„Była żona nie pozwalała mi widywać się z synami. Wmawiała im, że tatuś się znudził niańczeniem dzieciaków”

ojciec z synem fot. Adobe Stock, katyagorphoto
„Gdy byliśmy małżeństwem, ona nie spała ze mną, nie zwierzała się – zupełnie jakby mnie nie było. W tej sytuacji poszukałem ukojenia u boku drugiej kobiety, rozpoczynając wszystko od zera. I teraz to ja jestem niegodziwcem".
/ 01.05.2024 07:15
ojciec z synem fot. Adobe Stock, katyagorphoto

Przyznaję, odszedłem do innej kobiety. Nigdy natomiast nie przestałem kochać swoich dzieci, synowi byli dla mnie wszystkim. Moja eks chyba zdawała sobie z tego sprawę, bo wiedziała, gdzie uderzyć, by mnie najmocniej zabolało.

Utrudniała mi kontakt z dziećmi

W piątkowe popołudnie zaraz po robocie wybrałem się na większe zakupy, bo w sobotę z samego rana planowałem zabrać moich synów na weekendowy wypad. Ale wyobraźcie sobie, że nawet nie zdążyłem dojść do kasy, a tu nagle dzwoni moja była, Agnieszka.

– Plany się zmieniły – warknęła do słuchawki.

– Siema, ciebie też super słyszeć...

– Daj spokój, Łukasz – skarciła mnie. – A wracając do tematu, nie zabieraj jutro dzieci.

– Co takiego?! Od kilku dni szykuję się na ten weekend! Dałaś mi słowo, że...

– Dobra, lecę – Agnieszka przerwała mi w pół zdania i zakończyła rozmowę.

Kilka sekund później wybrałem jej numer, ale nie usłyszałem żadnej odpowiedzi. W tej sytuacji stwierdziłem, że najlepszym wyjściem będzie pojechać prosto pod jej mieszkanie i spędzić, choć odrobinę czasu z chłopcami.

– Daj mi wreszcie święty spokój! – wykrzyczała moja była małżonka, gdy tylko mnie zobaczyła.

– Mogę wejść? – spytałem, bo czułem się dość głupio, sterczące w drzwiach.

– Nie byliśmy umówieni – skomentowała Aga jadowitym głosem.

– Zrozum, bardzo brakuje mi naszych dzieciaków. Minęły trzy tygodnie, odkąd ich widziałem, a ty nagle zmieniasz zdanie w ostatnim momencie! – podniosłem ton, mówiąc te słowa.

– Nikt nie może mi zabronić zmiany decyzji. Ruszamy w góry, nasze dzieci potrzebują trochę szaleństwa. Tym bardziej że zostały opuszczone przez własnego ojca! – warknęła, po czym z hukiem zamknęła drzwi, nie dając mi dojść do słowa.

Idąc w kierunku samochodu, zacząłem myśleć o tym, czy nie skontaktować się ze swoim adwokatem – moja była żona od dłuższego czasu próbowała uprzykrzyć mi widywanie się z naszymi dziećmi. Zdaję sobie sprawę, że popełniłem błąd – zostawiłem ją dla innej kobiety, zrujnowałem nasz związek. Ale czy można w ogóle mówić o udanym małżeństwie, gdy dwie osoby nie potrafią znaleźć wspólnego języka?

Zanim się rozstaliśmy, moja była, Agnieszka, potrafiła olewać mnie przez długie tygodnie. Gdy byliśmy jeszcze małżeństwem, ona z entuzjazmem i zaangażowaniem opiekowała się naszymi dziećmi, a ja czułem się zbędny jak żarówka w świetle dnia. Nie spała ze mną, nie zwierzała się – zupełnie jakby mnie tam nie było. W tej sytuacji poszukałem ukojenia u boku drugiej kobiety, rozpoczynając wszystko od zera. I teraz to ja jestem niegodziwcem... Trudno, jakoś to przeżyję. Ale żeby mi dzieci zabierać, niedoczekanie!

Nie powinna mówić takich rzeczy

„Przez całe życie starałem się być porządnym tatą, ale moja była ma inne zdanie na ten temat” – przeszło mi przez myśl i na złość Agnieszce zadzwoniłem do mojego starszego syna. Nie dane nam było porozmawiać, gdyż moja eks wyrwała komórkę z rąk chłopca.

– Cześć, Radziu! Jak tam u ciebie, synku? – rzuciłem, gdy tylko usłyszałem jego głos w słuchawce.

