Gdy moja siostra usłyszała, że spotykam się z Andżeliką, stwierdziła, że nie mam w sobie za grosz przyzwoitości. „Chyba do reszty ci odbiło, że podkradasz ojcu jego kobietę!” – ganiła mnie. Najwyraźniej nie rozumiała, że zrobiłem to właśnie dla tej biednej dziewczyny.
Nie chciałem, by był sam
Jaki pożytek mogła mieć z takiego starego kapcia? Żadnego! Poleciała na niego ze współczucia. Teraz Andżelika jest ze mną – szczęśliwa i zadowolona z życia. Zazdrosny ojciec próbował zrobić mi koło pióra, ale moje i tak jest na wierzchu.
– Tato, powinieneś sobie kogoś znaleźć – usilnie namawiałem ojca. – Mama nie żyje od dziesięciu lat, a ty ciągle jesteś sam.
– E tam. Przyzwyczaiłem się już. Zresztą, nawet nie pamiętam, jak się randkuje.
– To nic trudnego – zapewniłem go. – Nie jesteś już młodzieniaszkiem, ale przecież trzymasz formę. Pobajerujesz trochę, a kobieta będzie twoja. Zobaczysz.
– A jak się wygłupię?
– No to co? Lepiej grać i przegrać, niż siedzieć z założonymi rękoma.
Ojciec najwyraźniej wziął sobie do serca moją radę, bo tydzień po tej rozmowie przedstawił mi Andżelikę. Kiedy ją zobaczyłem, moją pierwszą myślą było, że staruszek wynajął sobie damę do towarzystwa. Nie chodzi o to, że była wyzywająco ubrana, nic z tych rzeczy. Po prostu nie widziałem innego powodu, dla którego taka szałowa dziewczyna miałaby spotykać się z facetem po sześćdziesiątce. Może zrozumiałbym jej motywację, gdyby ojciec był milionerem. Ale on prowadził tylko salonik prasowy, żeby dorobić do skromnej emerytury.
– Synu, poznaj Andżelikę.
– Yyyy... miło mi. Ojciec nie mówił, że potrzebuje domowej opieki pielęgniarskiej – powiedziałem zakłopotanym i może nieco zaintrygowanym głosem.
– No i widzisz, skarbie? – zwrócił się do Andżeliki. – Oto właśnie mój syn, wieczny zgrywus i żartowniś, który nawet w takiej chwili nie potrafi zachować powagi.
– Zbigniew mówił, że masz poczucie humoru – powiedziała Andżelika. – Ale na wypadek, gdybyś nie żartował, to doprecyzuję, że jestem dziewczyną twojego taty.
Miło nam się rozmawiało, ale będę zupełnie szczery. Nie mogłem doczekać się, aż zostanę z ojcem sam na sam. Musiałem go o wszystko wypytać, bo po prostu nie mogłem uwierzyć, że staruszek przygruchał sobie taką dzierlatkę.
Bałem się, że zrujnuje go finansowo
– Dobra, mów, tylko szczerze. Czy ty jej płacisz za towarzystwo? – zapytałem, gdy Andżelika wyszła.
– Ty chyba oszalałeś! – oburzył się ojciec. – Myślisz, że skoro jestem stary, to nie potrafię poderwać młodej laski?
– Przecież najwyżej tydzień temu sam stwierdziłeś, że nie pamiętasz już, jak się randkuje – drążyłem temat.
– No tak, ale przecież sam powiedziałeś mi, że dobra bajera to podstawa. No to zacząłem szperać po sieci. Trafiłem na taką grupę, gdzie poradzili mi, jak mam zdobyć dziewczynę.
– No i?
– No i gdy już zagadałem do niej, tak mimochodem przebąknąłem, że mam salony prasowe w całej Polsce. A dalej już jakoś poszło. Jesteś dumny ze swojego staruszka?
– Żartujesz, prawda? Proszę cię, powiedz, że żartujesz.
– Ani mi to w głowie. Tak właśnie było.
– Tato, przecież prędzej czy później ona zorientuje się, że ją okłamałeś.
– Do tego czasu rozkocham ją w sobie.
– Tato, będę z tobą boleśnie szczery. Ona poleciała tylko na kasę, której przecież nie masz. Takie dziewczyny liczą na drogie prezenty i zagraniczne wycieczki. Jak zamierzasz jej to zapewnić?
– Już ty się o nic nie martw.
Kiedy człowiek słyszy, że ma się nie martwić, zwykle oznacza to, że powód do zmartwień jest większy, niż mu się wydawało. Bałem się o ojca. Oczyma wyobraźni widziałem, jak zaciąga kolejne kredyty, by zaspokoić finansowe oczekiwania Andżeliki. Przecież dziewczyna przed trzydziestką, w dodatku atrakcyjna i wygadana, nie może chcieć od starego chłopa niczego innego niż pieniędzy. Ojciec jedną nogą stał w niezłym bagnie, a moim zadaniem było wyciągnąć go na suchy brzeg.
Okazała się inna, niż myślałem
W rozmowie powiedział mi, że poznał ją w księgarni, w której pracuje. Wiedziałem, gdzie to jest. Następnego dnia wsiadłem w samochód i pojechałem do niej.
– Cześć. Możemy porozmawiać?
– Jasne. Akurat miałam iść na przerwę.
– Świetnie, więc zapraszam na kawę.
Z jej miny wywnioskowałem, że dobrze wie, jaki temat chcę poruszyć. Weszliśmy do pobliskiej kawiarni. Wybrałem ustronny stolik, przy którym mogliśmy rozmawiać z dala od ciekawskich uszu.
– Wyglądasz, jakby coś cię trapiło – stwierdziła.
