Dlaczego lajkujemy posty lub zdjęcia, nawet jeśli zupełnie nas to nie obchodzi? Istnieje aż 5 powodów
Zdarzyło ci się dać kciuka w górę, żeby komuś było miło albo żeby inni pomyśleli, że się z nimi zgadzasz? W takim razie możemy sobie przybić piątkę. To jednak niejedyne możliwe powody. Bo lajkujemy także wtedy, gdy przekaz z nami nie rezonuje. Ale dlaczego?

Kto nie zaczyna poranka od scrollowania mediów społecznościowych, niech pierwszy rzuci kamieniem. Specjaliści przekonują, że to jeden z gorszych pomysłów na rozpoczęcie dnia, no ale życie rządzi się swoimi prawami. Scrollujemy do kawy, przy śniadaniu, siedząc na toalecie. Z nudów, z przyzwyczajenia, z ciekawości. Niektóre posty, zdjęcia, czy filmiki budzą w nas większe emocje. Wtedy zaznaczenie naszej obecności może być wyrazem sympatii, docenienia nietuzinkowego pomysłu, okazaniem współczucia, czy przyjacielskim poklepaniem po plecach. Bywa jednak i tak, że reagujemy na content, który zupełnie nas nie obchodzi. Więc dlaczego tak robimy?
5 powodów, dlaczego lajkujemy w sieci
Powód pierwszy ma nieco staromodny sznyt (ale może zaskoczyć w swojej prostocie). Takie praktyki w cyfrowej rzeczywistości przez badaczy kultury są określane mianem rytuału społecznego. Brzmi to poważnie i dość enigmatycznie, a tak po prawdzie, mowa o cyfrowym uścisku dłoni, skinieniu głową, czy pomachaniem na powitanie. Wystarczy jeden mały klik, który wyraża więcej niż gif z napisem „miłego dnia i smacznej kawusi”. Szybko i efektywnie. Ale gdyby spojrzeć na to z innej perspektywy, nasze kciuki skierowane ku górze budują lub wzmacniają kapitał społeczny twórców.
Powód drugi może zaboleć, bo konformizm brzmi jak obelga. Wydawałoby się, że w czasach nieskrępowanej możliwości wyrażania siebie i swoich poglądów, podążanie za tłumem odeszło do lamusa. Otóż nie. Konformizm jest powszechnym zjawiskiem społecznym, szczególnie jeśli jesteśmy zobligowani do podjęcia decyzji dotyczącej kwestii, która jest nam całkowicie obojętna. Mało tego, zdaniem badaczy społecznych, jednostki o odmiennych poglądach zazwyczaj podporządkowują się woli większości, jeśli mają poczucie, że wywierana jest na nich presja. Wiele osób dla świętego spokoju polajkuje nowe zdjęcie szefa. A nóż widelec wpadnie mała premia.
Powód trzeci odwołuje się do jednej z naszych podstawowych potrzeb, tj. potrzeby akceptacji i przynależności do grupy. Obawiamy się wykluczenia i towarzyskiej kompromitacji. Ten lęk wcale nie jest współczesnym wymysłem zblazowanych naukowców. Już Arystoteles twierdził, iż „człowiek jest istotą społeczną”, której podstawową potrzebą jest bycie widzianym i akceptowanym przez innych. Kolejne lajki pod postami znajomych? Więzi społeczne coraz częściej przenoszą się do świata cyfrowego.
Powód czwarty wpisuje się w paletę zasad społecznych i zazwyczaj jest wyrazem kindersztuby oraz ogłady towarzyskiej. A mowa tu o normie wzajemności. Gdy coś dostajemy, ktoś coś dla nas zrobi, powie nam komplement, nie lubimy pozostawać dłużni. Mechanizm działania tej silnie zakorzenionej normy jest taki sam niezależnie, czy kupujemy nowy krem, bo ktoś dał nam wcześniej darmową próbkę, czy odwzajemniamy symboliczny gest w świecie social mediów. Lajk za lajk, serduszko za serduszko, jak powiedziałby Hammurabi XXI wieku. Tylko że to jeszcze nie koniec. Odwzajemniamy uprzejmości, bo w ten sposób świadomie kształtujemy swój wizerunek. Klik pod zdjęciem modnie ubranej koleżanki będzie wyrazem dobrego gustu, nawet jeśli właśnie zalegamy w dresie przed telewizorem.
Powód piąty ma neuropsychologiczne podstawy. Z perspektywy psychologii społecznej i behawioralnej sukces napędza nas do działania. I choć wiele osób planuje karierę od zera do milionera, to jednak większość z nas musi zaspokoić się nieco skromniejszymi, ale regularnie otrzymywanymi nagrodami. Aby zaspokoić dopaminowy głód, z pomocą przychodzą nam media społecznościowe. Reakcja mózgu na sygnały społecznego uznania jest natychmiastowa. W tym przypadku nie ważne co, ale ile klikamy. Po takiej sesji kompulsywnego rozdawania lajków na lewo i prawo czujemy się jak po dobrze wykonanej robocie.
Czy to wszystkie możliwe powody, dla których klikamy „lubię to”? Z pewnością nie. Mam jednak nadzieję, że następnym razem, zastanowisz się, dlaczego to robisz.
Czytaj także:

