Śledztwo w sprawie Weroniki Marczuk umorzone

Zapowiadane już tydzień temu medialne rewelacje okazały się prawdą. Prokuratura Okręgowa w Warszawie zadecydowała u umorzeniu śledztwa w sprawie wzięcia łapówki przez Weronikę Marczuk.
/ 24.01.2011 06:47

Zapowiadane już tydzień temu medialne rewelacje okazały się prawdą. Prokuratura Okręgowa w Warszawie zadecydowała u umorzeniu śledztwa w sprawie wzięcia łapówki przez Weronikę Marczuk.

Znana z TVN celebrytka została zatrzymana w 2009 roku, między innymi przez słynnego agenta Tomka, który z Marczuk uczynił niemalże kanwę własnej medialnej sławy. Według CBA Marczuk miała powoływać na wpływy oraz wziąć łapówkę za pośredniczenie w korzystnym rozstrzygnięciu procesu prywatyzacyjnego Wydawnictw Naukowo-Technicznych. Jeśliby wierzyć CBA, chciała 450 złotych. Podane w kontrolowanej prowokacji 100 tysięcy miało być jedynie pierwszą transzą.

Marczuk od aresztowania twierdziła, że przekazane pieniądze miały być jedynie wynagrodzeniem za obsługę prawną, należne jej kancelarii. Skorzystała z mediów do opowiedzenia wersji swojej historii. Pospiesznie wydana książka „Chcę być jak agent” opowiadała historię jej zatrzymania, razem ze szczegółami, jakie niedostępne były codziennym telewizyjnym odbiorcom. Marczuk nie zaszywała się w domu, chętnie udzielała wywiadów, zabroniła mówienia o niej jak o Weronice M. Wygląda na to, że teraz będzie mogła tryumfalnie powrócić do mediów, które – mimo całej historii – dalej nie pozbyły się sympatii do drugiej żony Cezarego Pazury. Tęskniliście za Weroniką w telewizji?

Na decyzji prokuratury może jednak stracić agent Tomek. Najprawdopodobniej cała akzja była niezgodna z prawem. Rzeczniczka prokuratory, Monika Lewandowska oświadczyła, że istnieją „istotne wątpliwości co do legalności działań CBA".

- Materiały ws. ewentualnego przekroczenia uprawnień przez CBA wyłączono ze śledztwa przeciw Marczuk do odrębnego postępowania - powiedziała. Śledztwo toczyć się będzie dalej, chociaż innym torem. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują jednak, że agent Tomek będzie musiał zapomnieć o pragnieniu bycia polskim Jamesem Bondem. Z zarzutami prokuratury nie przystoi. Chociaż może jeszcze wydać kolejną książkę. Ta na pewno znajdzie swoich odbiorców.

Fot. mwmedia

Redakcja poleca

REKLAMA