„We wrześniu ja przycinałam rośliny, a mąż ciął domowy budżet. Okazało się, że miał swój tajemniczy powód”

zła kobieta fot. iStock by Getty Images, Zave Smith Photography
„Zaczęłam robić kawę w domu, ale nawet to nie było wystarczające. Nagle Tomasz zasugerował, żeby kupować tańszą kawę w sklepie. Już nie naszą ulubioną, aromatyczną mieszankę z małej palarni, tylko coś zwyczajnego, z półki promocji”.
/ 21.09.2024 18:30
zła kobieta fot. iStock by Getty Images, Zave Smith Photography

Zawsze wydawało mi się, że wszystko mamy poukładane. Że życie jest dokładnie takie, jakie powinno być: stabilne, bez większych wstrząsów. Pracowałam na pół etatu, miałam czas na zajmowanie się domem, na nasze wspólne wieczory z Tomaszem. Byliśmy małżeństwem od dziesięciu lat, i choć życie miało swoje wzloty i upadki, czułam się w tym dobrze.

Tomasz zawsze miał plan na wszystko. To on dbał o nasze finanse, kontrolował wydatki, pilnował, by wszystko się zgadzało. Ja zajmowałam się codziennością – zakupami, sprzątaniem, małymi przyjemnościami, jak wspólna kawa w ulubionej kawiarni czy wyjście do kina.

Mąż kazał mi oszczędzać

Ale któregoś dnia, całkiem niewinnie, Tomasz zaproponował, żebyśmy zaczęli trochę oszczędzać.

– Może moglibyśmy zrezygnować z tych codziennych kaw na mieście, co? – zapytał, uśmiechając się z lekkością, jakby to była rzecz zupełnie oczywista.

– Jasne, mogę robić kawę w domu – zgodziłam się bez większych wątpliwości. Wydawało mi się to wtedy logiczne. Takie małe oszczędności na przyszłość.

Zaczęłam więc robić kawę w domu, ale nawet to nie było wystarczające. Nagle Tomasz zasugerował, żeby kupować tańszą kawę w sklepie. Już nie naszą ulubioną, aromatyczną mieszankę z małej palarni, tylko coś zwyczajnego, z półki promocji.

– Paulina, przecież to tylko kawa – tłumaczył, gdy zobaczył moją minę, kiedy wkładałam do koszyka opakowanie najtańszej, nieznanej mi marki. – Oszczędzamy na małych rzeczach, ale za to zyskujemy spokój. Na przyszłość.

Nie sądziłam, że to będzie początek większych zmian. Na początku były to faktycznie drobiazgi. Kawa w domu zamiast na mieście, tańsze produkty. Ale potem zaczęłam zauważać, że te cięcia dotyczyły głównie mnie. Ograniczenia, oszczędności... powoli odbierały mi te drobne, codzienne przyjemności. A Tomasz? Jego życie pozornie nie zmieniło się tak bardzo. Coraz częściej się wycofywał, a ja... czułam się jakby zamknięta w klatce.

Byłam na niego zła

Tomasz wrócił z pracy później niż zwykle, a ja czekałam w kuchni, przygotowując kolację. Usłyszałam, jak rzuca klucze na szafkę i podchodzi do mnie, jak zawsze, ale tym razem bez pocałunku. Zamiast tego zaczął od tematu oszczędności.

– Paulina, musimy jeszcze trochę przyciąć wydatki. Może mogłabyś zrezygnować z tylu nowych kosmetyków? – zaproponował, patrząc na mnie z zimnym spokojem.

Poczułam, jak we mnie narasta irytacja.

– A co z twoimi wydatkami? – zapytałam, odwracając się gwałtownie od kuchenki. – To zawsze ja mam z czegoś rezygnować. Kawa, ubrania, teraz kosmetyki. A ty?

– Ja? Pracuję, oszczędzam jak mogę. Nie rozumiesz, że to dla nas? – odpowiedział z irytacją.

– Ale dlaczego zawsze ja muszę coś poświęcać?! Może po prostu nie mówisz mi całej prawdy? Coś się dzieje, Tomasz? – patrzyłam na niego z podejrzeniem.

Jego twarz stężała, a oczy unikały mojego wzroku.

– Paulina, po prostu zaufaj mi, dobrze? – rzucił krótko i wyszedł z kuchni.

Czułam, że coś się za tym kryje

Następnego dnia, nie wytrzymałam i postanowiłam porozmawiać z Tomaszem raz jeszcze. Czułam, że coś jest nie tak. Zastanawiałam się, co tak naprawdę dzieje się za jego chłodną fasadą.

– Tomasz, musimy porozmawiać – powiedziałam, siadając naprzeciw niego przy stole. – Nie mogę tak dłużej, coś ukrywasz, prawda?

Spojrzał na mnie z lekkim zmęczeniem, jakby ta rozmowa była ostatnią rzeczą, na jaką miał ochotę.

– Paulina, mówiłem ci już. Wszystko jest w porządku. Po prostu musimy zacząć oszczędzać, myśleć o przyszłości – odpowiedział, ale ton jego głosu był nienaturalnie obojętny.

