„Przyjaciółka skacze z kwiatka na kwiatek i teraz wzięła się za mojego brata. Boję się, że zabawi się jego kosztem”

Kobieta uwiodła faceta fot. iStock, VioletaStoimenova
„Lubiłam Ulkę, naprawdę. Była dowcipna, koleżeńska i inteligentna. I była też… kochliwa. Nie jestem pruderyjna, sama trochę w życiu szalałam, zanim poznałam mojego Jurka – jednak to, co wyprawiała Ulka, trudno nawet opisać”.
/ 25.06.2023 16:30
Kobieta uwiodła faceta fot. iStock, VioletaStoimenova

– Cześć! Ale pogoda! Grzmi i wieje tak, jakby chciało łeb urwać – Ulka wpadła do apteki dosłownie sekundę przed burzą. Lunęło, kiedy zamykała za sobą drzwi, co wyraźnie poprawiło jej nastrój. – No, przynajmniej nie zmokłam! – ucieszyła się.

– Znowu się spóźniłaś – zauważyłam, ale tylko lekceważąco machnęła ręką.

– Gdybyś miała taki weekend, jak ja, też byś się pewnie spóźniła. Nie dość, że mam gigantycznego kaca, to jeszcze w nocy oka nie zmrużyłam. Nie znoszę spać w obcych łóżkach – skrzywiła się.

– A co, ktoś ci każe czy jak? – zapytałam mocno ubawiona.

– Od razu każe! – prychnęła. – Tak to już bywa, kiedy człowiek sobie trochę zaszaleje. W piątek poznaliśmy się w dyskotece, sobotę spędziliśmy razem, a dzisiaj się u niego obudziłam. I tyle.

Skakała z kwiatka na kwiatek, a teraz?

– Czy on ma jakieś imię? – zainteresowałam się mimowolnie.

– Mirek. W każdym razie chyba nic z tego nie będzie. Facet wydaje się zbyt rozrywkowy – ziewnęła Ulka i spięła długie, ciemne włosy w luźny kok.

– A ty to niby w ogóle nie lubisz się zabawić? – roześmiałam się.

– No lubię, lubię… Tylko ostatnio marzy mi się chyba odrobina stabilizacji.

Powiedziała coś, co mnie zaskoczyło, bo do tej pory skakała z kwiatka na kwiatek i jakoś nigdy nie narzekała.

– Tylko nie mów, że nagle zamarzył ci się mały domek z ogródkiem i gromadka dzieciaków – zauważyłam.

– Aż tak ekstremalnie to nie, ale jakiś facet na stałe by się przydał – odparła
i ponownie ziewnęła, nie trudząc się nawet, żeby zasłonić sobie usta.

– Wypij jakąś kawę czy coś – poradziłam jej bez namysłu. – Wyglądasz, jakby ktoś go przepuścił przez magiel.

– Dzięki, zawsze potrafiłaś mnie podbudować – mruknęła i zabrała się w końcu do realizowania zamówień na leki.

Mniej więcej koło południa, kiedy korzystając z chwilowego braku klientów, jadłyśmy na zapleczu kanapki, Ulka zapytała, jak mi minął weekend.

– A wiesz, jak jest – machnęłam ręką. – Antoś znowu ma anginę, Jerzy ślęczy nad doktoratem… Nic nowego. Dobrze, że w niedzielę wyskoczyłam na działkę do brata i trochę się pośmiałam, bo w domu nic ciekawego się nie dzieje.

– A co tam słychać u Bartka? – zapytała nagle Ulka i cisnęła sreberko po kanapce do kosza stojącego w kącie pokoju.

– Wrócił właśnie z Irlandii, robił tam zdjęcia do jakiegoś artykułu.

– Artykułu? Mówiłaś, że jest inżynierem? – zdziwiła się Ulka.

– Tak, ale pisuje też do podróżniczych magazynów. To takie hobby.

– Serio? Brzmi dobrze. Słuchaj, a ile ten twój Bartek ma lat? Bo wspominałaś, że jest sam, i tak sobie pomyślałam…

Ulka nie dokończyła, bo w tym momencie do apteki weszły dwie starsze panie i musiałyśmy wrócić za ladę.

