Kiedy byłem w liceum, dużo imprezowałem. Chodziłem na dyskoteki i zawsze rozglądałem się za jakąś dziewczyną, z którą mógłbym stamtąd wyjść. O dziwo, raczej bez trudu takie znajdowałem. Spędzaliśmy razem jedną noc i tyle. Te łatwe licealne podboje spowodowały, że nie szukałem innych kobiet. Ambitniejszych, poważniejszych. Od rozmów miałem kolegów, kobieta miała dobrze wyglądać, lubić się bawić i być dobra w łóżku.
Moje najtrwalsze związki trwały po kilka tygodni. Ale takie dałoby się policzyć na palcach jednej ręki. Większość moich kobiet to były znajomości na jedną noc. Często rano nie miałem nawet pojęcia, jak ma na imię dziewczyna, koło której się budziłem. Ale większość z nich, tak jak ja, nie myślała o stabilizacji. Znikały z mojego życia tak szybko, jak się pojawiły. Czy w którejkolwiek z nich byłem zakochany? Na pewno nie. Wydawało mi się, że mam odporność na to uczucie. I że nigdy nie „wpadnę”.
Zagapiłem się i na nią wpadłem
Zostałem zaatakowany z zupełnie niespodziewanej strony. To była impreza Adama, kolegi z biura projektowego. Poszedłem sam, ale nie zamierzałem sam wrócić. Ledwie wszedłem do baru i zamówiłem drinka, zacząłem wypatrywać potencjalnych kandydatek. Mój wzrok zatrzymał się na srebrnej spódniczce. Ruszyłem w jej stronę.
– Człowieku, uważaj! – z transu wyrwał mnie krzyk i poczułem, że mam mokry przód koszuli.
Na dziewczynę, na którą wpadłem, pewnie w innych okolicznościach w ogóle nie zwróciłbym uwagi. Miała długi, ciemny warkocz, nie była umalowana, a jej ciało skrywała dziwna luźna, kolorowa sukienka. Ale musiałem się zatrzymać, jakieś wychowanie jednak w domu odebrałem.
– Bardzo przepraszam, zamyśliłem się, to moja wina – wyrecytowałem. – Kupię pani nowego drinka, co to było?
Dziewczyna przeszyła mnie spojrzeniem. W jej wielkich zielonych oczach widziałem wściekłość.
– Nie trzeba, dziękuję. Ale niech pan lepiej tak się nie daje hipnotyzować, to niebezpieczne.
Wyczułem w jej głosie kpinę. I na przekór wszystkiemu poczułem, że nie chcę, żeby sobie poszła.
– A jednak nalegam. Jestem Piotr – wyciągnąłem rękę i sięgnąłem po mój najsympatyczniejszy uśmiech. Chyba wybrałem dobry, bo dziewczyna po chwili wahania podała mi rękę.
– Julia.
Poszliśmy do baru. Okazało się, że na mojej koszuli mam gin z tonikiem. Wypiłem swoją whisky jednym haustem i zamówiłem drinki dla nas obojga.
– Dziękuję, to było miłe. Baw się dobrze – Julia odwróciła się i zniknęła w tłumie.
Jak ona mogła tak sobie pójść?
Powinna być zachwycona, że zwróciłem na nią uwagę! Popsuła mi cały wieczór. Nie mogłem przestać o niej myśleć. Próbowałem zagadnąć różne dziewczyny, ale zupełnie mi nie szło. Chciałem już iść, kiedy zobaczyłem Julię. Wyraźnie dobrze się bawiła. Stała razem z Adamem i Jackiem, moim drugim kumplem, i zaśmiewała się do rozpuku.
– No proszę, już dawno po północy, a nasz casanova ciągle sam – Adam poklepał mnie po plecach. – Czyżbyś stracił swój dar?
Byłem zły, że kpią ze mnie przy Julii. Co ona sobie o mnie pomyśli?
– Julka, to mój kolega Piotr, pewnie go jeszcze nie poznałaś, bo cały wieczór był na łowach. A to moja siostrzyczka Julia. Bądź grzeczny, ma czarny pas w karate – Jacek mrugnął do mnie porozumiewawczo.
– My już się znamy, braciszku. Pan przystojniak kupił mi nawet drinka. Ale jakoś ziemia nie drgnęła – Julia się uśmiechała, ale wiedziałem, że kpi.
