Czułam że w moim życiu, jest coś nie tak, a człowiek, którego poślubiłam, jest mi obcy – Ciężko było mi uwierzyć, że kiedyś łączyło nas coś więcej niż przyjaźń, że byłam w stanie kochać ponad wszystko tego mężczyznę. Że dawno, dawno temu uwielbiałam go bardziej niż kogokolwiek na świecie.
Denerwował mnie
Nie byłam już w stanie tolerować tego, jak on mlaskał i jak wyglądał na zadowolonego, kiedy pochłaniał kolejne porcje spaghetti. Miałam ochotę zabrać mu talerz i wywalić mu zawartość na spodnie. Im bardziej pragnęłam to zrobić, tym bardziej wstydziłam się swoich myśli.
Wszystko, co robił mój mąż, wzbudzało moją irytację. Nasze dzieci siedząc przy stole, nawet nie przypuszczały, co myślę. Sama nie potrafiłam zrozumieć, skąd wzięły się te uczucia. Od pewnego czasu, coraz więcej zachowań Piotra sprawiało, że czułam się zdenerwowana. Wydawało mi się, że on robi to specjalnie, żeby mnie doprowadzić do szału. Szczególnie irytujący był sposób, w jaki jadł.
Mój mąż wyraźnie nie zdawał sobie sprawy z tego, co dzieje się w mojej głowie. Co jakiś czas, odrywał wzrok od telewizora i patrzył się na mnie z miłym uśmiechem. Te spojrzenia wzbudzały we mnie jeszcze większą irytację. Miałam ochotę zapytać, z czego się tak głupkowato cieszy.
– Wyśmienite! – mówił z ustami pełnymi jedzenia.
Sama siebie nie rozumiałam
Z trudem powstrzymując się od zrobienia awantury, wstałam od stołu i udałam w kierunku łazienki. Umyłam dłonie i rzuciłam okiem na swoje odbicie w lustrze – na zdeformowaną, znużoną twarz.
Moje życie to porażka, a koło mnie jest ktoś, kogo nawet za bardzo nie lubię – przemknęło mi przez myśl.
Czy kiedyś go kochałam? Ciężko mi było pojąć, jak człowiek którego tak bardzo kochałam, może teraz mnie tak irytować. Tak prosta rzecz, taki banał mnie drażni... Nie wiedziałam nawet, z jakiego powodu. Boże przecież on jadł tak samo, jak kiedyś! Ciężko mi było jednak przypomnieć sobie, jak kiedyś reagowałam na jego nawyki żywieniowe. Nie mogłam sobie wyobrazić, że coś takiego mogło mnie nie drażnić.
Koleżanka miała swoją teorię
– Ty zawsze przykładałaś wagę do dobrych manier – powiedziała koleżanka podczas naszego spotkania przy filiżance kawy tego samego dnia.
– No dobrze, ale co to ma wspólnego z moim małżeństwem? I z tym że prawie zaczęłam mieć awersję do swojego męża? – spytałam Agatę.
– Dobrze, postaram się ci to wyjaśnić. Ale czy na pewno nie będziesz na mnie zła, nie poczujesz się urażona? – zapytała, przybliżając filiżankę do ust i przyglądając mi się uważnie.
– Jeśli tylko pozwoli mi to choć odrobinę zrozumieć moją sytuację... – na chwilę zawahałam się, a potem szybko dodałam: – No dobrze, po prostu powiedz!!
– Czy pamiętasz Krzysztofa? – zapytała.
– Oczywiście, ale myślałam, że rozmawiamy o Piotrze...
Zdziwiłam się, że Agata nagle przypomina mi mojego byłego narzeczonego.
– Tak, ale czy przypominasz sobie, z jakiego powodu tak bardzo byłaś zainteresowana Krzysztofem? – pytała moja przyjaciółka, a kiedy nadal nie odpowiadałam, powiedziała za mnie: – Wtedy mówiłaś, że to nie była namiętna miłość, ale mimo to, bardzo przeżywałaś zakończenie związku i od razu rzuciłaś się w objęcia Piotra. Ponoć dopiero wtedy dowiedziałaś się, co oznacza prawdziwe uczucie.
– No dobrze, ale co z tego? – zdenerwowałam się.
– Krzysztof był zawsze taki przystojny, elegancki jak książę! – ciągnęła podniecona Agata.
– Nadal nie rozumiem...
