„Zięć udaje dobrego męża, bo boi się, że córka puści go z torbami. Drań nie zasługuje na jej majątek”

zmartwiona kobieta fot. Getty Images, PhotoAlto/Eric Audras
„Po cichu liczyłam, że zrozumie, że nie ugra tego, co chciał i po prostu odpuści, ale chyba zdał sobie sprawę, że jedynym sposobem na zdobycie pieniędzy jest granie idealnego męża. To przecież na odległość śmierdziało fałszem!”.
/ 10.03.2024 14:30
zmartwiona kobieta fot. Getty Images, PhotoAlto/Eric Audras

Od początku podejrzewałam, że zamiary mojego zięcia mogą nie być uczciwe. Żałuję, że nie zweryfikowałam tego wcześniej. Może zaoszczędziłabym córce nadchodzących rozczarowań i upokorzeń.

Wojtek wydawał mi się fałszywy

Już na pierwszym spotkaniu coś mi w nim nie pasowało. Był tak uprzejmy i zapatrzony w moją Karolinę, że aż groteskowy. „To niemożliwe, żeby dorosły, normalny facet zachowywał się jak jakaś rozchichotana nastolatka”, pomyślałam.

— Nie mam już wątpliwości, po kim Karolina odziedziczyła swoje maniery i to niesamowite ciepło — kadził mi, choć komplement trafił jak kulą w płot, bo tego wieczoru można było o mnie powiedzieć dużo, ale na pewno nie to, że byłam ciepła.

– Dziękuję bardzo – odparłam uprzejmie, ale dość chłodno.

Córka niestety nie widziała tego wszystkiego, co ja. Była kompletnie zapatrzona w ukochanego. A on bardzo mocno się starał, żeby tak zostało. Zawsze martwiła mnie perspektywa zamążpójścia Karoliny. Z natury była dobra i empatyczna, często nie potrafiła dostrzec, że nie wszyscy ludzie są dobrzy i tak samo bezinteresowni, jak ona. Mieliśmy sporą rodzinną fortunę, a Karolina była jedyną rodzinną dziedziczką, przez co zależało mi, aby osoba, z którą założy rodzinę, darzyła ją nie tylko prawdziwym uczuciem, ale też wykazywała się pewną odpowiedzialnością. Wojtek bynajmniej taki nie był.

– I co sądzisz, mamo? Rzadko trafia się dziś na kogoś, kto jest tak uprzejmy i ma tak nienaganne maniery, prawda? – zachwycała się córka po tamtym spotkaniu, a ja nie miałam serca psuć jej wrażeń.

– Tak, faktycznie – mruknęłam.

„Nie ma sensu, żebym się wtrącała, ale muszę mieć na niego oko”, pomyślałam.

Ich miłość kwitła

Poza moimi subiektywnymi wrażeniami co do Wojtka, niestety nie dostarczał on wystarczających dowodów na swoje niezbyt uczciwe zamiary. Traktował córkę poprawnie (dla mnie, oczywiście, aż nazbyt poprawnie, jakby grał w teatrze), Karolina była szczęśliwa i coraz częściej przebąkiwała o ślubie. Miałam związane ręce: wiedziałam, że jeśli się sprzeciwię, przyniesie mi to tylko gniew córki. No i wkrótce się doczekałam. Karolina radośnie oznajmiła mi, że planuje wyjść za Wojciecha.

– Bardzo się cieszę, kochanie – kłamałam. – Powiedz mi tylko, jak zamierzasz rozwiązać kwestie finansowe? – zapytałam nieśmiało.

– Nie jestem pewna... Z jednej strony wydaje mi się, że Wojtkowi nie zależy na moich pieniądzach... – wahała się.

„No, na pewno”, pomyślałam z przekąsem.

– ...ale z drugiej strony, może lepiej dmuchać na zimne? Pewnie podpiszemy intercyzę – poinformowała mnie, a ja aż przyklasnęłam w dłonie z radości, choć oczywiście zrobiłam to w duchu, a nie naprawdę.

– Myślę, że to bardzo odpowiedzialna decyzja – pochwaliłam Karolinę, siląc się na neutralność. – Przecież w żaden sposób go tym nie krzywdzisz.

– Chyba masz rację. Powinien zrozumieć – uśmiechnęła się do mnie córka.

Miał pretensje

Oczywiście, przyszły zięć wcale nie zrozumiał. Robił Karolinie wyrzuty, że zupełnie mu nie ufa, że jest materialistką, że zależy jej tylko na pieniądzach, że stawia kasę wyżej niż ich miłość. Gdy córka żaliła mi się po ich kłótniach, tylko utwierdziłam się w przekonaniu, że ten drań poluje na majątek mojej córki. Tylko co miałam zrobić? Mogłam jedynie utwierdzać ją w przekonaniu, że intercyza to dobra decyzja. Wtedy, w przypadku rozwodu, facet nie dostanie ani grosza...

Niestety, Wojciech się w końcu opamiętał. Po cichu liczyłam, że zrozumie, że nie ugra tego, co chciał i po prostu odpuści, ale chyba zdał sobie sprawę, że jedynym sposobem na zdobycie pieniędzy jest granie idealnego męża.

Błagał o wybaczenie

Pewnego dnia, gdy córka spędzała akurat noc w moim domu, zjawił się w progu z wielkim bukietem kwiatów.

– Karolcia, przepraszam... Ja po prostu byłem tym wszystkim zaskoczony. Rozumiem, że masz swoje zobowiązania wobec rodziny i musisz pilnować tego, co wasze. Proszę cię, wybacz mi – słyszałam te jego teatralne przeprosiny zza ściany i aż mnie skręcało.

