„W pociągu do Gdańska spotkałam faceta z moich marzeń. Nawet nie przypuszczałam, że zniszczy mojej siostrze wesele”
„Znalazłam swój przedział, otworzyłam drzwi i wtedy go zobaczyłam. Siedział przy oknie, noga na nodze, książka w dłoni. Mężczyzna wyglądał, jakby wyrwał się prosto z jakiegoś romantycznego filmu. Wysoki, z ciemnymi włosami”.

- Redakcja
Weszłam na peron tuż przed odjazdem. Moja walizka na kółkach irytująco terkotała po nierównej posadzce, a ja, rozglądając się gorączkowo, próbowałam znaleźć swój wagon. Trzy godziny podróży, żeby dotrzeć na ślub Magdy. Mojej idealnej, zorganizowanej, doskonałej siostry.
Byłam roztrzepana
Zawsze była tą, która miała plan. Wiedziała, co chce robić, z kim chce być, jak ma wyglądać jej przyszłość. Ja byłam tą, która wiecznie coś gubiła – klucze, portfel, okazje. A teraz miała stanąć na ślubnym kobiercu.
Znalazłam swój przedział, otworzyłam drzwi i wtedy go zobaczyłam. Siedział przy oknie, noga na nodze, książka w dłoni. Mężczyzna wyglądał, jakby wyrwał się prosto z jakiegoś romantycznego filmu. Wysoki, z ciemnymi włosami, lekki zarost na twarzy. Idealnie skrojona marynarka, nonszalancko rozpięta koszula.
– Chyba jesteśmy skazani na wspólną podróż – powiedział, odkładając książkę.
Nie wiem dlaczego, ale moje serce przyspieszyło. Może przez ten błysk w jego oczach.
– Chyba tak – odpowiedziałam i usiadłam naprzeciwko niego.
Pociąg ruszył. Czułam, że ta podróż będzie inna niż wszystkie.
– Ucieka pani do Gdańska? – zagadnął, unosząc lekko kącik ust.
Miał niski, ciepły głos. Nieco zaczepny, ale z jakimś dziwnym urokiem, który sprawiał, że chciałam odpowiedzieć, choć przecież nie miałam w zwyczaju wdawać się w rozmowy z nieznajomymi.
– Nie, jadę na ślub. Mojej siostry.
– A więc nie własny. To dobrze – powiedział z tym samym półuśmiechem, który jednocześnie mnie bawił i wytrącał z równowagi.
Był sympatyczny
Zaśmiałam się, choć nie byłam pewna, czy bardziej mnie rozbawił, czy zirytował.
– A co by było, gdyby to jednak był mój ślub? – uniosłam brew, przyglądając mu się z zaciekawieniem.
– Wtedy powiedziałbym, że bardzo pani współczuję, bo nie wygląda pani na kogoś, kto lubi przewidywalność – odpowiedział.
– Aż tak to widać?
– Widać – przytaknął. – Kobieta, która na chwilę przed podróżą biegnie przez peron, prawdopodobnie zapomniała o czymś ważnym i ma w sobie coś z niepoprawnej romantyczki.
– Skoro już tyle o mnie pan wie, to może zdradzi mi chociaż, z kim mam przyjemność? – zapytałam, krzyżując ręce na piersi.
– Adam – przedstawił się, sięgając po butelkę wody, jakby ta rozmowa w ogóle go nie krępowała. – A ty?
– Julia.
– Pasuje do ciebie – skomentował.
Intrygował mnie
Podróż minęła szybciej, niż bym się spodziewała. Kiedy pociąg zwolnił, a w głośnikach rozległ się komunikat o przyjeździe do Gdańska, nagle poczułam, że nie chcę, żeby to się kończyło.
– Chyba czas się pożegnać – powiedziałam, sięgając po walizkę.
– A może nie? – Odpowiedział, patrząc na mnie z półuśmiechem. – Gdańsk nocą wygląda jeszcze lepiej niż za dnia.
Zawahałam się, ale tylko przez chwilę.
– Pokaż mi go – powiedziałam, zanim zdążyłam się rozmyślić.
Uśmiechnął się szerzej. Wysiedliśmy razem. Miałam przeczucie, że ta noc dopiero się zaczyna.
Ulice rozświetlone ciepłym światłem latarni tętniły życiem, choć było już późno. Kiedy wyszliśmy z dworca, Adam spojrzał na mnie z pytaniem w oczach, jakby chciał się upewnić, że naprawdę chcę spędzić z nim ten wieczór.
