Walentynki singielki - czego singielki zazdroszczą kobietom w związkach. Felieton Roszczeniowej Trzydziestki
Bycie w fajnym związku jest super. Jako singielka, w pełni Wam, Drodzy Zakochani, zazdroszczę. O ile faktycznie jesteście szczęśliwi. I faktycznie zakochani. Bo jeśli dwoje ludzi razem się męczy, to o wiele lepiej przejść przez życie (lub jego część) w pojedynkę. I może to być cholernie fajne życie, zapewniam. I też jest nam, singlom, czego zazdrościć.

To nie tak miało być! Kiedy godziłam się, że idealnym dniem dla felietonów Trzydziestek będzie wtorek, ani przez chwilę nie pomyślałam, że przyjdzie mi, razem z Polki.pl, świętować walentynki. Najbardziej antyroszczeniowe święto w roku. Poza tym – szczęśliwie zakochani i tak mają aż za dobrze.
Dowody? Proszę bardzo!
Nie ma cię kto przytulić w walentynki? Ten pies przytula przechodniów na ulicy!
Oto pięć rzeczy, których jako singielka zazdroszczę dziewczynom w związkach. Udanych związkach – podkreślmy.
Wentyl bezpieczeństwa
Sajgon w robocie, fałszywa kumpela, korki na moście, ogólny weltschmerz i jeszcze do tego poniedziałek. Czujesz, że wszystko jest nie tak… aż do momentu, w którym możesz to z siebie wywalić, opowiedzieć, wypłakać komuś, kogo to obchodzi, kto powie ci, że masz rację a świat jej nie ma. Złość przechodzi. Reset. Jest OK.
Małe wielkie rzeczy
Ostatnio, pod moją nieobecność, wpadła mama. Niby w przelocie, ale w lodówce zostawiła mi małe co nie co i ogarnęła królestwo chaosu, które zostało po wieczornym rysowaniu. No wzrusz totalny. Siadłam i pomyślałam, że już nie pamiętam, kiedy ktoś zrobił mi taką przysługę. Jeśli sama czegoś nie sprzątnę – to leży. Nie kupię – nie ma. Spoko, człowiek się przyzwyczaja. Ale i zapomina, jak miła jest pomoc w stylu „kochanie sprawdziłem ci poziom oleju”. Rzeczy najmniejsze są najważniejsze.
Wkurz sobie singielkę – gra towarzyska.
Razem fajniej
Jestem już jakiś czas sama i jeśli narzekam, to dlatego, że znajduję jaką słowiańską przyjemność w narzekaniu. Mimo to samotne kolacje na mieście i samotne wypady do kina, samotny czilałt z Netflixem i pizzą, czy wreszcie samotne wakacje, mają ten jeden minus: są samotne. Nie ma zabawnych komentarzy nad restauracyjnym talerzem, tego całego „ty zobacz facet wygląda jak ten spod czwórki” w czasie filmu, albo niekończących się rozmów o głupotach podczas spaceru plażą. Jasne, że są przyjaciele. Ale jeśli trafisz kogoś, kto jest przyjacielem i Tym Kolesiem, to lepsze niż szóstka w totku (i miejmy nadzieję, że bardziej prawdopodobne).
Ubezpieczenie na życie
W udanym związku znika wiele obaw singielskiego życia. Jest się jakoś spokojniejszym o przyszłość i mniej roztrzęsionym tu i teraz. Nawet jeśli to złudne poczucie bezpieczeństwa, to trudniej o nie, kiedy wszystkiemu trzeba stawić czoła w pojedynkę.
Te sprawy
Nie świntuszmy tu bez potrzeby, ale wiadomo jak jest. I jak – wbrew amerykańskim serialom – na ogół nie jest kiedy żyje się samej. Zresztą, nawet pomijając seks, fajnie się do kogoś czasem przytulić i tyle.
Oczywiście pięć powodów to mało. Nie wspomniałam o kilku innych, żeby nie zrobiło się za różowo. I tak świat jest dziś przesadnie różowy, a w okolicach sklepów można zwariować od tej miłosnej słodyczy.
Krótko mówiąc – bycie w fajnym związku jest super. Jako singielka, w pełni Wam, Drodzy Zakochani, zazdroszczę. O ile faktycznie jesteście szczęśliwi. I faktycznie zakochani. Bo jeśli dwoje ludzi razem się męczy, to o wiele lepiej przejść przez życie (lub jego część) w pojedynkę. I może to być cholernie fajne życie, zapewniam. I też jest nam, singlom, czego zazdrościć. Ale o tym pogadamy innym razem. Udanych walentynek.
PS A jeśli uważasz, że twój koleś to nie Ten Koleś, bo nie świętuje właściwie tego dnia, to pomyśl raczej, czy ostatnio zrobił zakupy i przypadkiem włożył do koszyka twój ulubiony soczek, albo czy wyciągnął cię na spacer, kiedy miałaś doła, a może pół godziny słuchał o tej rudej, wrednej jędzy z księgowości, albo przeleżał z tobą niedzielę na kanapie, choć skrycie marzył o partyjce tenisa. Bo jeśli tak, to właśnie Ten Koleś. I zdaj sobie z tego sprawę jak najszybciej. A walentynki po prostu olej.

