MSWiA wprowadza normy dla narciarzy

W trosce o dobro swojego obywatela nasz rząd, a konkretnie MSWiA postanowiło zapewnić nam dodatkowe bezpieczeństwo na stokach narciarskich. W swoim nowym zarządzeniu przedstawiciele ministerstwa ogłosili, że oto wprowadzają normy określające ilość miejsca, jaka przypadać będzie na każdego narciarza.
/ 18.11.2011 07:19

W trosce o dobro swojego obywatela nasz rząd, a konkretnie MSWiA postanowiło zapewnić nam dodatkowe bezpieczeństwo na stokach narciarskich. W swoim nowym zarządzeniu przedstawiciele ministerstwa ogłosili, że oto wprowadzają normy określające ilość miejsca, jaka przypadać będzie na każdego narciarza.

Na trasie łatwej będzie to 200 m., na trudnej 300 i 400 na bardzo trudnej. Gdyby przepisy weszły w życie, sam Szczyrk musiałby ograniczyć dzienną ilość narciarzy z 9 do 3 tys.
Przedstawiciele ministerstwa idą w zaparte twierdzą, że ich akcje mają na celu jedynie ograniczenie niebezpieczeństw, nie zaś ograniczenie ilości narciarzy. Ale jedynymi osobami, które wierzą w te iście idiotyczne zapewnienia są chyba sami pracownicy ministerstwa. Czy naprawdę kolejny raz musimy przekraczać granice ingerencji państwa w małe sprawy i wymyślać nowe definicje absurdu? Być może jeszcze da się wytłumaczyć walkę o zakaz sprzedaży alkoholu na stokach, ale ograniczanie przestrzeni? Na tę ustawę nie ma żadnego argumentu, poza takim, że ministerstwo mogło wystąpić przed kamerami i szumnie zademonstrować jak bardzo troszczą się o nas, tak najwyraźniej nieporadnych narciarzy.

Nie mam najmniejszych wątpliwości, że jeśli ustawa wejdzie w życie, skutecznie przyczyni się ona do zwiększenia ilości polskich narciarzy… za granicą. Już teraz ceny narciarstwa w Polsce są niemalże tak samo wysokie jak te w Austrii czy też we Włoszech. A trasy narciarskie są nie do porównania, tak samo jak przygotowanie personelu do przyjęcia znacznie więcej niż jednego narciarza na 200 metrów. Niestety MSWiA nie wie tego, co wiedzą chyba wszyscy, którzy namiętnie szusują na stokach. Bezpieczeństwo nie zależy od narzucanych zasad, ale od nas samych. Kiedy za granicą przewraca się narciarz, dookoła niego natychmiast zatrzymują się ci najbliżej jadący. Upewniają się, że wszystko jest w porządku, podają nieznośne kijki, które pojechały w dół. W razie wypadku, pomagają nawet obcy ludzie. Bezpieczeństwa w górach nie zapewni ustawa, ale rozsądek i drugi człowiek. My niestety dopiero się tego uczymy. I żadna ustawa nie przymusi nas do rozsądku czy uwagi. Polecam mieć to na uwadze kogokolwiek, kto w końcu zostanie nowym ministrem tej, jakże kreatywnej instytucji. Ten pomysł jest idiotyczny!

Redakcja poleca

REKLAMA