– Masz ochotę na spacer? – zapytał.
– A masz jakiś lepszy pomysł? – odpowiedziałam zaczepnie.
– Kilka – przyznał z uśmiechem. – Ale spacer to dobry początek.
Zazdrościłam jej
Ruszyliśmy w stronę Motławy. Czułam się jak bohaterka filmu, w którym wszystko dzieje się idealnie. Adam nie był nachalny ani przesadnie uwodzicielski. Po prostu szedł obok, co jakiś czas rzucając jakąś błyskotliwą uwagę.
– Więc twoja siostra wychodzi za mąż… Jesteś z tego powodu szczęśliwa? – zapytał nagle.
– Tak… Chyba tak – odpowiedziałam, ale zabrzmiałam nieprzekonująco.
– Chyba? – uniósł brew.
Westchnęłam.
– Magda zawsze miała wszystko pod kontrolą. Miała plan na życie, na przyszłość. Wiedziała, co studiować, z kim się związać, kiedy wziąć ślub. Ja jestem inna. Nieogarnięta. Zawsze w jej cieniu.
Adam przyglądał mi się przez chwilę, jakby analizował każde moje słowo.
– Może nie jesteś nieogarnięta. Może po prostu czekasz na coś wyjątkowego – powiedział cicho.
Nie odpowiedziałam, tylko ruszyłam dalej. Przeszliśmy mostem nad Motławą, minęliśmy stare kamienice i w końcu trafiliśmy do małego baru, ukrytego w bocznej uliczce. Było tam cicho, przytulnie, z drewnianymi stolikami i przygaszonym światłem świec. Adam zamówił wino, jakby doskonale wiedział, że właśnie tego mi było trzeba.
Oczarował mnie
Poczułam, jak krew szybciej krąży mi w żyłach. Chciałam, żeby mnie pocałował. I on chyba też tego chciał, bo jego dłoń nieśpiesznie sięgnęła po moją.
A potem stało się to, czego się spodziewałam. Jego usta dotknęły moich. Tego wieczoru nie pojechałam do swojego hotelu na noc. Zasypiałam w ramionach mężczyzny, którego znałam ledwie kilka godzin, ale który sprawił, że czułam się jak w najpiękniejszej historii, jaką mogłam sobie wymarzyć.
Obudziłam się w obcym pokoju. Ciepło Adama obok mnie, miękka pościel pachnąca hotelowym mydłem i ten błogi stan między snem a jawą sprawiały, że przez moment chciałam uwierzyć, że to było coś więcej niż tylko impuls. A potem przypomniałam sobie, dlaczego przyjechałam do Gdańska.
– Magda mnie zabije – jęknęłam, gwałtownie się podnosząc.
Adam poruszył się leniwie, otworzył jedno oko i uśmiechnął się w sposób, który w innych okolicznościach sprawiłby, że zostałabym jeszcze na chwilę.
– Już uciekasz?
– Jestem świadkiem na ślubie mojej siostry, a za dwie godziny zaczyna się ceremonia!
– Rozumiem, czyli to moment, w którym powinienem dać ci odejść – powiedział, podpierając się na łokciu. – A gdybym cię jeszcze kiedyś chciał zobaczyć?
Zawiązując buty, spojrzałam na niego przez ramię.
– To może się zdarzyć – powiedziałam, choć sama nie byłam tego pewna.
Nie mogłam uwierzyć
Pośpiesznie wróciłam do hotelu, ogarnęłam się w tempie godnym olimpijczyka i niemal biegiem dotarłam do mieszkania siostry. Magda wyglądała perfekcyjnie – gładko upięte włosy, suknia jak z katalogu. Ja natomiast ledwo złapałam oddech, czując wciąż na ustach smak pocałunków Adama.
Usiadłam w ławce, czekając na rozpoczęcie ceremonii. W kościele panował gwar, ludzie szeptali, poprawiali kwiaty w butonierkach, dzieci niecierpliwie kręciły się na drewnianych ławkach.
A potem wszedł pan młody. Zamarłam. Obok Tomka – przyszłego męża Magdy – szedł Adam.
Czułam, jak krew odpływa mi z twarzy, a w skroniach zaczyna pulsować lodowate uczucie paniki. To nie może być prawda. To nie może być on.