– Nie kupuję tego. Zachowujesz się, jakbyś miał coś do ukrycia. Dlaczego nie możesz po prostu powiedzieć mi prawdy? – naciskałam.

Bo nie ma żadnej prawdy, której nie znasz! – Tomasz podniósł głos, ale zaraz po tym spuścił wzrok. – Po prostu musisz mi zaufać – dodał ciszej, ale unikał kontaktu wzrokowego.

Nie odpowiedziałam. Wiedziałam, że kłamie.

Odkryłam sekret męża

Kilka dni później, siedziałam przy komputerze, przeglądając zakupy online, kiedy na ekranie nagle wyskoczyło powiadomienie. Tomasz zapomniał się wylogować z poczty. Normalnie nie zaglądałabym do jego wiadomości, ale coś mnie tknęło. Kliknęłam.

To był mail od jego dawnej firmy. Z treści wynikało, że Tomasz został zwolniony... trzy miesiące temu. Poczułam, jak serce mi wali. Jak mógł to przede mną ukryć?

Usiadłam ciężko na krześle, patrząc na ekran, czując, jak świat zaczyna się walić. Przez kilka minut nie mogłam zebrać myśli, a w głowie krążyło tylko jedno pytanie: dlaczego mi o tym nie powiedział? Zadrżałam, próbując przetrawić to, co właśnie odkryłam.

Wieczorem, gdy Tomasz wrócił, nie czekałam.

– Znalazłam ten mail, Tomasz – powiedziałam od razu, wprost, patrząc mu prosto w oczy. – Dlaczego mi nie powiedziałeś, że straciłeś pracę? Gdzie ty codziennie wychodzisz, skoro nie do pracy?

Zamarł w miejscu, a jego twarz pobladła. Wiedział, że nie ma już odwrotu.

Wszystko mi wyznał

Tomasz długo milczał. Patrzyłam na niego, czekając na odpowiedź, ale wydawał się zbyt sparaliżowany strachem, by cokolwiek powiedzieć. W końcu westchnął ciężko i usiadł na krześle, ukrywając twarz w dłoniach.

– Bałem się, Paulina – wyszeptał. – Straciłem pracę, bo firma zbankrutowała. Próbowałem to naprawić, szukałem czegoś innego, ale... nic nie znalazłem. Siedziałem całymi dniami u kumpli. Wstydziłem się.

Poczułam, jak coś we mnie pęka. Jego słowa bolały, ale bardziej bolał fakt, że przez te wszystkie miesiące żył w kłamstwie.

– Wstydziłeś się? A co ze mną? Myślałeś, że nie zrozumiem? – spytałam, próbując opanować drżenie w głosie.

Chciałem cię chronić. Myślałem, że sam to załatwię, znajdę pracę i nie będziesz musiała się o nic martwić. Ale z każdym dniem to było coraz trudniejsze... – Tomasz podniósł na mnie wzrok, a w jego oczach widziałam ból i strach.

– Mogłeś mi zaufać. Jesteśmy małżeństwem, Tomasz. Powinniśmy przechodzić przez to razem – powiedziałam cicho, choć w sercu miałam chaos.

Straciłam zaufanie do niego

Przez kolejne dni nasze rozmowy stały się trudne i ciężkie. Tomasz opowiadał, jak desperacko próbował znaleźć nową pracę, jak każdego dnia czuł rosnący ciężar porażki. Zrozumiałam, jak bardzo go to przygniatało, ale nie mogłam przestać myśleć o tym, że mnie okłamywał.

– Każdego dnia mówiłeś, że wszystko jest w porządku. Że oszczędzamy dla przyszłości... a prawda była zupełnie inna – mówiłam cicho, siedząc naprzeciwko niego. – Jak mam ci teraz zaufać?

Tomasz spuścił wzrok. Wiedział, że to nie będzie łatwe.

– Paulina, chciałem cię chronić... nie wiedziałem, jak to powiedzieć. Myślałem, że stracisz do mnie szacunek, że zawiodłem jako mąż – odparł, drżącym głosem. – Ale teraz widzę, że to wszystko tylko pogorszyłem.

Milczałam, bo to prawda. Czułam się rozdarta. Z jednej strony rozumiałam jego lęki, z drugiej, nie potrafiłam zapomnieć tego uczucia zdrady.

– Nie wiem, co będzie dalej – powiedziałam w końcu. – Ale jedno jest pewne, Tomasz. Zniszczyłeś moje zaufanie. Nie wiem, czy potrafię to odbudować.

On tylko skinął głową, bo wiedział, że teraz wszystko zależy ode mnie.

Paulina, 38 lat

Czytaj także: „Moja dziewczyna nie chciała gotować obiadów. Liczyłem, że jak się jej oświadczę, obudzę w niej prawdziwą kobietę”
„Córka rzuciła studia, by pracować jako sprzątaczka. Marnuje swoje życie i naszą kasę na czyszczenie cudzych toalet”
„Sądziłam, że żona mojego kochanka to hydra plująca jadem. Wszystko się zmieniło gdy zobaczyłam, z kim naprawdę mieszka”

Redakcja poleca

REKLAMA