Od razu widziałam, że wpadł jej w oko

Do końca dnia koleżanka nie podjęła już tematu. Jednak kiedy jakiś czas później mój starszy brat na moment wpadł do apteki, Ulka przypomniała sobie o naszej rozmowie. Wcale mnie to nie zdziwiło. Widziałam przecież, jak na niego patrzyła, wyraźnie wpadł jej w oko. Nic zresztą dziwnego, mój brat to kawał przystojniaka – wysoki, świetnie zbudowany brunet, zawsze podobał się kobietom.

– Zaglądaj do nas częściej – powiedziała przymilnie, kiedy wychodził, i odprowadziła go rozmarzonym spojrzeniem.

– Lidka, słuchaj… Może byś nas jakoś umówiła? Ja jestem wolna, on jest wolny. Mówiłaś, że nie ma nikogo, tak? – zapytała Ulka, kiedy już zostałyśmy same.

– No tak, ale… – zająknęłam się.

– To w czym problem? Spiknij nas, będę ci naprawdę bardzo wdzięczna. Ostatnio spotykam strasznie dziwnych facetów i mam już dość gości poznanych w sieci czy na imprezach. A Bartek jest wykształcony i przystojny. Coś mogłoby z tego być – powiedziała Ulka.

„Niedoczekanie” – pomyślałam.

Lubiłam Ulkę, naprawdę. Była dowcipna, koleżeńska i inteligentna. I była też… puszczalska. Nie jestem pruderyjna, sama trochę w życiu szalałam, zanim poznałam mojego Jurka – jednak to, co wyprawiała Ulka, trudno nawet opisać.

Kiedy ją poznałam, jakieś trzy i pół roku wcześniej, była akurat w związku z żonatym i dzieciatym Serbem, który prowadzi w naszym mieście biuro podróży i jest właścicielem kilku szemranych kasyn. Szarpali się razem chyba z pół roku, co podobno wykończyło Ulkę nerwowo, a na pewno rozwaliło małżeństwo Gorana. Miesiąc po rozstaniu z nim, choć dla niej zostawił żonę, związała się z młodszym o siedem lat chłopakiem z półświatka, wplątanym ponoć w handel.

Kiedy go aresztowali, była kompletnie załamana. „Kocham go, chcieliśmy się pobrać, a teraz co?” – chlipała po kątach. Zapytałam ją wtedy, czy nie przeszkadzało jej, że on rozprowadza prochy, jednak nie chciała słuchać głosu rozsądku. Odwiedzała go w areszcie, wystawała pod więzieniem. W końcu nagle się odkochała i poznała jakiegoś rapera. Z nim była niecałe dwa miesiące. Z kolejnym – już tylko tydzień.

A później całkiem zgłupiała, jakby nagle zapragnęła pobić życiowy rekord
w zmienianiu partnerów. Męskie imiona w jej życiu przewijały się niczym obrazki w kalejdoskopie – Łukasz, Wojtek, Tomek, Irek, Olek, Alek, Mateusz
sama się już w tym wszystkim gubiłam.

Radziłam jej, żeby zwolniła tempo

Powtarzałam, by poczekała na właściwego faceta, wyluzowała trochę. Lecz spędzanie weekendów w nocnych klubach stało się chyba jej sposobem na samotność. Od dwóch lat niemal w każdy poniedziałek zjawiała się w aptece na gigantycznym kacu, zmięta po weekendzie spędzonym w łóżku kolejnego przygodnie poznanego faceta, i na każdym kroku użalająca się nad sobą i swoim pechem w miłości. Mówiłam jej, że przy barze męża raczej nie znajdzie. Nie słuchała.

A teraz chciała się umówić z moim bratem – porządnym i spokojnym facetem, który przez ostatnie sześć lat spotykał się tylko z dwiema dziewczynami! Tak, Bartek był fajny – wierny, uczciwy i raczej cichy. Mam dużą fantazję, jednak nie wyobrażałam go sobie z puszczalską Ulką…
Tymczasem ona bardzo nalegała, żeby ich ze sobą skontaktować. Nie było dnia, żeby nie zapytała mnie o Bartka. Aż w końcu straciła cierpliwość i wprost poprosiła mnie o jego numer.

