„Na firmowej integracji wskoczyłam szefowi do łóżka jak grzyb do koszyka. Liczyłam na więcej niż zabawa przy ognisku”

uśmiechnięta kobieta fot. Getty Images, Olga Rolenko
„Czułam, że coś między nami rośnie, ale nie chciałam tego nazwać. Siedzieliśmy teraz bliżej siebie, każde przypadkowe dotknięcie było jak impuls prądu. Rozmowy wokół toczyły się beztrosko, ale ja czułam się, jakbym była gdzieś indziej”.
/ 18.09.2024 19:00
uśmiechnięta kobieta fot. Getty Images, Olga Rolenko

Od pierwszego dnia w firmie wiedziałam, że Marcin mnie fascynuje. Był charyzmatyczny, pewny siebie, a ja czułam, jak moje serce przyspiesza, gdy tylko wchodził do pokoju. Wiedziałam, że to niebezpieczne – przecież miał partnerkę, a ja dopiero zaczynałam pracę. Mimo to nie mogłam ignorować tej chemii.

Czułam, że to świetna okazja

Kiedy zaproponowali nam wyjazd integracyjny do lasu, pomyślałam, że to idealna okazja, by lepiej poznać zespół. Nie przypuszczałam, że ten wyjazd zmieni tak wiele. „To tylko praca”, powtarzałam sobie, ale napięcie między mną a Marcinek rosło z każdą chwilą.

Pierwszy wieczór w lesie przyniósł okazję do bliższych rozmów. Cała grupa zebrała się wokół ogniska, a rozmowy stawały się coraz luźniejsze. Siedziałam naprzeciwko Marcina, próbując udawać, że mnie to nie obchodzi, ale każde nasze spojrzenie powodowało, że serce mi przyspieszało. W końcu, kiedy nikt nie patrzył, nachylił się do mnie.

– O czym myślisz? – zapytał, a w jego głosie słyszałam coś, co przyprawiło mnie o dreszcz.

– O niczym szczególnym – odpowiedziałam, choć to nie była prawda. Nie mogłam wyrzucić go z myśli.

Nasza rozmowa była pełna podtekstów, jakbyśmy oboje balansowali na krawędzi czegoś, czego żadne z nas nie chciało przyznać. Czułam, że to złe, ale nie potrafiłam tego zatrzymać. Kiedy Marcin zaproponował, żebyśmy odeszli na chwilę od grupy, nie potrafiłam odmówić.

– Chodź, pokażę ci coś, co odkryłem na poprzednim wyjeździe – powiedział, a ja, choć wiedziałam, że powinnam odmówić, zgodziłam się bez wahania.

Szliśmy przez ciemny las, rozmawiając o wszystkim i niczym. Napięcie między nami było tak gęste, że można je było kroić nożem. Zatrzymaliśmy się przy małym strumieniu, a on spojrzał na mnie z fascynacją w oczach.

– Wiesz, że to nie jest dobre – powiedział cicho.

Miał rację. Wiedziałam, że wszystko, co się teraz działo, prowadziło w złym kierunku. Ale nie potrafiłam się powstrzymać. Marcin też nie.

Emocje w nas buzowały

Kolejny wieczór przy ognisku był jeszcze bardziej napięty. Czułam, że coś między nami rośnie, ale nie chciałam tego nazwać. Siedzieliśmy teraz bliżej siebie, każde przypadkowe dotknięcie było jak impuls prądu. Rozmowy wokół toczyły się beztrosko, ale ja czułam się, jakbym była gdzieś indziej. Marcin też był bardziej milczący niż zwykle, a nasze spojrzenia mówiły więcej niż słowa.

W pewnym momencie nachylił się do mnie i powiedział tak cicho, że tylko ja mogłam to usłyszeć:

– Nie mogę się opanować.

Poczułam, jak serce mi bije mocniej. Zmusiłam się do uśmiechu.

To tylko zabawa – odpowiedziałam, choć oboje wiedzieliśmy, że to nie jest prawda.

Noc była coraz późniejsza, a ognisko powoli przygasało. Zaczynało robić się zimno, a grupa zaczęła się rozchodzić do swoich domków. Zostałam jeszcze chwilę, czując, że coś się wydarzy. Marcin podszedł do mnie.

