Na początku szkoły średniej zafascynowała mnie psychologia, dlatego postanowiłam, że będę się kształcić w tym właśnie kierunku. Bliskie mi osoby, włącznie z rodzicami, podkreślały, że to świetny wybór, gdyż mam predyspozycje do tego zawodu. Pilnie się uczyłam i wyobrażałam sobie swoją przyszłość. Chciałam pomagać ludziom w pokonywaniu życiowych trudności.
Dużo wysiłku włożyłam w przygotowania do matury, ponieważ od tego zależało moje być albo nie być. Doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, jak ciężko jest dostać się na psychologię na Uniwersytecie Warszawskim – co roku konkurencja jest ogromna. Tym bardziej pękałam z dumy, kiedy okazało się, że to się udało. Rodzice także nie posiadali się z radości.
Uznałam, że należy mi się nagroda w postaci wakacyjnego wyjazdu ze znajomymi. Ani mama, ani tata nie mieli nic przeciwko. Cieszyłam się niczym małe dziecko. Szkoda tylko, że wtedy nie miałam bladego pojęcia, że wszystko inaczej się potoczy.
Straciłam rozsądek i cnotę
Wraz ze znajomymi wybraliśmy się nad morze. Była nas całkiem spora grupa, w której znalazło się parę osób, których nie znałam – wśród nich Jacek. Od razu mi się spodobał i zauważyłam, że też wpadłam mu w oko. Był wyluzowany, uwielbiał żartować i świetnie się z nim gadało. Momentalnie złapaliśmy kontakt i nie dało się ukryć, że nadajemy na tych samych falach. Pochodził z tej samej co ja miejscowości, ale jakoś nie kojarzyłam go z widzenia.
– Takiej dziewczyny jak ty nigdy nie spotkałem – schlebiało mi, że interesuje się mną przystojny chłopak. – Wiesz, fajna jesteś.
– Ty też jesteś spoko – nie przywykłam do komplementów, więc się zaczerwieniłam.
– Chciałbym cię lepiej poznać – dalej mnie czarował, a ja byłam w niego wpatrzona jak w święty obrazek.
Kolejne dni mijały na rozmowach, trzymaniu się za rękę, kąpielach w morzu i imprezowaniu, co wiązało się z piciem alkoholu. Do tej pory stroniłam od wyskokowych trunków – nie byłam typem rozrywkowej dziewczyny, bo zamiast domówek i włóczenia się po knajpach wolałam książki i naukę. Nic więc dziwnego, że hamulce mi trochę puściły.
To właśnie podczas tego wyjazdu upiłam się po raz pierwszy i poczułam jak młody bóg. Gdyby rodzice zobaczyli mnie w takim stanie, na pewno nie byliby zachwyceni, ale tak się składa, że o nich akurat najmniej myślałam. Posmakowałam wolności, co przypadło mi do gustu. Mogłoby to trwać całą wieczność. Uświadomiłam sobie, ile traciłam i że na nauce życie się nie kończy.
– Wiesz, chciałbym cię pocałować – wyszeptał Jacek.
Był ciepły wieczór, a my siedzieliśmy na plaży mocno w siebie wtuleni. Cóż, zakochałam się w nim po uszy – na tamten moment nie miało żadnego znaczenia to, że ledwo skończył podstawówkę. Byłam przekonana, że nic nas nie poróżni i nie stanie na drodze ku naszemu szczęściu. Oczywiście nie dostrzegłam czerwonych flag takich jak picie niemałych ilości alkoholu, nachalne dobieranie się do mnie czy nieporuszanie w rozmowach tematu wspólnej przyszłości.
– No to do dzieła – byłam przejęta do tego stopnia, że drżałam.
Pocałunku też doświadczyłam po raz pierwszy. Zrobiło się naprawdę gorąco. Dłonie Jacka wędrowały po całym moim ciele. Jego usta muskały szyję, ramiona i schodziły coraz niżej. Z wrażenia byłam bliska omdlenia. Pozwoliłam mu na wszystko, czego chciał. Tej nocy dzięki niemu przestałam być dziewicą.
Naiwnie uwierzyłam w słodkie słówka, jaka to jestem piękna i wspaniała. W swoich myślach roztaczałam już wizje wspólnego życia z Jackiem, a on pragnął jedynie dobrać się do moich majtek. Do dziś nie potrafię wybaczyć sobie tego, że byłam do tego stopnia głupia i pod wpływem pierwszego lepszego chłopaka, którym się zauroczyłam, straciłam zdrowy rozsądek.
