– Mati, co robisz? Chyba nie zbierasz się do wyjścia? – zapytałam na mojego chłopaka, który ubierał się pospiesznie i kierował w stronę drzwi.
A przecież dopiero co oboje baraszkowaliśmy pod kołdrą! Powinien leżeć obok mnie i czule mnie obejmować, a on zamiast tego zamierzał wyjść bez słowa? Nawet mi nie odpowiedział. Zarzucił bluzę, zbliżył się do lustra i przeczesał włosy.
– Kochanie! – zawołałam prawie ze łzami w oczach.
Nie spojrzał na mnie. Zdjął kurtkę z wieszaka i rzucił w moją stronę:
– To pa, odezwę się później.
Usłyszałam ciche trzaśnięcie drzwi. Nie mogłam już wytrzymać i rozpłakałam się. Nie potrafiłam pojąć, jak mógł mi to zrobić. Zmywał się za każdym razem po zbliżeniu. Najpierw mnie uwodził, czarował słodkimi słówkami i pieszczotami, a później… porzucał niczym nic nieznaczącą przygodę. Jak panienkę lekkich obyczajów.
A ja i tak go kochałam. Wiedziałam, że sama jestem wszystkiemu winna. Nie potrafiłam jednak go zostawić. Mati wydawał się mężczyzną moich marzeń: mądry, z poczuciem humoru, namiętny i przystojny jak grecki bóg. W pracy wszystkie koleżanki patrzyły na niego z zachwytem. A on tylko na mnie spoglądał z zainteresowaniem. Czułam się wyjątkowa.
Byłam przeszczęśliwa, bo wybrał mnie
Prawie nie mogłam w to uwierzyć, gdy zaprosił mnie na kawę pewnego dnia. Na miejscu przez bite dwie godziny wpatrywaliśmy się sobie w oczy. Później odprowadził mnie pod drzwi, złapał za rękę, a następnie złożył na moich ustach namiętny pocałunek. Wtedy nie weszliśmy do środka, chociaż bardzo tego chciałam. Nie mogłam jednak dać się poznać jako „taka” dziewczyna.
W kolejnych dniach i tygodniach wszystko rozwijało się jak w romantycznej bajce. Gdy tylko wybijała godzina siedemnasta, przychodził do mojego pokoiku i obdarzał mnie swoim cudownym uśmiechem. Do łóżka trafiliśmy razem po niecałych trzech tygodniach randek. To z nim odkryłam, że może być naprawdę cudownie. Poczułam się spełniona i szczęśliwa jak nigdy.
Zaczęliśmy się umawiać na wycieczki w góry, nad morze i weekendy za miastem. Razem zasypialiśmy i budziliśmy się rankiem. Oboje byliśmy wolni i zakochani. Marzyłam o tym, by pewnego dnia poprosił mnie o rękę i zaproponował wspólne zamieszkanie.
Nagle zaczął się zmieniać
Myślałam, że może coś zrobiłam źle. Czy nie traktuje go odpowiednio? Za mało uczucia, a może za dużo? Zaczęłam dostrzegać, że zapanował między nami jakiś kryzys. W sypialni wciąż było nam razem wspaniale, ale w innych sferach w ogóle się nie dogadywaliśmy.
Doszło do tego, że Mati nie miał w ogóle dla mnie czasu. Przychodził do mnie na kilka godzin i zbierał się zaraz po zakończeniu miłosnych igraszek. Zachodziłam w głowę, czy spotyka się z innymi kobietami? Ale przecież wtedy nie przychodziłby do mojego łóżka z taką namiętnością… Próbowałam oczywiście go o to zapytać. Dopytywałam, co robię nie tak, ale zawsze odpowiadał, że nic.
– Kochasz mnie? – pytałam.
Nie odpowiadał, ale kiwał głową na tak. A potem i tak wychodził. Nie mogłam tego znieść.
Prosiłam o radę przyjaciółki
Moja najbliższa koleżanka, Ania, już wcześniej nie była największą fanką Mateusza.
– Magda, nie chcę być niedelikatna, ale… – mówiła cicho. – Przecież to egoista i narcyz. Chodzi z tobą do łóżka, bo mu to odpowiada. Nie wygląda na to, by mu na tobie zależało.
– Nieprawda. Wiem, że mnie kocha, sam mówił…
– Nie zawsze można wierzyć słowom. Zobacz, jak się traktuje.
