Reklama

Pierścionek zaręczynowy leżał bezpiecznie w mojej kieszeni. Był tam od rana, przypominając mi o jutrzejszym wieczorze, który miał być najważniejszym momentem w moim życiu. Wszystko zaplanowałem perfekcyjnie – elegancka restauracja, butelka drogiego wina, stolik przy oknie z widokiem na miasto. Alicja nie miała pojęcia, co ją czeka.

Reklama

Byłem szczęśliwy

Byliśmy razem trzy lata. Spokojny, stabilny związek, bez wielkich dramatów, bez porywów namiętności rodem z filmów. Ale było dobrze. Czułem się przy niej pewnie. Może nie było między nami szaleństwa, ale czy to nie właśnie tak wygląda dorosła miłość?

Spacerowałem po mieście, by zabić czas. I wtedy ją zobaczyłem. Magda. Nie musiałem podchodzić bliżej, by wiedzieć, że to ona. Te same rude loki, które kiedyś uwielbiałem splatać palcami. Ten sam śmiech. Minęło tyle lat, a ona wciąż wyglądała tak samo. Jakby czas się dla niej zatrzymał. Zatrzymał się też dla mnie.

Stałem na środku chodnika, jakby ktoś wyciął mnie z rzeczywistości. Magda również mnie dostrzegła. Nasze spojrzenia się spotkały. I nagle zrozumiałem, że ten wieczór właśnie nabrał zupełnie nowego znaczenia.

Magda stała kilka metrów ode mnie i patrzyła na mnie z tym samym lekko rozbawionym wyrazem twarzy, który tak dobrze pamiętałem. Moje serce na moment się zatrzymało, a potem zaczęło bić szybciej, zupełnie jak wtedy, gdy widziałem ją po raz pierwszy.

– Miłosz? – powiedziała, unosząc brwi. Jej głos nie zmienił się ani trochę.

To była ona

Podszedłem do niej, czując, jak dziwne napięcie rozchodzi się po moim ciele. Była taka sama, choć może nieco dojrzalsza, bardziej kobieca. Wciąż jednak miała w oczach ten błysk, który zawsze mnie hipnotyzował.

– Nie spodziewałem się ciebie tutaj.

– Cóż, ja ciebie też nie – zaśmiała się. – Wracasz z pracy?

Kiwnąłem głową. Powinienem powiedzieć, że się spieszę, że czeka na mnie Alicja. Ale nie zrobiłem tego.

– A ty? Co tutaj robisz? – zapytałem zamiast tego.

– Przyjechałam na kilka dni. Sprawy rodzinne. Ale cieszę się, że cię widzę.

Jej uśmiech był szczery. Przez chwilę było jak dawniej. Jakby ten czas, który nas rozdzielił, nie miał żadnego znaczenia.

– Słyszałam, że u ciebie poważne zmiany – powiedziała po chwili. – Ktoś mi mówił, że się ustatkowałeś.

– Można tak powiedzieć – odparłem, czując dziwne napięcie w gardle.

– Jesteś szczęśliwy?

Zawahałem się

Nie miałem pojęcia, dlaczego nie mogłem po prostu powiedzieć „tak”. To przecież było proste pytanie, na które odpowiedź powinna być oczywista. Miałem stabilny związek, kobietę, którą kochałem, życie, które było poukładane i bezpieczne. A jednak nie byłem w stanie tego powiedzieć.

– Miłosz? – zapytała ponownie.

Otworzyłem usta, ale zamiast odpowiedzi wydobyłem z siebie jedynie ciche westchnienie. Magda uniosła kącik ust, ale w jej oczach nie było już tej lekkości, z jaką wcześniej się uśmiechała.

– Rozumiem – powiedziała po chwili.

– Może pójdziemy na kawę? – zaproponowałem, zanim zdążyłem się nad tym zastanowić.

Coś mnie przy niej trzymało. Może nostalgia, może ciekawość. Może coś więcej.

Usiedliśmy w małej kawiarni na rogu ulicy. Wspominaliśmy stare czasy, śmialiśmy się z rzeczy, które kiedyś wydawały nam się najważniejsze na świecie.