– Chcesz jeszcze chwilę zostać? – zapytał.

Przytaknęłam, choć wiedziałam, że powinnam była iść. Wkrótce zostaliśmy sami. Siedzieliśmy obok siebie, czując tę nieuniknioną bliskość, która między nami narastała. Gdy zgasło ostatnie światło ogniska, nie walczyliśmy już z tym, co czuliśmy. Po chwili ciszy Marcin wziął moją rękę, a ja pozwoliłam mu na to. Byliśmy sami, tylko my, las i noc. Wiedziałam, że to złe, ale nie mogłam tego powstrzymać.

Chwilę później poszliśmy do domku. W tym momencie wszystko przestało się liczyć – zasady, konsekwencje. Pozwoliliśmy sobie na chwilę zapomnienia, choć oboje wiedzieliśmy, że następnego dnia przyjdzie rzeczywistość.

Daliśmy się ponieść chwili

Rano wszystko wyglądało inaczej. Gdy tylko wstałam, poczułam, jak cała wczorajsza noc spada na mnie jak ciężar, którego nie mogłam zignorować. Marcin zachowywał się, jakby nic się nie stało, jakby ta noc w ogóle nie miała miejsca. Siedział przy stole z innymi, śmiejąc się z żartów, które były mi teraz zupełnie obce. Patrzyłam na niego, próbując zrozumieć, jak może wrócić do normalności, jakby nic się nie zmieniło.

Po powrocie do pracy wszystko wydawało się jeszcze bardziej surrealistyczne. Marcin wchodził do biura, uśmiechnięty i profesjonalny, tak jak zawsze. Ale ja nie mogłam pozbyć się wspomnień o tej nocy. Próbowałam skupić się na swoich obowiązkach, ale każde jego spojrzenie przypominało mi o tym, co się wydarzyło. Coś, co miało być tylko chwilą, stało się dla mnie ciężarem, którego nie potrafiłam znieść.

Kiedy zobaczyłam go z jego partnerką, coś we mnie pękło. Widziałam, jak uśmiecha się do niej, jak trzyma ją za rękę, i nagle cała ta noc w lesie wydała mi się czymś jeszcze gorszym. Byłam tylko chwilowym zapomnieniem, chwilą, którą on mógł zostawić za sobą bez trudu. Ale dla mnie to było coś więcej. Czułam, że nie mogę tego zignorować.

– Jak on może tak po prostu wracać do niej, jakby nic się nie stało? – pytałam siebie, widząc ich razem.

Wiedziałam, że muszę to jakoś przetrawić, ale każdy dzień w biurze, każda wspólna chwila z Marcinem przypominała mi o tym, jak bardzo zatarłam granicę, której nigdy nie powinnam przekraczać.

Było mi żal samej siebie

Z każdym dniem czułam coraz większy ciężar na sercu. Noc w leśnym domku, która wydawała się wtedy magiczna, teraz stawała się dla mnie przypomnieniem o tym, jak łatwo można zniszczyć swoje zasady. Marcin zachowywał się, jakby nic się nie wydarzyło, ale ja nie mogłam już spojrzeć na siebie w lustrze tak samo.

Każde jego słowo w pracy, każde spojrzenie przypominało mi o tamtej nocy. On mógł udawać, że to tylko epizod, a ja starałam się wmówić sobie, że było tak samo. Ale za każdym razem, gdy widziałam go z jego partnerką, czułam ukłucie wyrzutów sumienia.

– Nie wiem, jak mam sobie z tym poradzić – powiedziałam do mojej przyjaciółki Karoliny. – To miała być tylko chwila, coś, co można zostawić za sobą. Ale teraz czuję, że ta noc zdefiniowała mnie na nowo.

Karolina spojrzała na mnie poważnie.

– Julita, musisz odpuścić. Marcin ma swoje życie, ty masz swoje. Jeśli on to zostawił za sobą, ty też musisz. Inaczej sama się zniszczysz.

Miała rację, ale łatwiej było to powiedzieć niż zrobić. W mojej głowie te chwile wciąż były żywe, a ja czułam, że nie mogę tego tak po prostu wyrzucić z pamięci. Każda chwila, którą widziałam go z jego partnerką, przypominała mi, jak bardzo się pogubiłam.

