Fundusze unijne pomocą w zaczęciu czegoś nowego
Zobaczcie, jak powstała dziecięca marka odzieżowa „Katie baby”!

Miała doświadczenie i pomysł, sądziła więc, że jej się uda. Ale gdyby nie Fundusze Europejskie musiałaby zamknąć biznes. To dzięki nim świat usłyszał o Katarzynie Lisieckiej i jej „Katie baby”.
Na wieszakach w łódzkiej pracowni 36-letniej Katarzyny Lisieckiej królują ozdobione tiulem, koronkami i cekinami sukienki dla małych księżniczek. – Przygotowałam je na targi w Rio de Janeiro. Brazylijski rynek jest specyficzny, stąd tyle w nich przesady – tłumaczy pani Katarzyna, przechodząc do następnej kolekcji. – To styl codzienny o wiele bardziej stonowany, który zaprezentowałam na targach w Nowym Jorku i Chinach – mówi wskazując na spodenki, kurteczki, bluzy i bluzki. Wszystkie wykonane z najwyższej jakości bawełny i wiskozy. A tamta pełna przepychu kolekcja – wskazuje na bajeczne suknie – jest przygotowywana dla kontrahenta z Dubaju.
W małej przestrzeni czuć powiew światowej mody. Dzisiaj firma „Katie baby”, która jeszcze niedawno stała u progu bankructwa, ma biura w Łodzi i Amsterdamie. Ubiera dzieci w wielu krajach Europy i przygotowuje się do podbicia kolejnych.
Doświadczenie zdobywała u rodziców. W latach 80. jej mama, żeby utrzymać czwórkę dzieci, porzuciła zawód nauczyciela i wspólnie z mężem założyła firmę odzieżową. Początkowo szyli ubrania dla kobiet, ale po wizycie na targach w Paryżu postawili na stroje dla dzieci.
– Rodzice sądzili, że pójdę w ich ślady, ale poczułam się zmęczona branżą modową oraz ciągłym spełnianiem oczekiwań kontrahentów. Chciałam spróbować czegoś bardziej stabilnego, wybrałam studia ekonomiczne i nieruchomości – opowiada pani Katarzyna.
Biznes ruszył także za sprawą dwóch dotacji z Funduszy Europejskich. Za ponad 400 tys. zł pani Katarzyna mogła pokazać światu swoje prace nie w internecie, ale na targach mody. Z dotacji sfinansowała prezentację swojej firmy w Stanach Zjednoczonych, Chinach, Brazylii
i w Rosji. Podpisała pierwsze umowy, kolejne są już przygotowywane, podobnie jak kolekcje.
– Wiedziałam, że obecność w takich miejscach jest ważna, ale nie miałam na nią pieniędzy – mówi pani Katarzyna. – Moja mama zawsze jeździła na targi, bo tylko tam przyszli klienci mogli dotknąć szytych przez nią ubrań i docenić jakość wykonania. Po otwarciu firmy pojechała do Paryża, wróciła z przekonaniem, że przyszłością są ubrania dla dzieci. Ona pokazała mi, jak ważne dla producentów są targi mody, tylko nie miałam pieniędzy, żeby się na nich pokazać, wydrukować katalogi, opłacić transport i stoisko.
Fundusze pozwoliły jej nawiązać kontakty i stworzyć międzynarodową markę, dlatego dzisiaj pani Katarzyna bez obaw patrzy w przyszłość. – Bo wiem, że moje ubrania są doceniane i podobają się na całym świecie – uśmiecha się.
Autor: Anna Grzelczak

Reportaż w ramach cyklu „Polki Europejki” powstał w ramach konkursu dotacji organizowanego przez Ministerstwo Infrastruktury i Rozwoju, współfinansowanego ze środków Unii Europejskiej w ramach Programu Operacyjnego Pomoc Techniczna
Polecamy również:
Jak skorzystać z funduszy europejskich?Wsparcie z unijnych funduszyPrawa pracownicy w ciąży