlaczego się tak przez lata katowałam. Codziennie obiecywałam sobie: dosyć z tym, nie otwieram, nie oglądam, nie czytam. Wypisuję się z towarzystwa wzajemnej adoracji, z zaklętego kręgu lajków, buziek, migoczących serduszek i kretyńskich gifów. Mam dość „zjawiskowych” przyjaciółek, zawsze „powalających”, „obezwładniających”, „niesamowitych” i „zajebistych”.
Sorry, „zajebiści” są na ogół panowie, w swoich koszulkach, co to „na pewno żoneczka kupiła”, prężący na „siłkach” wytatuowane muskuły. Za to wszystkie dzieci to „cudne słodziaki”. Szczególnie te maleńkie lolitki w różowych tiulowych spódniczkach i lakierowanych bucikach. „Wzruszające”.
Mnie się nikt nie podlizuje
Witajcie w świecie doskonałym: idealnych rodzin, wypasionych domów, bajeranckich samochodów, wakacji za granicą. Tu nurkujemy, a tu skaczemy na bandżi. Rozjeżdżamy quadami planetę. Prawda, jak miło? Ekscytująco.
Rzygać mi się chce, ale jakoś nie mogę z tym skończyć. Komórka sama się otwiera. Tylko momencik, spojrzę raz jeden, króciutko. Może jakieś ważne powiadomienie przyszło? Nie, nie umiałam zrezygnować. Przecież to jak u Balzaka. Komedia ludzka, tyle że w dwudziestym pierwszym wieku… Obsesyjnie sprawdzałam, co nowego, codziennie, kilka razy dziennie. Sondowałam poziom zidiocenia bliźnich, ich zakochania w sobie i swoich „zabawkach”, totalnego lizusostwa i fałszu. Byłam uzależniona.
Syn zrobił mi zdjęcie. Naprawdę niezłe. Na tle czerwonych dzikich winorośli. Bajeczna sceneria. Uwielbiam jesień, jest taka kolorowa. Poza tym jestem jesiennym typem kobiety – kiedyś miałam rudoblond włosy, teraz są siwe, orzechowe oczy, smagła karnacja. Ładnie się komponuję z październikowym krajobrazem.
Rzadko to robię, ale… Coś mnie podkusiło, taka urocza fotografia. Wrzuciłam. A niech mają. Niech „superlaski” szlag trafi. Niech zobaczą, jak wygląda stylowa kobieta. Sprawdzałam co minutę. Całe popołudnie na to zmarnowałam. Bez sensu. Ledwie kilka lajków. I jeden komentarz: „Nasza Grażynka jak zawsze poważna i smutna”. Ożeż wy boginie i księżne, niech was diabli! Wypisuję się! Dosyć z tym wreszcie. Dojrzałam. Jeszcze dziś zlikwiduję to cholerne konto.
Czytaj także:
„Na swoim ślubie chciałam olśniewać urodą, a zamiast tego się oszpeciłam. Bałam się, że pan młody ucieknie na mój widok”
„Po rozwodzie zaliczałem coraz młodsze laski, by znów poczuć się męsko. Oprzytomniałem, gdy trafiłem na... koleżankę córki”
„Spotkałam mężczyznę swojego życia, ale musiałam mu powiedzieć, że... nie możemy być razem. Jego reakcja mnie zaskoczyła”