Nie mogłam się z nią zgodzić. Nie potrafiłam. Za to w głowie zaczął mi kiełkować desperacki pomysł:
– Ciekawe, czy gdybym była w ciąży, to coś by to zmieniło między nami?
– No chyba żartujesz? – zaśmiała się moja koleżanka.
– Czemu nie?
– Dziewczyno, przecież to stara sztuczka. Proszę cię, nie próbuj tego, bo jeszcze zniszczysz sobie życie! – zdenerwowała się Ania.
– No a co mam zrobić? Kocham go do szaleństwa! Nie wiem, jak sobie poradzić z jego obojętnością…
– No dobra, może ten pomysł wcale nie jest taki zły – powiedziała Anka po chwili milczenia.
– Serio myślisz, że powinnam go złapać na ciążę? – spytałam z niedowierzaniem.
– Nie do końca – rzuciła. – Tak tylko trochę.
– Nie rozumiem…
– Posłuchaj, mam taki pomysł… – i opowiedziała mi, na co wpadła.
Gdy zakończyła snuć swój plan, zapytała, co o nim myślę.
– To okropne i totalnie nieuczciwe! – skwitowałam.
– Myślisz, że on jest uczciwy wobec ciebie? – zapytała ironicznie. – Przychodzi do ciebie tylko po to, żeby skoczyć razem do łóżka. Nawet nie mówi, że cię kocha, tylko kiwa głową! Nie jesteście nastolatkami, żeby był zmieszany. Należy mu się, żebyś go rzuciła, ale sama mówisz, że nie możesz. A w ten sposób sprawdzisz, co on naprawdę do ciebie czuje. Przyciśniemy go do muru.
Nie wiedziałam, co o tym myśleć. Jednak gdy Mateusz po raz kolejny pojawił się u mnie tylko na okazyjny seks, postanowiłam spróbować. Obawiałam się tylko, czy on nie weźmie tego aż nazbyt poważnie i nie oświadczy się wkrótce potem.
– Nie ma co wybiegać w przyszłość. Jak zrobi się zbyt poważnie, to powiesz, że straciłaś dziecko – podpowiadała przyjaciółka.
Kilka dni później odebrałam przesyłkę – test z dwiema wyraźnymi kreskami. Według osoby sprzedającej był prawdziwy i zrobiony dwa dni temu.
– A jak każe mi powtórzyć test?
– To kupimy jeszcze jeden. Sama widziałaś, jakie to łatwe. Nie ma co się zastanawiać, teraz musisz to zrobić! – zachęcała Anka.
Czułam wstyd do samej siebie
Umówiłam się wieczorem z Mateuszem, a on spóźniał się już godzinę. Nawet nie zadzwonił, ani nie napisał z przeprosinami. Przygotowałam kolację, która stygła z piekarniku. Świecie wypaliły się w połowie, gdy wreszcie się pojawił. Nie spojrzał nawet na udekorowany do kolacji stół, tylko zaczął się do mnie dobierać.
– Pragnę cię, wiesz? – szeptał mi do ucha, a ja czułam dreszcze na całym ciele.
Chociaż miałam wielką ochotę przejść z nim do sypialni, wiedziałam, że muszę zrealizować swój plan. Odsunęłam się więc i kazałam mu usiąść, bo mamy coś do omówienia.
– Pogadamy później, teraz chcę cię mieć, bo się stęskniłem – mruczał dalej.
– Poczekaj! Naprawdę muszę ci coś powiedzieć.
Zerknął na mnie rozczarowany. Usiadł, westchnął i sięgnął po kawałek mięsa z półmiska.
– Wystygło – skomentował.
– Posłuchaj mnie uważnie – powiedziałam na wstępie. – Żadne z nas tego nie planowało, ale jestem w ciąży.
– Coś ty powiedziała?
– Zaszłam w ciążę.
– Ściemniasz!
Podeszłam do półki i pokazałam mu pozytywny test.
– W którym jesteś tygodniu?
– W piątym.
Wstał i zaczął chodzić tam i z powrotem. Przeczesał palcami włosy – robił tak, gdy był zdenerwowany.
– Słuchaj, jesteśmy oboje singlami, kochamy się, więc… – zaczęłam.
– Teraz nie jestem przy kasie, ale coś wykombinuję. Daj mi trochę czasu – powiedział w pewnym momencie.
– Ale jak to – na co kasa?