Wpadłam w panikę
Po powrocie znad morza nadal spotykałam się z Jackiem, aczkolwiek nie przyznałam się rodzicom do tego, że mam chłopaka. Sprawy się mocno skomplikowały, kiedy okazało się, że jestem w ciąży. Spóźniał mi się okres. Początkowo myślałam, że to nic takiego – czasami to się zdarza. Niemniej niepokoiło mnie to coraz bardziej i udałam się do apteki kupić test.
Kiedy ujrzałam na nim dwie kreski, zamarłam. Łudziłam się, że może jest uszkodzony, więc nabyłam jeszcze dwa inne. Pokazały dokładnie ten sam wynik. Pierwszą osobą, której o tym powiedziałam, był Jacek. Jego reakcja mnie zaskoczyła – niestety w negatywnym tych słów znaczeniu.
– Chyba nie urodzisz, nie? – zapytał, patrząc na mnie z niedowierzaniem, jakbym kłamała.
– Myślałam, że się ucieszysz – odparłam.
– Wiesz, że cię lubię, ale dziecko? – Jacek wzruszył ramionami.
W jednej sekundzie dotarło do mnie, że to nie jest człowiek, na którego mogę liczyć. Rozmowa o dziecku skończyła się straszliwą kłótnią, podczas której usłyszałam, że on nie jest gotowy na to, aby zostać ojcem. Nie zamierza marnować czasu na pieluchy, bo jest młody i musi się wyszumieć. Po tym kontakt się urwał.
Wielokrotnie próbowałam się do niego dodzwonić, lecz bezskutecznie. Nie wiedziałam, gdzie mieszka, więc nie mogłam odwiedzić go w domu. Od wspólnej koleżanki uzyskałam informację, że wyjechał z miasta. Przepadł niczym kamień w wodę – dopiero wtedy z mojego nosa spadły różowe okulary. Dla niego była to tylko zabawa, noc więcej. Wpadłam w panikę, płakałam całe dnie, a rodzice dopytywali, co się dzieje. Nie miałam wyjścia – musiałam im powiedzieć o ciąży. Przyjęli to spokojnie, chociaż na zachwyconych nie wyglądali.
– Przepraszam, że was zawiodłam – płakałam jak bóbr – ale mam tylko was.
– Kochanie – mama usiadła obok i mnie objęła – przecież to nie koniec świata.
– Boże, jestem beznadziejna… – nie byłam w stanie się uspokoić.
– Ochłoń, proszę i zastanów się, czy chcesz tego dziecka – mama otarła moje policzki z łez.
Spodziewałam się gigantycznej awantury – w końcu nawaliłam po całości, nawet tata się rozpłakał, co wpędziło mnie w totalne poczucie winy. Moi rodzice zawsze byli w porządku, a teraz stanęli na wysokości zadania.
Gdy emocje nieco opadły, długo rozmawiałam z mamą i tatą. Postanowiłam, że urodzę dziecko, ale z drugiej strony byłam doszczętnie załamana. Wszelkie moje plany z hukiem legły w gruzach, bo dałam się ponieść wakacyjnej przygodzie i straciłam nad sobą kontrolę. Rodzice zapewnili, że będą mnie wspierać najlepiej, jak potrafią.
– Studia nie uciekną – słowa mamy dodawały mi otuchy – przecież jak na nie pójdziesz za rok czy dwa to nic się nie stanie.
– Będzie dobrze – tata też dołożył swoich pięć groszy.
Nie potrafię opisać, jak zła na siebie byłam. O studiowaniu wymarzonej psychologii mogłam w zaistniałej sytuacji wyłącznie pomarzyć.
Macierzyństwo do reszty mnie pochłonęło
Gdy na świat przyszedł mój synek, nie posiadałam się ze szczęścia. Dziś jest półrocznym, radosnym bobasem – największą miłością mego życia. Tak bardzo bałam się, że nie dam sobie rady, ale moje obawy okazały się bezpodstawne.
Póki co skupiam się na byciu mamą – pragnę dać mojemu synkowi mnóstwo miłości. W tej chwili to mój absolutny priorytet. Co będzie ze studiami, czas pokaże. Odkąd ten mały mężczyzna skradł moje serce, nie mam aż tak silnego parcia na kontynuowanie nauki – mama ma rację, na studia zdążę pójść.
Czytaj także:
„Znajoma z pracy wzięła zwolnienie na chorą matkę, a naprawdę wyjechała na wczasy. Kusi mnie, by na nią donieść”
„Mężczyzna jest dla mnie bankomatem, a ja dla niego towarem. Nie widzę w tym niczego złego, gdy chce się osiągnąć sukces”
„Córka przy nikim nie chciała wypowiedzieć nawet słowa. Myślałam, że jest wstydliwa, a to poważna przypadłość”