„Mąż nawet na tron chodził z telefonem. Gdy poznałam jego sekret, nasze życie zmieniło się na zawsze”

mężczyzna z telefonem fot. iStock by Getty Images, Halfpoint Images
„– Marlena, przepraszam – powiedział cicho. – Zrozumiem, jeśli nie będziesz mi potrafiła tego wybaczyć. Patrzyłam na niego, nie wiedząc, co powiedzieć. Ta historia zmieniła wszystko. Czy mogłam teraz jeszcze mu ufać?”.
/ 25.09.2024 16:00
mężczyzna z telefonem fot. iStock by Getty Images, Halfpoint Images

Zawsze myślałam, że Michał jest dla mnie jak otwarta księga. Znaliśmy się na wylot. On wiedział, co lubię na śniadanie, a ja znałam każdy jego nawyk. Nasze życie, choć spokojne, było pełne rutyny. Byliśmy stabilni, a może to tylko ja tak myślałam?

Mąż się dziwnie zachowywał

Od jakiegoś czasu zaczęłam zauważać w nim coś dziwnego. Unikał mnie wzrokiem, gdy pytałam o jego dzień, a jego telefon dzwonił częściej niż zazwyczaj. Często wychodził, rozmawiając z kimś po cichu, a kiedy go pytałam, tylko wzruszał ramionami: „Sprawy służbowe”. Ale to nie wyglądało na pracę.

Poczułam ukłucie w sercu, gdy zaczęłam podejrzewać, że to może być coś więcej. Albo... ktoś więcej. Nie mogłam tego dłużej ignorować. Jego telefon stał się jak tykająca bomba, której bałam się dotknąć, a jednocześnie pragnęłam, by prawda wyszła na jaw. Czy mógł mnie zdradzać?

Ciągle mnie zbywał

– Michał, zauważyłam, że ostatnio ciągle z kimś rozmawiasz – powiedziałam pewnego wieczoru, kiedy siedzieliśmy razem w kuchni.

Starałam się brzmieć spokojnie, choć w środku gotowało się we mnie. Michał nawet nie podniósł wzroku znad telefonu.

– Tak? To tylko sprawy prywatne – rzucił obojętnie, klikając coś na ekranie.

– Prywatne? – powtórzyłam, czując, jak napięcie rośnie w moim głosie. – Jesteśmy małżeństwem. Jakie to mogą być sprawy prywatne, o których ja nie wiem?

Wreszcie oderwał oczy od telefonu i spojrzał na mnie zmęczonym wzrokiem.

Marlena, nie drąż. To nic ważnego.

Poczułam, jak serce mi przyspiesza. To „nic ważnego” było dla mnie wszystkim. Wstałam od stołu, próbując ukryć drżenie dłoni. Kiedy on zasnął, a telefon leżał na szafce nocnej, złapałam go i przeszukałam. Znalazłam ten numer. Powtarzał się każdego dnia.

Musiałam działać

Nie spałam tej nocy. Numer w telefonie Michała nawiedzał mnie jak duch. Kim była ta osoba? Przecież musiałam się dowiedzieć. Postanowiłam zaryzykować – wzięłam swój telefon i wykręciłam ten numer. Serce biło mi jak szalone, a dłonie drżały. Po kilku sygnałach usłyszałam w słuchawce starszy, zaskoczony głos.

– Halo? – rozległo się po drugiej stronie.

Byłam przygotowana na ostry ton, może młodszy, kobiecy głos, ale to było coś zupełnie innego. Zaskoczyło mnie to, ale nie pozwoliłam sobie na wahanie.

– Kim pani jest? Dlaczego mój mąż do pani dzwoni? – rzuciłam od razu, starając się brzmieć pewnie.

– Proszę… – kobieta wydawała się zdezorientowana. – Kto mówi? Michał nigdy nie wspominał, że ma żonę.

Zamarłam i rozłączyłam się. Nigdy nie wspominał? Kim była ta kobieta? Głos miała łagodny, starszy, ale to nie uspokoiło mojego serca. Nie wiedziałam, co powiedzieć, więc po prostu rozłączyłam się bez słowa. Byłam zdezorientowana i przerażona. Teraz miałam jeszcze więcej pytań. Michał nic mi nie mówił, ale ta rozmowa pozostawiła mnie w jeszcze większym chaosie. 

Zmusiłam męża do wyznania prawdy

Nie mogłam tego dłużej trzymać w sobie. Musiałam z nim porozmawiać. Gdy Michał wrócił z pracy, siedziałam na kanapie, czekając na niego. Serce waliło mi jak młotem, ale wiedziałam, że muszę się dowiedzieć prawdy.

– Michał – zaczęłam, patrząc na niego twardo. – Z kim rozmawiałam dzisiaj przez telefon? Kim jest ta kobieta, do której dzwonisz codziennie?

Spojrzał na mnie zaskoczony, a potem zmieszany. Przez chwilę milczał, jakby zastanawiał się, co ma odpowiedzieć. W końcu opuścił wzrok.

To... moja biologiczna matka – wyszeptał.

Nie mogłam uwierzyć własnym uszom. Biologiczna matka? Przez moment czułam, jakby ktoś wytrącił mi grunt spod nóg.

– Dlaczego mi o tym nie powiedziałeś? – zapytałam, próbując utrzymać spokój, choć czułam się zdradzona.

– Bałem się... – zaczął Michał. – Zofia i Jan, moi adopcyjni rodzice... Oni mnie wychowali, kochają mnie. Nie chciałem ich zranić, nie chciałem, żeby to wyszło na jaw.