– On wybrał swoje życie, a ja zostałam sama z wyrzutami sumienia – powiedziałam cicho. Wiedziałam, że muszę znaleźć sposób, aby to przetrawić, ale póki co, ból i wstyd były nieodłączną częścią mojego dnia.

Bardzo mnie to męczyło

Mijały tygodnie, a ja wciąż próbowałam poradzić sobie z tym, co się wydarzyło. Każdego dnia budziłam się z wyrzutami sumienia, myśląc o Marcinie i tamtej nocy. Próbowałam to zrozumieć, próbowałam usprawiedliwić samą siebie, ale z każdym dniem czułam, że ta sytuacja mnie niszczy.

W pracy widziałam go codziennie – uśmiechniętego, spokojnego, jakby nic się nie stało. Marcin żył swoim życiem, a ja musiałam nauczyć się żyć z tym, co zrobiłam. Ale to było trudniejsze, niż myślałam. Pewnego dnia, po kolejnym tygodniu pełnym napięcia, Karolina zaproponowała, żebyśmy po pracy wyszły na drinka. Wiedziała, że potrzebuję oddechu, oderwania się od myśli o Marcinie.
– Julita, to nie ty powinnaś się obwiniać. Zrobiłaś coś, czego teraz żałujesz, ale to nie oznacza, że musisz na tym utknąć. 

Te słowa odbijały się echem w mojej głowie. Karolina miała rację. Nie mogłam już dłużej żyć w cieniu tamtej nocy. Musiałam zacząć odbudowywać swoje życie, niezależnie od tego, jak trudne to było.
Zaczęłam powoli. Zajęłam się swoją pracą, próbując znowu odnaleźć w niej satysfakcję. Zaczęłam spędzać więcej czasu z przyjaciółmi, starając się odciąć od myśli o Marcinie. To nie było łatwe, ale każdego dnia czułam, że powoli odzyskuję siebie. Moje życie musiało toczyć się dalej, a tamta noc musiała w końcu zostać za mną.

Nareszcie o nim zapomniałam

Z czasem zaczęłam zauważać, że ból i wyrzuty sumienia powoli słabną. Nie zniknęły całkowicie, ale nauczyłam się z nimi żyć. Marcin stał się dla mnie kimś, kto był częścią mojej przeszłości, choć wciąż widywałam go w pracy. Wiedziałam, że muszę pogodzić się z tym, co się wydarzyło, i iść dalej.

Któregoś dnia, gdy szłam korytarzem w biurze, zobaczyłam go rozmawiającego z kimś. Uśmiechał się, jak zawsze, ale tym razem poczułam coś innego – ulgę. Wiedziałam, że nie będę już dłużej nosić tego ciężaru na sercu. To, co się wydarzyło, było błędem, ale nie zdefiniowało mnie na zawsze.

Marcin wybrał swoje życie – powtórzyłam słowa Karoliny. – A ja muszę wybrać swoje.

Tego dnia poczułam, że jestem gotowa na nowy początek. Wiedziałam, że nie będzie łatwo, ale też zrozumiałam, że przeszłość nie musi definiować mojej przyszłości. Zaczęłam patrzeć na siebie nie jako osobę, która popełniła błąd, ale jako kogoś, kto nauczył się z niego wyciągać lekcje.

Życie toczyło się dalej, a ja wiedziałam, że teraz muszę skupić się na tym, co przede mną. Czas leczył rany, a ja zaczęłam budować siebie na nowo, mocniejsza i mądrzejsza po tej trudnej lekcji.

Julita, 29 lat

Czytaj także:
„Życia z żoną było nudne jak pomidorowa z wczoraj. To pikantna bratowa sprawiła, że moje zmysły oszalały”
„Szwagier pachniał arabskimi perfumami, a był jak rolnik z gęstego lasu. Jego urok sprawił, że oddałam mu się na sianku”
„Mąż jest prezesem firmy, a ja kasjerką w dyskoncie. Po ślubie oznajmił, że nie da mi grosza, bo muszę być niezależna”

Redakcja poleca

REKLAMA