– No wiesz, żeby pozbyć się problemu. Chyba nie chcesz mieć dziecka?
– Nie chcę? – zapytałam skołowana.
– Nie bądź głupia, jeszcze zepsujesz sobie życie na dobre. Na rodzinę przyjdzie czas, a ja nie jestem materiałem na ojca.
– Ale mówiłeś, że mnie kochasz…
– Kocham, kocham! – zdenerwował się. – Nie wystarczy, że się dobrze bawimy? To tylko rozrywka, a nie mam zamiaru na stałe się wiązać. Myślałem, że ty też tak uważasz.
– A nasze romantyczne wyjazdy, plany na przyszłość? Co z nimi? Po co to było?
– Daj spokój, każdy tak robi. Było nam razem fajnie, ale nic nie trwa wiecznie. A z dzieckiem to tylko problemy. Lepiej nic nie zmieniać. No, będę leciał. Jeszcze do ciebie zadzwonię, a ty poszukaj, gdzie można zrobić zabieg.
Nie wierzyłam własnym uszom
Mateusz wyszedł, a ja stałam w miejscu i wpatrywałam się w test w mojej ręce. Po chwili się ocknęłam i wybrałam numer mojej przyjaciółki. Łzy same zaczęły płynąć.
– Zrobiłam to wszystko i miałaś rację. On wcale mnie nie chce…
– Dobrze, uspokój się – powiedziała. – Dobrze, że tak wyszło. Już wiesz, że nie jest ciebie wart.
– Powiedzieć mu teraz prawdę? – wahałam się.
– No coś ty! Po co? Powinnaś dać mu lekcję za jego zachowanie. Poczuje, na czym polega odpowiedzialność.
– No i co mam zrobić, jak da mi pieniądze? Tak po prostu je wziąć?
– Tak! I Wydać na coś pożytecznego.
– Znowu zrobić nieuczciwie… – powiedziałam smutno.
– Jeśli tak ci z tym źle, to zawsze możesz je oddać potrzebującym, na jakieś akcje charytatywne. A gdybyś naprawdę zaszła w ciążę, a on by się tak zachował? Nie miałabyś pieniędzy na życie!
Potem było prawie jak w telenoweli
Kilka dni później odebrałam telefon od Mateusza. Brzmiał zupełnie nieswojo.
– Wiesz, udało mi się zebrać siedem stów. Może sama dodaj resztę, a ja jakoś ci to oddam…
Rozłączyłam się bez słowa.
Potem zobaczyłam go, jak czeka na mnie pod budynkiem po pracy.
– Nie wezmę od ciebie kasy – rzuciłam od razu.
– Nie marudź, tylko bierz – wcisnął mi plik banknotów. – Sama przecież nie masz za wiele. Jeszcze się odezwę. Cześć.
Stałam i patrzyłam na pieniądze, które od niego dostałam. Już prawie nimi rzuciłam, ale coś mnie powstrzymało. Popatrzyłam, jak odchodzi. Nazajutrz wzięłam w pracy trzy dni wolnego, żeby wyglądało to dla Mateusza prawdziwie.
Pieniądze od niego wykorzystałam na coś pożytecznego – wykupiłam sobie i Ance weekend w ośrodku SPA. Za pieniądze od Mateusza zamówiłyśmy sobie masaże, maseczki i inne zabiegi. Wreszcie odetchnęłam z ulgą. Wieczory i noce wciąż jeszcze przepłakiwałam w towarzystwie przyjaciółki oraz butelki wina. Jednak w luksusowym ośrodku mój ból jakoś szybciej przemijał.
Trzy tygodnie później usłyszałam od wspólnych znajomych, że Mateusz chodzi po mieście z nową dziewczyną. Podobno była podobna do mnie – kolejna szara myszka, która zgadza się na wszystko. Zrozumiałam wtedy, że dzięki mojej przyjaciółce nie popełniłam kolejnych błędów u boku tego drania.
Magdalena, 28 lat
Czytaj także:
„Teściowa mnie nienawidzi, bo nie dałam jej wnuka. Gładzi po brzuchach ciężarne znajome i z wściekłością patrzy mi w oczy”
„Gdy mąż wyjeżdżał w delegację, pilnowała mnie teściowa. A potem raportowała synkowi, czy jestem grzeczna”
„Żonaty kolega z pracy prowadził ze mną niebezpieczną grę. Flirtowaliśmy do upadłego, aż jedno z nas nie wytrzymało”