Holokaust jest we mnie

Oglądałam wczoraj „Pianistę” Polańskiego, to znaczy sam początek, bo więcej nie dałam rady. Telewizja włoska wyświetliła ten film z okazji dzisiejszego Międzynarodowego Dnia Pamięci Ofiar Holokaustu.
/ 27.01.2010 14:53
Oglądałam wczoraj „Pianistę” Polańskiego, to znaczy sam początek, bo więcej nie dałam rady. Telewizja włoska wyświetliła ten film z okazji dzisiejszego Międzynarodowego Dnia Pamięci Ofiar Holokaustu.

Po scenie, w której matka zmuszona była zatkać ręką buzię dziecka, żeby gestapo nie usłyszało jego płaczu i nie zabrało go jej, i kiedy to dziecko się udusiło z ręki własnej matki, próbującej go przed śmiercią uchronić – przełączyłam kanał. To wystarczyło.

Obok w łóżeczku spał smacznie Maksiu, a niedaleko, w swoim pokoju Leo z wartującym misiem przy boku, a także z innymi pluszakami na posterunku. Bezpieczni, nieświadomi całego zła świata, które przez tysiące lat na przemian z dobrem dyktuje historię ludzkości.

Holokaust jest we mnie

Jestem szczęściarą historyczną. Mniej więcej.

Mojemu pokoleniu los oszczędził obozów koncentracyjnych, Hitlera, Stalina i innych podobnych postaci historycznych. Historia mojego pokolenia jest inna, ale czy dzisiejsze pokolenie potrafi docenić wartość życia?

Czy pamięć o ofiarach holokaustu jest wystarczająca, aby przeżyć je jak najlepiej – w zgodzie z własnym sumieniem, godnie i po prostu po ludzku. „Niebo gwiaździste nade mną i prawo moralne we mnie.” Nie pojmuję tego świata, nie pojmuję tego życia. Chwytam się jedynej znanej mi deski ratunku jaką jest teraźniejszość. To co tu i teraz. We mnie.

Życie jak historia, biegnie swoim stałym rytmem, w który czasem wkrada się śmierć, zło, zniszczenie – to wszystko, przed czym instynktownie chcielibyśmy siebie i swoich bliskich uchronić.

Wierzymy ślepo, wmawiamy sobie, że: „Mnie nic złego nie może spotkać”, uważamy się za nieśmiertelnych. Do czasu gdy na naszej drodze staje nieprzekupna śmierć, czy koło fortuny w jednej sekundzie odwraca się w tę niewłaściwą stronę. Takie przerywniki prostego i spokojnego życia zmuszają do zastanowienia się nad nim, nad sobą samym. Po nich podnosimy się do pionu, zamazujemy w pamięci złe wydarzenia, powoli zapominamy. Wszystko to po to, aby móc żyć tak jak dawniej, z wolnym, lekkim sercem.

Jednak czasem nadchodzi taki dzień w życiu, wydaje mi się, że to dzień, w którym tak naprawdę stajemy się w pełni dorośli, gdy nie potrafimy już zapomnieć. Nigdy więcej nasze serce nie jest już tak lekkie i nieświadome bólu, jak dawniej. Właśnie ta pamięć o tym co złe, o śmierci i przemijaniu sprawia, że zaczynamy doceniać życie i to co posiadamy. Uczymy się nim cieszyć i maksymalnie wykorzystywać każdy dzień. Właśnie tak, jak gdyby miał być naszym ostatnim.

Ta pamięć jest potrzebna. I choć jest jak mała igiełka, która kłuje i nie pozwala odetchnąć pełną piersią, nośmy ją w sobie, w głębi serca. Niech będzie dla nas drogowskazem na drodze życia.

Holokaust jest we mnie i niech tam zostanie. Dorosłam do pamięci o nim.

Anna Łyczko Borghi

Redakcja poleca

REKLAMA