– Tatuś? Mama mówiła, że pojechałeś, bo już nie zależy ci na nas – wyczułem, że mój dziesięciolatek ma łzy w oczach.

– O czym ty mówisz? Jestem w okolicy, chciałem się z wami zobaczyć...

Musiałem na chwilę zamilknąć, bo zabrakło mi słów, które mógłbym powiedzieć mojemu dziecku. Nie wyobrażałem sobie, żeby przyznać się dziecku, że znów doszło do ostrej wymiany zdań z jego mamą.

– Brakuje mi ciebie, tato – usłyszałem głos syna, ale Agnieszka natychmiast zabrała mu słuchawkę.

– Daj mu spokój z tymi telefonami! Jest już późno! – warknęła.

– Agnieszka, lepiej zmień nastawienie do mnie, bo inaczej spotkamy się w sądzie – powiedziałem surowym tonem.

– Co?! Straszysz mnie sądem?! Ty łajdaku! Zostawiłeś mnie dla innej, miałeś romans, a teraz...

Nie dałem jej dokończyć i rozłączyłem się. Nie zamierzałem tego więcej słuchać. Już nie.

Minęły dwa tygodnie, zanim ponownie mogłem ujrzeć moich synów. Niestety, Agnieszka stanowczo odmówiła, żeby u mnie przenocowali. Moja propozycja, że Alina będzie poza domem z powodu wyjazdu służbowego, nie wpłynęła na zmianę jej decyzji. Odpowiedź brzmiała krótko: nie ma mowy.

– Pamiętaj, musisz przywieźć ich z powrotem przed dwudziestą pierwszą! – rzuciła oschle na pożegnanie i zakończyła rozmowę, nie czekając na moją reakcję.

Sobotni dzień, na który tak długo czekałem, ciągnął się w dziwny sposób – synowie byli przygaszeni, a nawet smutni, nie okazując entuzjazmu na moje pomysły spędzania czasu wolnego. W końcu udało mi się nakłonić młodszego synka, by się przede mną otworzył. I wtedy przeżyłem szok. Agnieszka wbijała chłopcom do głów, że już ich nie kocham, ponieważ mam teraz nową rodzinę.

– Co ty opowiadasz? – mocno przytuliłem syna i mimo że zaczął się wiercić, trzymałem go w objęciach przez dłuższą chwilę. – Zawsze będziecie moimi synami, zawsze będę was kochał. Mama opowiada wam takie rzeczy, bo ją rozczarowałem, ale nie powinniście jej słuchać.

– Pamiętasz, jak zawsze powtarzałeś, że należy słuchać mamy? – nagle odezwał się Radek, który do tej pory nie odzywał się ani słowem.

– Masz rację, ale czasami mama może się mylić. Jesteście dla mnie wszystkim i to nigdy się nie zmieni – zapewniłem chłopców, a wtedy mój starszy syn ze łzami w oczach przytulił mnie mocno.

Następnego dnia, bez zapowiedzi, pojawiłem się w miejscu pracy Agnieszki. Była wkurzona, ale nie dałem się zbyć. Po krótkiej, nerwowej przepychance słownej, wyszliśmy razem na zewnątrz.

– Co ty naopowiadałaś dzieciakom?! Że ich już nie kocham, że przestali być dla mnie najważniejsi… Zwariowałaś?! To jeszcze dzieci! Przez ciebie mają traumę, nie dociera to do ciebie?!

– Przeze mnie mają traumę?! A co tam słychać u tej twojej blond lafiryndy?

Nie zareagowałem na tę prowokację.

– Słuchaj, Aga, nasi synowie to całe moje życie. Ciebie też darzyłem uczuciem, dawno temu. Błagam, nie niszcz tych pięknych chwil, które razem przeżyliśmy. Zdaję sobie sprawę, że cię skrzywdziłem, ale pomyśl o dzieciach. Proszę, uważaj czasem na słowa, które do nich kierujesz, okej? – zwróciłem się do niej, a wtedy, zupełnie niespodziewanie, Agnieszka wybuchnęła płaczem.

Kocham dzieci nad życie

– Nasza relacja miała lepsze i gorsze momenty, ale kiedy oznajmiłeś mi o swoim odejściu… – przerwała na moment, żeby otrzeć łzy spływające po policzkach. – Trudno mi opisać szok, który mnie wtedy ogarnął. W życiu bym nie wpadła na to, że znajdziesz sobie drugą… Czułam się okropnie, nawet nie masz pojęcia, jak bardzo cię nienawidziłam w tamtej chwili. Chłopcy bez przerwy dopytywali się, kiedy znowu z nami zamieszkasz, a ja tylko marzyłam o tym, żeby cię publicznie oczernić – wyznała.