– Zapytam prosto z mostu. Co ty kombinujesz z moim ojcem?
– Wiem, jak to wygląda. Ale zapewniam cię, że nie chcę oskubać go z kasy. Dobrze wiem, że nie jest bogatym biznesmenem, za którego się podaje. Kłamał uroczo, ale nieudolnie.
– Więc o co chodzi?
– Po prostu, wydał mi się uroczy. To naprawdę takie dziwne?
– Szczerze mówiąc, tak.
– No, może zrobiło mi się go trochę szkoda. Ale przecież on chyba zdaje sobie sprawę, że to nic poważnego.
– Obawiam się, że nie.
Rozmawialiśmy przez pół godziny. To niezbyt długo, ale wystarczyło, bym zyskał względną pewność, że Andżelika nie jest groźna. Wyjaśniłem jej, że ojciec traktuje ich „związek” śmiertelnie poważnie i że najlepiej będzie, jak skończy to. Im szybciej, tym lepiej. Ona jednak stwierdziła, że chce dać mojemu ojcu trochę szczęścia.
Będę szczery, podczas tamtej rozmowy całkowicie zmieniłem o niej zdanie. Dała mi się poznać jako inteligentna, ciekawa i po prostu fajna dziewczyna. Taka, z którą sam mógłbym się spotykać.
Postanowiłem, że ją zdobędę
W drodze powrotnej odebrałem telefon od Sylwii, mojej siostry.
– Słyszałeś najnowsze wieści? – zapytała wzburzonym tonem.
– Jeżeli masz na myśli nową dziewczynę ojca, to nie tylko o niej słyszałem, ale nawet ją poznałem.
– Mariusz, przecież ona chce ogołocić mu konto.
– Też tak myślałem, ale przed chwilą porozmawiałem z nią na ten temat.
– I co?
– Nie wydaje mi się, że chce go okraść. Ona chyba naprawdę go polubiła.
– Też coś. Miałabym mieć macochę młodszą od siebie?
Mnie też nie podobała się ta perspektywa. Młódka uwieszona na ramieniu staruszka... żenujące. Musiałem jednak przyznać, że polubiłem Andżelikę. Polubiłem ją na tyle, że zrobiło mi się jej żal. „Przecież ona nic nie będzie miała z tego związku. Ani pieniędzy, ani cielesnych przyjemności” – pomyślałem. Po chwili naszła mnie inna myśl. Uznałem, że przy mnie byłoby jej lepiej.
To wcale nie był taki głupi pomysł. Andżelika to dziewczyna w moim typie. Lubię ładne blondynki, które moją do zaoferowania coś więcej niż tylko zgrabne nogi. „Tak, ze mną na pewno będzie jej lepiej niż z ojcem. Poza tym użył podłej manipulacji, żeby ją zdobyć. Nieudolnie i nieskutecznie, ale jednak. Niech sobie nie myśli, że może bezkarnie rzucać kłamstwami na lewo i prawo”.
Zacząłem odwiedzać księgarnię, w której pracuje Andżelika, zdecydowanie częściej niż powinienem. Chodziliśmy razem na kawę. Na trzecim spotkaniu oznajmiła mi, że widzi, co kombinuję.
– I jak mi idzie? – zapytałem z zadziornym uśmiechem.
– Nieźle. Naprawdę, całkiem nieźle – powiedziała i pocałowała mnie.
Od tamtej chwili byliśmy już parą.
Ojciec obiecał mi, że się zemści
Nie chciałem romansować z dziewczyną ojca, a Andżelika nie chciała być niczyją kochanką. Musieliśmy zdobyć się na trudny krok i wyznać staruszkowi prawdę. Nie przyjął tego zbyt dobrze. W gniewie naubliżał Andżelice od najgorszych, a mnie poprzysiągł zemstę, jakby był średniowiecznym rycerzem.
– Myślisz, że poradzi sobie z tym jakoś? – zapytała mnie Andżelika.
– Na pewno. Musimy dać mu trochę czasu.
– Ja naprawdę nie planowałam go zranić.
– Spokojnie, nie zraniłaś. Nie ucierpiało jego serce, tylko męska duma. Prędzej czy później pogodzi się z tym.
– Nie wiem, czy będę mogła sobie to wybaczyć.
– Andżelika, proszę cię. Przecież wasz związek nie mógł się utrzymać. Bądźmy szczerzy, staruszek zaczął robić z siebie błazna, a ty zlitowałaś się nad nim. Sama wiesz, że nie miałabyś z nim żadnej przyszłości, więc nie rób sobie wyrzutów.
Ojciec nie żartował z tą zemstą. Wydzwaniał po rodzinie i znajomych i wszystkim opowiadał, jakiego łajdaka wychował. Tylko Sylwia mnie skarciła. A cała reszta... cała reszta śmiała się z niego. Mieli niezły ubaw ze starszego pana, który myślał, że zdoła utrzymać przy sobie kobietę mogącą być jego córką. Wygląda na to, że w tej potyczce jest jeden do zera dla mnie, bo wszyscy kibicują mojemu związkowi z Andżeliką. Zaczynam nawet myśleć, że to może być ta jedyna. A ojciec? Ma nauczkę na przyszłość. Powinien oglądać się za babkami w bardziej stosownym wieku.
Czytaj także:
„Prawie wysłaliśmy pacjenta na tamten świat. Tylko cud zatrzymał go przy życiu, a ja nadal nie mogę w to uwierzyć”
„Mój brat to chciwy intrygant bez skrupułów. Nie cofnął się przed oszustwem, by zgarnąć pieniądze z rodzinnego majątku”
„Brat ukrywał prawdę przez lata, bo bał się, że tajemnica zniszczy naszą rodzinę. Nie był tym, za kogo się podawał”