Joanna Brodzik, Daria Widawska i Małgorzata Lipmann mają za sobą kilkadziesiąt zagranych spektakli, nie tylko na warszawskiej scenie, ale w całej Polsce.
Di, Viv i Rose, czyli grane przez Was postaci, mają kilka wspólnych faktów pokrywających się z Waszym życiem…
Daria: Główną wspólną rzeczą jest to, że nasze bohaterki spotkały się na początku studiów. Ja też poznałam Małgosię w tym samym czasie, a Joasię pod koniec nauki w Akademii Teatralnej. Ja mam bliźniaki w spektaklu, a Joasia w realnym życiu.
Joanna: To, że jesteśmy przyjaciółkami i jednocześnie wcielamy się w nie na scenie to dla nas bardzo ważny element. Myślałyśmy o tym zarówno przed premierą, jak i teraz kiedy mamy za sobą wiele wspólnych spektakli i wyjazdów. To jest niezbywalny kapitał i wartość dodana dla widza. Z jednej strony niemający znaczenia fakt, a z drugiej bardzo przez niego wyczuwalny, choć nienazywalny. Spotykamy się na scenie nie dlatego, że zostałyśmy powołane do pewnej pracy, ale dlatego, że chciałyśmy to zrobić. I wszystkie trzy możemy powiedzieć, że korzystamy z tego doświadczenia wspólnej znajomości. Ono nam bardzo pomogło na etapie prób, ale też wpływa bardzo pozytywnie i inspirująco na nasze życie popremierowe.
Co jest najtrudniejsze w kobiecej przyjaźni?
Daria: Ja nie widzę żadnych trudności. Może jedynie zazdrość jest zagrożeniem, bo kobieta o kobietę może być w pewnych sprawach zazdrosna. Osobiście nie posiadam w swoim słowniku takich słów jak zawiść czy zazdrość.
Małgorzata: Niestety pokutuje taki stereotyp, że to właśnie kobiety zazdroszczą sobie różnych rzeczy. Uważam jednak, że to uczucie pojawia się między mężczyznami w równym stopniu.
Daria: A ja myślę, że nawet bardziej. To testosteron tak na nich działa. Spróbuj postawić dwóch mężczyzn przed jedną sztangą, to zobaczysz jak będą rywalizować, żeby ja podnieść.
O spektaklu "Di, Viv i Rose"
Trzy przyjaciółki na scenie i w życiu prywatnym, czyli Joanna Brodzik, Daria Widawska i Małgorzata Lipmann, wracają ze spektaklem „DI, VIV I ROSE”. Sztuka, która cieszyła się bardzo dużą popularnością, musiała na kilka miesięcy zejść z afisza. Powód był bardzo ważny. Daria Widawska została w tym czasie po raz drugi szczęśliwą mamą. Od Nowego Roku wraca na deski Teatru Capitol, by razem ze swoimi bliskimi koleżankami spotykać się z widzami i opowiedzieć im piękną historię przyjaźni trzech kobiet.
Studenckie życie, pierwsze miłości, wariackie decyzje, trudne wybory świata dorosłości. Historie pełne śmiechu i wzruszeń. Poruszająca, zabawna i bogata w emocje sztuka o towarzyszkach życia na dobre i złe. „Di, Viv i Rose” to szczególny spektakl, który daje możliwość podejrzenia „od kuchni” relacji bratnich dusz na scenie. Kobiety nieprzeciętne, zabawne i ciekawe życia – tak można scharakteryzować zarówno bohaterki grane przez aktorki, jak i je same.
Na podstawie materiałów prasowych