Patrzyłem na nią i przypominałem sobie, jak bardzo ją kiedyś kochałem. Jak bardzo byłem gotów oddać dla niej wszystko. I jak bardzo mnie wtedy zraniła.

Tęskniłem za nią

Nie zauważyłem, jak czas mija. Kiedy w końcu spojrzałem na zegarek, zorientowałem się, że powinienem już wracać do domu. Alicja czekała.

– Muszę iść – powiedziałem, choć było mi trudno się podnieść.

Magda skinęła głową, ale nie wyglądała na zaskoczoną.

– Jasne.

Wyszliśmy razem na chłodne, wieczorne powietrze. Pożegnanie powinno być krótkie, ale zawahałem się.

– Cieszę się, że cię spotkałem – powiedziałem.

– Ja też – odparła.

I wtedy poczułem, że ten wieczór wcale nie będzie taki, jak sobie zaplanowałem.

Wracałem do domu szybkim krokiem, ale w głowie wciąż miałem naszą rozmowę. Wcześniej wszystko wydawało się proste. Planowałem ten wieczór od tygodni, a teraz, po jednym spotkaniu, nie byłem pewien niczego.

Alicja spała. Nie miałem odwagi jej obudzić. Zdjąłem buty, wszedłem do sypialni i usiadłem na krawędzi łóżka. W pokoju panowała cisza, przerywana jedynie miarowym oddechem Alicji. Była rozsądna, ciepła, dobra. Wiedziałem, że mógłbym z nią spędzić resztę życia.

Nie byłem pewien

Wyciągnąłem z kieszeni pierścionek i spojrzałem na niego. Jeszcze kilka godzin temu był symbolem mojej pewności. Teraz wydawał mi się ciężki, jakby zamiast małego pudełeczka trzymał w dłoni coś o wiele większego – coś, co ciążyło mi na sumieniu.

Wciąż czułem ciepło naszej rozmowy z Magdą, wspomnienia, które wróciły, jakby nigdy nie zostały zakopane. Widziałem przed sobą jej twarz, jej lekki uśmiech. I czułem, jak coś we mnie pęka.

Rano odwołałem kolację. Alicja przyjęła to ze spokojem. Nawet nie zapytała dlaczego. Miała dużo pracy, coś ważnego w biurze, rzuciła tylko „okej” i wróciła do komputera. Przez chwilę przyglądałem się jej, myśląc, co by zrobiła, gdybym powiedział jej, że wczoraj spotkałem Magdę, że przez całą noc myślałem o tym, co do niej czułem, a czego nie czułem przy Alicji. Że przez jedno spotkanie zaczęło się we mnie coś burzyć.

Ale nic nie powiedziałem. Miałem nadzieję, że to chwilowe. Że wystarczy kilka dni, by to uczucie osłabło i wszystko wróciło do normy.

Wspomnienia wróciły

Nie planowałem się z nią spotkać. A jednak, kiedy kilka dni później napisała krótkie „Masz chwilę?”, odpisałem niemal od razu. Miałem.

Spotkaliśmy się w tej samej kawiarni co ostatnio. Nie czułem się winny, choć powinienem. Przecież to tylko kawa, zwykłe spotkanie starych znajomych. Przecież nie robiłem nic złego.

Magda była uśmiechnięta, swobodna. Z jakiegoś powodu jej lekkość sprawiała, że czułem się jeszcze bardziej spięty.

– Jak się trzymasz? – zapytała, mieszając łyżeczką kawę.

Wzruszyłem ramionami.

– Normalnie.

Spojrzała na mnie uważnie. W jej oczach zobaczyłem coś, co mnie zaniepokoiło. Coś, co mówiło, że zna mnie lepiej, niż chciałem.

– Miłosz – zaczęła, kładąc dłoń na stole, blisko mojej, ale nie dotykając jej. – Wiem, że to nie moja sprawa. Ale co ty właściwie robisz?

Nie czułem się winny

Odsunąłem się lekko, jakbym nagle potrzebował więcej przestrzeni.

– Nie wiem – przyznałem cicho.