– Zadzwonię do niego, wiesz, i zaproszę go do kina. Dasz mi te namiary? – spojrzała na mnie wyczekująco, a ja zaczęłam się zastanawiać, co robić.

– Tylko że… on niedawno zmienił numer i jeszcze go sobie nie zapisałam
– kłamałam nieudolnie. – Mam go gdzieś w domu, chyba w biurku, ale…

– Lidka – Ulka weszła mi w słowo, patrząc na mnie oskarżycielskim wzrokiem. – Nie obraź się, ale zaczynam mieć nieprzyjemne wrażenie, że z jakiegoś powodu nie chcesz mnie z nim umówić.

– No skąd, co ty wygadujesz? – bąknęłam, jednak ona już się obraziła.

– Mniejsza z tym, zapomnij o tej rozmowie. Sama sobie kogoś znajdę – wzruszyła ramionami i obróciła się do mnie tyłem.

Przez resztę dnia odzywała się półsłówkami, kiedy ją o coś spytałam, a atmosfera w aptece wyraźnie gęstniała.

– Posłuchaj, nie chciałam cię obrazić. Po prostu uważam, że do siebie nie pasujecie – powiedziałam, kiedy po wyjściu z pracy szłyśmy w stronę przystanku.

Obraziła się na mnie… 

Nie odpowiedziała. Wsiadła do pierwszego tramwaju, który podjechał, i zostawiła mnie samą. Kilka tygodni później postawiła na swoim: zaczęła się spotykać z moim bratem. Podobno Bartek wpadł któregoś dnia do apteki, gdy wyskoczyłam do pobliskiego baru po kawę, a Ulka, korzystając z mojej nieobecności, zaprosiła go do kina.

Wczoraj byłam z bratem na kolacji. Nie zapytałam go wprost, jak mu się z Ulką układa, ale zauważyłam, że wgląda na szczęśliwego – był wyraźnie zrelaksowany i zadowolony z życia. Z uśmieszkiem błąkającym się w kącikach ust co chwilę odpisywał na przychodzące SMS-y.

Ulka wciąż jest na mnie obrażona. Głupio wyszło, przyznaję, ale przecież chciałam dla Bartka dobrze – Urszula to nie jest dziewczyna dla niego. I mogę tylko mieć nadzieję, że on niebawem sam na to wpadnie. Mnie w każdym razie nie słucha. Kiedy ostatnio delikatnie mu zasugerowałam, żeby dobrze się zastanowił, zanim coś do niej poczuje, zmienił temat i uciął dyskusję. Od mamy dowiedziałam się, że niebawem chcą razem zamieszkać.

Boję się. Ulka przewinęła się przez dziesiątki, może więcej męskich łóżek,
a Bartek zawsze był wrażliwy. Nie chcę, żeby go zraniła, a przecież na pewno to zrobi. Niby od jakiegoś czasu powtarza, że szuka kogoś na stałe, ale wiem, że blefuje. Pokochała już chyba skakanie z kwiatka na kwiatek, uzależniła się od takiego życia. Brat wyraźnie się w ten związek zaangażował, a ona… Boję się pomyśleć, co się stanie, kiedy Ulka nagle go rzuci.

Z drugiej jednak strony, może to i nie taka zła opcja? „Byle szybko, zanim chłopak całkiem straci dla niej głowę” – myślę czasem, plując sobie w brodę, że miesiącami tak wychwalałam brata w jej obecności. Trzeba było siedzieć cicho!

Czytaj także:
„Zakochałam się w szefie, który traktował mnie jak trofeum. Powtarzał mi, że dziewczyna prezesa musi dobrze wyglądać”
„Mój mąż od 5 lat jest w śpiączce. Zakochałam się w innym, mój synek go uwielbia, ale czuję się, jakbym zdradzała”
„Zaprosiłem Justynę na randkę, a ona spytała, czy to z litości. Nie mogła uwierzyć, że zakochałem się w niej jak wariat”

Redakcja poleca

REKLAMA