Uznałem, że nic nie zdziałam. Pożegnałem się i poszedłem do domu. Nigdy nie byłem zakochany, więc nie miałem pojęcia, czy to, co czuję, to miłość. Ale nie mogłem spać. Cały czas myślałem o Julii. W pracy też nie mogłem się skupić. Zastanawiałem się, jak poprosić Jacka o telefon siostry, bez narażania się na kpiny. Nic mądrego nie wymyśliłem, więc powiedziałem wprost, że chciałbym zadzwonić do Julii. Jacek wcale mnie nie wyśmiał. Popatrzył na mnie poważnie.
– Piotrek, odpuść sobie. Nic nie wskórasz. Nie jesteś w jej typie, uwierz mi. Trochę ci o niej opowiem. Ma doktorat z matematyki. Publikuje w zagranicznych pismach naukowych. Jest przewodnikiem górskim i instruktorem narciarstwa. Na studiach trenowała karate. Jeździ rowerem, pływa na desce i kocha francuskie kino z lat 60. A gdyby założyła szpilki, to pewnie by się przewróciła. To nie jest dziewczyna dla ciebie. A ty nie jesteś facetem dla niej. Ale skoro chcesz się sam przekonać… Proszę.
Jacek wysłał mi wizytówkę z numerem swojej siostry.
Zadzwoniłem w piątek. Zaproponowałem kolację. Zgodziła się! Wybrałem nieduży arabski lokal, uznałem, że się jej spodoba. Chyba trafiłem, Julia wyglądała na mile zaskoczoną.
– Bałam się, że będziesz chciał mnie zaciągnąć do jednej z tych restauracji z kwadratowymi talerzami i winem w cenie roweru.
Dobrze nam się rozmawiało
O dzieciństwie, podróżach, filmach, polityce. Zdałem sobie sprawę, że nigdy tak nie rozmawiałem z kobietą. Rozumieliśmy się, wchodziliśmy sobie w słowo… Jakbyśmy znali się od lat. Po kolacji odprowadziłem Julię do domu.
– Hej. A może w niedzielę pojedziemy na wycieczkę rowerową? Co powiesz? Umiesz chyba jeździć rowerem?
– Jasne, że umiem – zapewniłem.
Bo co miałem powiedzieć? Wprawdzie ostatni raz jeździłem rowerem, jak miałem trzynaście lat, ale tego się podobno zapomina. Rower pożyczyłem od Adama. Kupiłem spodenki, koszulkę, buty i czapeczkę. Wystrojony jak bóg kolarstwa wsiadłem rano na rower. Zanim dojechałem pod dom Julii, wszystko mnie już bolało.
– Aleś się wystroił – Julia nie mogła ukryć rozbawienia. Miała na sobie legginsy, sprany polar i wełnianą czapkę.
Pojechaliśmy. Julia narzuciła ostre tempo. Po godzinie myślałem, że umrę.
– Julia, zaczekaj – wyrzęziłem.
Zawróciła. Stanąłem i prawie spadłem z roweru. Dyszałem, paliły mnie płuca i nogi. Julia stała nade mną z założonymi rękami i uśmiechała się z politowaniem.
– Chyba odnowiła mi się stara kontuzja – skłamałem. – Muszę wezwać taksówkę.
Miałem nadzieję, że zostanie ze mną, może nawet wróci. Nic z tego.
– No to pa, ja jadę dalej. Szkoda, że tak wyszło. Na razie!
W poniedziałek Jacek zapytał, jak tam randka. Byłem pewien, że zna prawdę, więc nie kręciłem.
– No tak, można się było tego spodziewać. Kiedy ty ostatnio uprawiałeś jakikolwiek inny sport niż… no wiesz?
Jacek pokiwał głową i sobie poszedł.
Nie był zadowolony, że o nią pytam
Zadzwoniłem do Julii jeszcze dwa razy. Nie odebrała. W kolejną sobotę poszedłem do pubu. Poderwałem jakąś blondynkę. Poszliśmy do niej. Kiedy już zdjęła sukienkę, zrozumiałem, że nie mam na nią ochoty. Wydusiłem z siebie jakąś wymówkę i uciekłem.
Byłem wściekły. Na siebie, ale bardziej na Julię. Nie mogłem mieć jej, to jedno, ale dlaczego przestały mnie kręcić inne kobiety. Mam zostać mnichem?