Przez chwilę nikt z nas się nie odzywał. Kawiarnia była pełna ludzi, ale dla mnie w tej chwili istnieliśmy tylko my.

– Chciałam tylko się upewnić, że to już przeszłość – powiedziała nagle.

Zmarszczyłem brwi.

– Co masz na myśli?

Podniosła rękę i wtedy zobaczyłem go. Pierścionek zaręczynowy na jej palcu. Czułem, jakby ktoś właśnie uderzył mnie w żołądek.

– Wiesz, to zabawne. Spotkałam cię przypadkiem i… chyba chciałam sprawdzić, czy naprawdę wszystko we mnie wygasło.

Zamrugałem. Powinienem coś powiedzieć, ale nie mogłem.

– I? – zapytałem w końcu, choć bałem się odpowiedzi.

Uśmiechnęła się smutno.

– To już przeszłość.

Patrzyłem na nią, ale nie widziałem jej. W głowie miałem pustkę. Przecież to dobrze, prawda? Tak właśnie miało być.

Byłem rozbity

Wróciłem do domu, ale nie od razu. Szukałem pretekstu, żeby nie spieszyć się z powrotem. Usiadłem na ławce w parku, wpatrywałem się w ludzi, którzy wracali z pracy, śmiali się, żyli jakby nigdy nic. A we mnie coś pękło.

To było głupie, ale miałem wrażenie, że coś straciłem. Jakąś alternatywną wersję życia, o której nie myślałem przez lata, a która teraz wróciła tylko po to, żeby się ze mnie zaśmiać i uciec. Byłem naiwny. Myślałem, że mam wybór.

Kiedy wszedłem do mieszkania, Alicja siedziała na kanapie, owinięta kocem, oglądając serial. Pachniało herbatą. Było ciepło, przytulnie, domowo. Podniosła wzrok i uśmiechnęła się.

– Hej, długo cię nie było. Wszystko okej?

Nie wiedziałem, co powiedzieć. Czułem się tak, jakbym właśnie wrócił z innego świata, w którym przez chwilę byłem kimś innym.

– Tak, po prostu… jestem zmęczony – skłamałem.

Usiadłem obok niej, a ona położyła głowę na moim ramieniu. Czułem jej zapach, znajomy i bezpieczny. To było moje życie. Alicja była moim życiem.

Nie zrobiłem tego

Pierścionek został w szufladzie. Nie mogłem go oddać, ale nie mogłem też dać go Alicji. Nie teraz. Może nie nigdy.

Nic się nie zmieniło, a jednak wszystko było inne. Alicja wciąż była taka sama – ciepła, wyrozumiała, przewidywalna. Wciąż mnie kochała i wciąż niczego nie podejrzewała. A ja czułem, że po raz pierwszy od lat nie wiem, kim jestem.

Czy Magda wciąż coś dla mnie znaczyła? Nie. Ale czy było mi obojętne, że to ona zakończyła ten rozdział, a nie ja?

Każdego wieczoru patrzyłem na Alicję, na naszą codzienność, na spokojne życie, które było takie, jak powinno. A jednak gdzieś we mnie tliło się coś, czego nie potrafiłem nazwać.

Może nigdy nie byłem pewny, czego chcę. Może powinienem był się oświadczyć tego wieczoru, jak planowałem, i zamknąć tamtą historię raz na zawsze. Może powinienem był pozwolić sobie na szaleństwo i spróbować dogonić coś, co już dawno mnie wyprzedziło.

Nie zrobiłem ani jednego, ani drugiego. I to chyba bolało najbardziej.

Miłosz, 35 lat

Reklama

Czytaj także:
„Dziewczyna wyciągała ode mnie wszystkie pieniądze i wciąż chciała więcej. Jak chce zasiłku to niech idzie do MOPSU”
„Wstyd mi za żonę, gdy tylko otwiera usta w towarzystwie. Ta kobieta zamiast się uczyć, na lekcjach robiła sobie drzemki”
„W marcu przycinałam trawy ozdobne i domowy budżet. Mąż bał się, że zaraz będziemy jeść najtańsze parówki”

Reklama
Reklama
Reklama