Nie wiem, jak przeżyłam całą ceremonię. Słowa przysięgi odbijały się echem w mojej głowie, ale nie byłam w stanie się na nich skupić. Wszystko zlewało się w jedną, zamazaną całość. Mężczyzna, którego ledwie kilka godzin temu całowałam, trzymałam za rękę, przy którym zasypiałam – stał teraz obok mojego szwagra, zupełnie jakby nic się nie stało.
Kiedy Magda i Tomek wyszli z kościoła przy dźwiękach marszu Mendelssohna, tłum ruszył za nimi. Ja zostałam na swoim miejscu, czując, jak drży całe moje ciało. Nie mogłam się poruszyć. Próbowałam znaleźć logiczne wytłumaczenie, ale jedyne, co przychodziło mi do głowy, to że Adam mnie oszukał.
– Julia – usłyszałam jego głos tuż za sobą.
Miał asa w rękawie
Adam stał kilka kroków ode mnie, bez śladu beztroskiego uśmiechu, który widziałam jeszcze kilka godzin temu. Teraz jego spojrzenie było poważne, jakby i jemu nie było łatwo znaleźć się w tej sytuacji.
– Nie wiedziałem, kim jesteś, kiedy cię poznałem.
– I co? Kiedy się dowiedziałeś?
– Rano – przyznał, a ja aż się wzdrygnęłam. – Zorientowałem się, gdy zobaczyłem twoje nazwisko na liście gości weselnych. Nie chciałem cię oszukać – powiedział cicho.
Patrzyłam na niego, próbując zrozumieć, czy mówi prawdę. Nie wyglądał na człowieka, który się bawi cudzymi uczuciami.
– Nie wiem, co mam myśleć – przyznałam w końcu.
Adam otworzył usta, jakby chciał coś powiedzieć, ale wtedy ktoś nas zawołał. Magda.
– Julia! Chodźcie, robimy wspólne zdjęcie!
Na weselu unikałam Adama, ale on mnie odnalazł.
– Musisz wiedzieć coś jeszcze – powiedział, patrząc na mnie uważnie. – To nie tylko niefortunny zbieg okoliczności. Tomek nie jest tym, za kogo go uważasz.
Zmroziło mnie.
– Co masz na myśli?
Adam zawahał się.
– Nie chcę psuć Magdzie tego dnia. Ale on nie jest samotnym kawalerem.
Nie wiedziałam, co zrobić
W głowie huczało mi od emocji. Spojrzałam na Magdę, szczęśliwą, roześmianą, tańczącą z Tomkiem. Jak miałam jej to powiedzieć?
Wyszłam na taras, próbując złapać oddech. Po chwili poczułam za sobą czyjąś obecność. Adam stanął obok mnie.
– Wiem, jak to wygląda. Ale nie chciałem, żebyś dowiedziała się w taki sposób.
– Nie wiem, komu wierzyć – przyznałam cicho.
Adam westchnął.
– Wiem jedno. Jeśli nie powiesz Magdzie, to prędzej czy później i tak się dowie.
Pokazał mi swój telefon, w którym były zdjęcia i nagrania, jak Tomek, mój szwagier, obściskuje się z jakąś blondyną. Przymknęłam oczy. Miał rację.
Nie miałam wyjścia. Poszłam do Magdy. Gdy jej to powiedziałam, widziałam, jak jej twarz momentalnie blednie.
Wesele skończyło się dla nas wcześniej. Tomek próbował się tłumaczyć, Magda płakała, a ja stałam obok, czując, że właśnie zmieniłam jej życie. Kiedy wyszłam na zewnątrz, Adam czekał.
– I co teraz? – zapytał.
Spojrzałam na niego.
– Teraz wracamy do domu.
Nie wiedziałam, co z tego wyniknie. Może to była tylko przypadkowa historia, która miała mnie czegoś nauczyć? A może jednak coś więcej.
Julia, 29 lat
Czytaj także:
„Dziewczyna wyciągała ode mnie wszystkie pieniądze i wciąż chciała więcej. Jak chce zasiłku to niech idzie do MOPSU”
„Wstyd mi za żonę, gdy tylko otwiera usta w towarzystwie. Ta kobieta zamiast się uczyć, na lekcjach robiła sobie drzemki”
„W marcu przycinałam trawy ozdobne i domowy budżet. Mąż bał się, że zaraz będziemy jeść najtańsze parówki”