– Proszę, nie płacz. To bez sensu – objąłem ją, wręczając kolejną chusteczkę. – Nasze drogi się rozeszły i już do siebie nie wrócimy. Jednak dzieciaki na zawsze zapamiętają każdą naszą wymianę zdań, wszystkie przykre słowa, każdą kłótnię. Czy naprawdę chcesz, by całe ich dzieciństwo toczyło się w centrum pola bitwy między nami? Ograniczasz mój kontakt z nimi, bo chcesz mi dopiec, ale tak naprawdę krzywdzisz chłopców. Młodszy znów moczy się po nocach, a starszy stał się agresywny. Wdaje się w bójki w szkole, rozrabia na podwórku. Zastanawiałaś się dlaczego? – dopowiedziałem.

– Masz jakiś pomysł? – Agnieszka uniosła głowę i spojrzała mi prosto w oczy.

– Zawrzyjmy pokój raz na zawsze… Wiesz co, może pójdziemy gdzieś coś przekąsić? A może lepiej wieczorem, zjedzmy kolację. Co ty na to, żebyśmy podrzucili dzisiaj dzieciaki do dziadków, wtedy moglibyśmy na spokojnie wszystko sobie wyjaśnić – rzuciłem propozycję.

– Szczerze mówiąc, mam wątpliwości co do tego planu. Obawiam się, że wszyscy zgromadzeni zobaczą, jak skaczemy sobie do oczu – Agnieszka miała pewne obawy.

– W najgorszym razie zafundujemy niezapomniane widowisko paru klientom knajpy – roześmiałem się niepewnie. – No więc jak? Zaryzykujesz? Mógłbym wpaść po was około siódmej wieczorem. Podrzucimy dzieciaki i zjemy kolację w centrum.

– W sumie chyba faktycznie najwyższa pora dojść do porozumienia – przystała na propozycję.

Aż do zmierzchu dręczyła mnie obawa, że moja była zmieni zdanie, ale okazało się, że dotrzymała obietnicy – kiedy zajechałem pod ich blok, już na mnie czekali. Nasza wspólna kolacja okazała się zaskakująco udana; Agnieszka miała na sobie przepiękną, krwistoczerwoną kreację, a mnie od razu przypomniał się dzień naszego pierwszego spotkania.

– Wtedy też miałaś na sobie coś podobnego – zagadnąłem. – Tam na dworcu.

– No tak, wtedy. Zawsze mnie śmieszyło to, że los zetknął nas ze sobą akurat na dworcu. Jakoś tak mało romantycznie, w biegu…

– Tak, w biegu, ale za to na dłużej. Zanim nasz związek legł w gruzach, spędziliśmy razem kilka naprawdę fajnych lat, mam rację? – zagadnąłem, a moja eks obdarzyła mnie zaskakująco serdecznym uśmiechem. – Słuchaj Aga, dajmy już spokój z tą wieczną przepychanką, wybacz mi w końcu. Wiem, że nawaliłem po całości. Ale ty też nie jesteś bez winy. Wyrzućmy z pamięci to, co było złe, zróbmy to dla naszych synów – poprosiłem szczerze.

– Ja też chcę cię przeprosić – odparła Agnieszka i obydwoje musieliśmy wyciągnąć chusteczki.

Parę chwil, potem gdy dojadaliśmy obiad, przy naszym stole stanęła dziewczyna z bukietem pełnym czerwonych róż w koszyku. Wziąłem dziesięć sztuk i dałem je zdumionej Agnieszce do rąk.

– Mimo wszystko, jesteś mamą naszych synów i zawsze będziesz dla mnie kimś ważnym. Nie zapominaj o tym, okej?

Przytaknęła, że nie zapomni i nagle wszystko wydało się jakby łatwiejsze.

Łukasz, 32 lata

Czytaj także:
„Kuba był moim przyjacielem >>z bonusem<<, dzwoniłam do niego, gdy miałam chętkę. Ten układ działał tylko do czasu”
„Żona zostawiła go w chorobie i to ja walczyłam o jego życie. Gdy wyzdrowiał, spakował torby i biegiem do niej poleciał”
„Byłam wściekła na męża, bo zapomniał o naszej 10. rocznicy. Strzelałam fochy i wyszłam na idiotkę”

Redakcja poleca

REKLAMA