Brak mu ogłady
– Olu, zawsze miałaś duże ambicje, zawsze cię pociągało tzw. towarzystwo, pragnęłaś być częścią wyższych sfer. Byłaś gotowa nawet wyjść za mąż za Krzysztofa, mimo że go nie kochałaś. Na szczęście dla ciebie cię zostawił... Nie zrozum mnie źle – dodała przyjaciółka. – Zawsze miałaś aspiracje, a Piotr, niezależnie od tego, co by o nim powiedzieć... Jest kochający, wierny, uczciwy, dobry, ale to nie jest mężczyzna na poziomie. Na początku to ci nie przeszkadzało. Znalazłaś pocieszenie po rozstaniu z Krzysztofem. Kochałaś i byłaś kochana, i to było najważniejsze.
– A dziś dostrzegam w nim jedynie prostackie zachowania i brak kultury – skończyłam za nią.
– Nie przesadzaj – upomniała mnie. – Piotr, mimo że nie jest może dżentelmenem, nie jest również prostakiem. Po prostu nie zdaje sobie sprawy, że takie maniery jak mlaskanie są dla ciebie irytujące. A ty jesteś na niego zła, ponieważ dotyka to twoich wrażliwych punktów. Przypomina niespełnione aspiracje. Wyobraź sobie, że mój Bartek również mlaska przy posiłkach. Dla mnie to jest oznaka, że czuje się przy mnie komfortowo i że jedzenie mu smakuje. Nie denerwuje mnie to, ponieważ przypisuję temu inne znaczenie.
– Robisz jakiś doktorat w zakresie doradztwa małżeńskiego? – próbowałam ironizować.
– Nie, staram się rozumieć swoje uczucia i motywacje.
– I przy okazji rozumiesz też, co ja czuję – powiedziałam nieco zmieszana.
– Olu, najistotniejsze jest, abyś ocaliła swoje małżeństwo...
– Ale jak to zrobić? – zadałam to pytanie raczej sobie niż Agacie.
Moja przyjaciółka się uśmiechnęła.
– Po prostu powiedz mu, że ci to przeszkadza.
Musiałam zmienić myślenie
Po przemyśleniach uznałam, że rada mojej przyjaciółki nie jest pozbawiona sensu. Muszę docenić to, co mam. Ku mojemu zaskoczeniu, ta z pozoru normalna rozmowa z koleżanką niespodziewanie poukładała mi w głowie. W sumie mój małżonek, nieświadomie stał się dla mnie pretekstem do wyładowywania złości. Przecież nie tak miało to wszystko wyglądać...
Planowałam ukończenie studiów, zarządzanie własną firmą, umożliwienie dzieciom nauki w prywatnych placówkach, spędzanie urlopów w ekskluzywnych hotelach i korzystanie wyłącznie z porcelanowych naczyń. Tak, to prawda – oczekiwałam księcia z moich marzeń, który miałby ułatwić mi spełnienie tych pragnień. Nie dostałam tego.
Jednak zamiast tego, otrzymałam coś o wiele cenniejszego. W moim życiu jest mężczyzna, który naprawdę mnie kocha, troszczy się o stabilność finansową naszej rodziny i nigdy by mnie nie zdradził. Je z wielkim apetytem, chcąc mi w ten sposób pokazać, jak dobrze gotuję. Czy to możliwe, że robi to również dlatego, że po prostu nie zdaje sobie sprawy, iż nie jest to zbyt eleganckie? Czy to naprawdę taka straszliwa zbrodnia? Nagle poczułam, że go kocham. Piotr wydał mi się nagle ciepłym, ukochanym facetem, dla którego jestem wyjątkowa.
Moje uwagi go rozbawiły
Moja druga połówka właśnie wyruszyła na kilka dni w trasę. Pracuje jako kierowca w dużej firmie przewozowej. Wrócił do domu w sobotę.
– Już od dawna nie okazywałaś mi tyle czułości – przytulił mnie do siebie.
– Czy mogłabym cię o coś poprosić, kochanie?
– O cokolwiek, moja księżniczko.
– Czy mógłbyś przestać mlaskać podczas jedzenia? – zapytałam, uśmiechając się niewinnie.
Wybuchnął głośnym śmiechem.
– Tylko to? Przypuszczałem, że marzysz o domu z basenem i urlopie na Karaibach! – odpowiedział z entuzjazmem. – Oczywiście, postaram się jeść tak elegancko, jak tylko potrafisz sobie to wyobrazić. Jeżeli zechcesz, mogę ci to od razu zademonstrować.
Czytaj także: „Poprosiłam syna o wypłatę za pomoc przy dzieciach. Tak się oburzył, że sam zażądał kasy za spotkania z wnukami”
„Mój mąż to dusigrosz jakich mało. Nie chciał kupić synowi mieszkania, więc zagroziłam rozwodem. Teraz szasta pieniędzmi”
„Zwiałam ze wsi, bo nie chciałam brodzić w łajnie jak moja rodzina. Ukrywam, ile zarabiam, bo wydoiliby mnie z kasy”