Patrzyłam na niego, próbując zrozumieć. Moje podejrzenia okazały się inne, niż myślałam, ale to nie znaczyło, że ból zniknął. Michał ukrywał przede mną część swojego życia, a to bolało równie mocno jakby to była zdrada.

Opowiedział mi wszystko

Michał usiadł na fotelu naprzeciwko mnie, wzdychając ciężko. Widziałam, że ta rozmowa go męczy, ale nie mogłam odpuścić.

– Musisz mi wszystko opowiedzieć – powiedziałam cicho, choć w środku gotowałam się z emocji. – Jak ją znalazłeś? I dlaczego ukrywałeś to przede mną?

Michał wziął głęboki oddech.

Znalazłem ją kilka miesięcy temu. Przez internet, przypadkiem. Nigdy jej nie szukałem, ale kiedy trafiłem na jakieś forum dla adopcyjnych dzieci, wszystko wróciło. Zacząłem szukać dalej i natknąłem się na pewne informacje. Zacząłem drążyć i w końcu odnalazłem Teresę. Napisałem do niej, spotkaliśmy się. To było... dziwne. Z jednej strony jej nie znałem, a z drugiej czułem, że muszę ją poznać. Została zmuszona do oddania mnie do adopcji przez rodzinę. Nie miała wyjścia. Była nastolatką. Przez lata nosiła w sobie ten ból, tę stratę.

Słuchałam go w milczeniu. Historia Teresy była skomplikowana. Kobieta, która go urodziła, żyła w skromnych warunkach, daleko od miasta. Michał pomagał jej finansowo, ale przede wszystkim próbował odnaleźć odpowiedzi na pytania, które nosił w sobie przez całe życie. Zofia i Jan byli dla niego najważniejsi, ale chciał poznać swoje korzenie.

– Nie chciałem ranić nikogo, ani ciebie, ani moich rodziców – kontynuował Michał. – A jednak teraz wszystko się sypie. Marlena, przepraszam.

Patrzyłam na niego, próbując zrozumieć. Czułam współczucie dla Teresy, ale jednocześnie byłam wściekła. Michał ukrył przede mną coś tak ważnego. Czy mogłam jeszcze mu zaufać?

Chciałam poznać tę kobietę

Następnego dnia podjęłam decyzję. Musiałam spotkać się z Teresą osobiście. Może wtedy zrozumiem, dlaczego Michał to wszystko ukrywał.

Pojechałam do małego, skromnego domku na obrzeżach miasta pod adres, który dał mi Michał. Teresa otworzyła drzwi. Była starszą, zmęczoną kobietą, ale w jej oczach było coś ciepłego, choć zdawała się zaskoczona moją wizytą.

– Dzień dobry... – powiedziałam niepewnie. – Jestem Marlena. Żona Michała.

Jej twarz złagodniała, a w oczach pojawił się smutek. Zaprosiła mnie do środka. Rozmawiałyśmy długo. Opowiedziała mi, jak trudno było jej oddać syna. Jak każdego dnia zastanawiała się, co się z nim dzieje. Przepraszała za to, że Michał musiał dorastać bez niej, choć wiedziałam, że Zofia i Jan dali mu wspaniały dom.

Każdy dzień bez niego był cierpieniem – powiedziała Teresa, wycierając łzy.

Słuchałam, próbując zrozumieć. Widziałam w niej matkę, która straciła swoje dziecko, ale czułam też, jak oddalałam się od Michała. Wracając do domu, byłam pełna sprzecznych emocji. Michał czekał na mnie z nadzieją w oczach.

I tak byłam zła na męża

– Marlena, przepraszam – powiedział cicho. – Zrozumiem, jeśli nie będziesz mi potrafiła tego wybaczyć.

Patrzyłam na niego, nie wiedząc, co powiedzieć. Ta historia zmieniła wszystko. Czy mogłam teraz jeszcze mu ufać? A może nasz związek już na zawsze pozostanie naznaczony tym sekretem?

Przez kolejne dni w domu panowała cisza. Michał starał się wrócić do normalności, ale ja nie potrafiłam. Każde jego spojrzenie przypominało mi o tym, że przez wiele miesięcy ukrywał przede mną coś tak ważnego. Choć wiedziałam, że jego intencje nie były złe, to jednak wciąż czułam się zdradzona.

Któregoś wieczoru siedzieliśmy na kanapie, on czytał książkę, a ja patrzyłam w pusty ekran telewizora. W końcu przerwałam ciszę.

– Michał, ja... nie wiem, co teraz zrobić – zaczęłam, nie patrząc mu w oczy. – Z jednej strony rozumiem twoje motywy, ale z drugiej nie potrafię zignorować tego, że nie zaufałeś mi na tyle, żeby się ze mną podzielić.

Odłożył książkę i usiadł naprzeciwko mnie, poważny, jak nigdy wcześniej.

Wiem, że popełniłem błąd. Przepraszam. Ale chciałbym, żebyś mnie zrozumiała – jego głos drżał, a ja pierwszy raz widziałam, że jest naprawdę przestraszony.

Spojrzałam na niego. Kochałam go, ale musiałam to wszystko jeszcze raz przemyśleć. Nasze życie już nigdy nie będzie takie samo.

Marlena, 45 lat

Czytaj także: „Teściowie dali nam 50 tysięcy na mieszkanie i czuli się współwłaścicielami. Ciągle wpadali na obiadki i noclegi”
„Rodzice wyciągnęli nas na grzybobranie. Zamiast na dorodnego prawdziwka w gąszczu trafiłam na przystojnego leśnika”
„Po stracie żony zaszyłem się w leśnej chacie. Z dala od ludzi chciałem na nowo ułożyć swoje życie”

Redakcja poleca

REKLAMA