Skoro nie miałem po co włóczyć się w weekendy po knajpach, musiałem sobie znaleźć inne zajęcie. Kupiłem rower. Po trzech miesiącach dawałem już radę jeździć po kilkadziesiąt kilometrów dziennie. I co najlepsze, zaczęło mi się to podobać!
Zapisałem się na siłownię. Zanim zostały zamknięte przez pandemię, zdążyłem się uzależnić od wysiłku fizycznego. Więc zacząłem biegać. I wróciłem do czytania. W liceum pochłaniałem książki nałogowo. Nie umiałem sobie przypomnieć, kiedy przestałem, a zacząłem spędzać wolny czas przez komputerem. Nie uprawiałem seksu od niepamiętnych czasów. I ciągle myślałem o Julii. Ale honor nie pozwalał mi do niej dzwonić. Kilka razy zagadywałem o nią Jacka. Niby od niechcenia rzucałem.
– A jak tam twoja siostrzyczka? Ktoś ją poskromił?
Jacek coś tam odpowiadał, ale bez szczegółów. Miałem wrażenie, że nie jest zadowolony, że o nią pytam. Kilka tygodni temu wróciłem z biegania. Zorientowałem się, że mam trzy nieodebrane połączenia… od Julii. Aż usiadłem z wrażenia. Ale nie chciałem sobie robić nadziei. Wymyślałem powody, dla których mogła dzwonić. Może szukała Jacka? Może się pomyliła? Może potrzebowała architekta? Napiłem się piwa i oddzwoniłem.
– Noo. Już myślałam, że się odpłacasz pięknym za nadobne. Albo że się obraziłeś. Bo widzisz… Powiem wprost, inaczej nie umiem. Jak się poznaliśmy, uznałam, że jesteś dupkiem. Zabrałam cię wtedy na rower, bo wiedziałam, że nie jeździłeś od dzieciństwa. Jacek mi powiedział. Chciałam ci utrzeć nosa. Ale braciszek mi mówi, że ciągle o mnie pytasz. A ja, muszę się przyznać, o tej naszej kolacji ciągle myślę. Byłam zaskoczona, że tak nam się dobrze rozmawiało. Myślałam, że mi przejdzie, a ty się szybko pocieszysz. Ale skoro o mnie pytasz… To może też chciałbyś spróbować jeszcze raz?
Udało się!
Chciałem wymyślić jakąś inteligentną ripostę, ale nic mi nie przychodziło do głowy. Wystraszyłem się, że jeszcze chwila, a Julia pomyśli, że nie jestem zainteresowany.
– Jasne, że bym chciał! – wykrzyknąłem.
– Ojej, super, fajnie, że myślimy tak samo! – Julia wyraźnie była rozbawiona moim entuzjazmem.
Rozłączyła się, a ja odtańczyłem na środku salonu taniec zwycięstwa. Spotkaliśmy się u mnie. Z pomocą YouTube’a udało mi się ugotować całkiem zjadliwą potrawkę z kurczaka z ryżem. Wydaje mi się, że Julia była lekko zdziwiona moim mieszkaniem. Że mam tu książki, płyty winylowe… Może spodziewała się kalendarzy z rozebranymi dziewczynami na ścianie? Rozmawialiśmy, tańczyliśmy. Na sam koniec zebrałem się na odwagę i ją pocałowałem. Przez chwilę miałem wrażenie, jakby to był mój pierwszy prawdziwy pocałunek w życiu.
Odprowadziłem Julię do taksówki. Pocałowaliśmy się jeszcze raz.
– Do zobaczenia, teraz już będę odbierać twoje telefony – szepnęła mi do ucha.
Wieczór z kobietą niezakończony seksem? To jeszcze całkiem niedawno było nie do pomyślenia. A jednak to był najpiękniejszy wieczór w moim życiu.
Czytaj także:
„Mój chłopak, gdy widzi swoich kumpli, zmienia się w aroganckiego drania. Traktuje mnie, jak nic niewarty stary rupieć”
„Mój chłopak zrobił się nagle bardzo uczynny. Co chwilę biega pomagać sąsiadce. Podejrzewam, że mnie zdradza”
„Urodziłam w wieku 16 lat. Rodzice chcieli oddać moje dziecko do adopcji, a mój chłopak został wysłany za granicę”