To przecież na odległość śmierdziało fałszem! Widać uznał, że bycie utrzymankiem też nie jest taką złą opcją... Karolina, oczywiście, szybko mu wybaczyła, ale nie zrezygnowała z intercyzy, na szczęście. Nie powiem, że ich ślub mnie ucieszył, ale przynajmniej nie był już dla mnie źródłem lęku i stresu.

Był bardzo cwany

Wojtek jednak szybko wymyślił sobie sposób na obejście intercyzy. Oczywiście, było w niej zapisane, że, w przypadku rozwodu, może on zachować wszelkie prezenty podarowane mu na własność przez córkę. Dotyczyło to zegarków, ubrań, sprzętów czy samochodów. Nie miałam nic przeciwko temu. „Niech sobie bierze te auta czy zegarki, jeśli chce”, myślałam gorzko. Zięć zaczął jednak robić podchody, aby córka kupowała mu nieruchomości.

– Wiesz, moi rodzice i siostra mieszkają w takich klitach... Aż mi głupio, że my tu się rozkoszujemy życiem w takim pięknym apartamencie, a oni się gnieżdżą w starych blokowiskach – narzekał.

Karolina, ze swoją wrodzoną empatią, oczywiście od razu dała się złapać na haczyk.

– Mamo, to teraz moja rodzina. Muszę się podzielić częścią tych pieniędzy... – tłumaczyła mi.

– Kochanie, część tych pieniędzy należy tylko do ciebie, więc zrobisz z nimi, co będziesz chciała, ale proszę cię, bądź ostrożnaOczywiście, nie mówię, że rodzina Wojtka to jacyś naciągacze, ale po prostu, gdy ktoś ma pieniądze, nagle z każdej strony wyrastają „potrzebujący”. Całego świata nie zbawimy... – próbowałam delikatnie wyjaśnić.

– Wiem, ale czuję, że muszę to zrobić. Te mieszkania nie będą bardzo drogie, ale chcę, żeby po prostu mieszkali godnie – odparła.

Karolina kupiła więc dwa naprawdę porządne apartamenty w dobrej dzielnicy: jeden dla teściów, drugi dla szwagierki. Obydwa były jednak zapisane na jej męża, co budziło moje wątpliwości, ale... chyba nie zamierzał ich wykorzystywać jako zabezpieczenia przed rozwodem? Takim draniem przecież nie mógł być.

Przyłapałam go z inną kobietą

Pewnego dnia jednak uzyskałam upragniony dowód na prawdziwą naturę zięcia. Szłam akurat ulicą, gdy dostrzegłam go w kawiarni z... inną kobietą. Ewidentnie byli ze sobą blisko. Weszłam więc niepostrzeżenie do lokalu i stanęłam za filarem, aby przysłuchać się fragmentom ich rozmowy.

– Słuchaj, możemy się spotykać, ale musisz wiedzieć, że nigdy nie odejdę od żony. Nie mogę... Jeśli to zrobię, zostanę bez środków do życia – tłumaczył kochance zięć.

Zrobiłam im szybko kilka zdjęć i opuściłam lokal.

„Boże, niby stało się to, na co miałam nadzieję, ale... co ja teraz z tym zrobię?”, myślałam gorączkowo. Wiedziałam, że powinnam pokazać te zdjęcia córce, ale serce mnie bolało na myśl o tym, jak bardzo ją tym zranię. Tylko czy miałam inny wybór?

Córka jest taka naiwna

Z Karoliną umówiłam się następnego dnia. Gdy pokazałam jej zdjęcia, widziałam na jej twarzy ból. Podziękowała mi jednak za szczerość i obiecała, że zajmie się tą sprawą. Byłam pewna, że przez „zajęcie się sprawą” rozumie rozwód, ale wieści o rozstaniu nie nadchodziły.

Gdy odwiedziłam dom córki po kilku tygodniach, zobaczyłam Wojtka skaczącego wokół niej jeszcze bardziej niż zwykle. Wszystko wskazywało na to, że Karolina postanowiła mu wybaczyć...

– Córcia, wszystko sobie wyjaśniliście? – zapytałam niewinnie, gdy zostałyśmy już same.

– Tak. Obiecał mi, że to była tylko chwila słabości i że więcej się nie zdarzy. Nadal czuję się zraniona, ale postanowiłam dać mu szansę. Jeśli kłamie, to prędzej czy później wyjdzie na jaw. A jeśli nie... No cóż, ludzie popełniają błędy. A ja naprawdę kocham Wojtka, mamo – wyznała mi.

Wyszłam od Karoliny rozczarowana i sfrustrowana. Co za podstępny gnojek! Myśli, że będzie mógł bez końca robić moje dziecko w konia i żyć jak król za jej pieniądze? „Spokojnie, ja poczekam”, pomyślałam. W końcu znowu powinie mu się noga, a ja dopilnuję, żeby Karolina się o tym dowiedziała. Nie będzie mu przecież wybaczać bez końca. A nieszczera miłość zawsze wyjdzie na jaw!

Na razie zięć bardzo stara się odzyskać zaufanie żony. Ale ja wiem, kim jest naprawdę... Zwykłym oszustem i nierobem, który ponad wszystko ceni sobie pieniądze. Zwłaszcza takie, na które nie musiał zapracować sam.

Czytaj także: „Mój szef to wyzyskiwacz. Gdy przyłapałem go z kochanką, czułem, że lepszej okazji do zemsty nie mogłem sobie wymarzyć”
„Siostry kłóciły się o mieszkanie po babci, a ja chciałem w spadku tylko stare biurko. Znalazłem w nim niezły majątek”
„Marzyłam o miłości, ale córki skazały mnie na samotność. Uznały, że małżeństwo w moim wieku to głupota”
 

Redakcja poleca

REKLAMA