Kamila Kubiak jest spełnioną kobietą. Miała odwagę spełnić swoje, zupełnie szalone, marzenia. Teraz pomaga spełniać marzenia innych. Oficjalnie. Przedstawia się jako dreamsetterka.
Kamila mówi, że jej doświadczenia opierają się na nieustannych kontynuowaniu osiągnięcia niemożliwego. Pracowała jako Art Director w światowych agencjach reklamowych w Paryżu, Nowym Jorku, Moskwie i Warszawie. Najpierw w to nie wierzyła, potem to się działo. Jak? Dzięki jej sile, pracy. Po wielu doświadczeniach stworzyła autorską metodę realizowania marzeń „Jak zjeść słonia, czyli zrealizować wymarzony cel”. Uczy realizowania marzeń na warsztatach. I sprzedaje magiczne ChouChou (czytaj szuszu), które pomagają osiągnąć cel…
Co to jest ChouChou? Jakim cudem ma działać?
ChouChou to słowo, jakim Francuzi nazywają swoje ukochane kobiety. Dokładnie oznacza „moje kochanie”. Motywatory ChouChou, które ja stworzyłam, mają oczywiście swoją historię.
Wiele lat temu, pracując w „miejscu, za które milion osób dałoby się zabić”, w Paryżu, marzyłam o tym, by spróbować swoich sił za oceanem. Moim celem był Nowy Jork. Absolutnie nigdy nie ukrywałam swojego marzenia. Wręcz przeciwnie – mówiłam je głośno i wyraźnie i… życie dało mi szansę. Pojawiła się możliwość przeniesienia do miasta moich marzeń. Gdy było ono już na wyciągnięcie ręki – przyszedł paraliżujący lęk.
Bałam się, że sobie nie poradzę, że mi się nie uda. Rozdarta pomiędzy pragnieniami a strachem, znalazłam się u coacha, który pokazał mi właśnie motywatory ChouChou.
Czyli…
Coś, co było tylko moje, zawsze przy mnie i przypominało mi, że mam cel, marzenie, na którym mi zależy. ChouChou to dyskretna przypominajka na rękę, która ma specjalną kieszonkę. Do niej chowamy karteczkę z wpisanym marzeniem. Oplatając nadgarstek, ChouChou dyskretnie przypomina, że aby osiągnąć to, o czym marzysz, powinnaś systematycznie działać w tym kierunku. Marzenia spełnia się działaniem – samo nie dzieje się nic.
To naprawdę działa?
Najlepiej spróbować!
Jak zakochać się na lata? Historia prawdziwa...
A gdyby Pani miała moc składania życzeń, które na pewno się spełnią, co życzyłaby Pani Polkom?
Żeby przestały wierzyć w to, że wciąż coś muszą! Żeby nie wierzyły, że muszą robić to, co narzucają im inni. Że mają schudnąć, ćwiczyć, nie jeść glutenu/mięsa, nie robić tego i tamtego. Mam tego dosyć!
Chciałabym, żeby kobiety w Polsce w końcu zaczęły słuchać samych siebie!
Są takie kobiety gdziekolwiek na świecie?
Francuski na pewno myślą więcej o sobie. I są dla siebie lepsze. Są mądrymi egoistkami. Mówią: Mam dzieci, mam męża. W Polsce, z dniem kiedy zostają żonami, a już na pewno mamami, jakby tracą osobowość. Mówią o sobie „Mama Kasi” albo „żona Tomka”. Nawet profile na Instagramie zakładają jako Mama Kasi, nie pod swoim imieniem... Niby mała różnica, ale jednak ważna.
Czy wiesz dlaczego Francuski nie tylko jedzą i nie tyją, ale też realizują swoje marzenia?
Polki chyba nie są uczone egoizmu. Wciąż się wstydzimy postawić siebie na pierwszym miejscu?
Tak bywa. Pędzimy, staramy się zrobić to, co wmawiają nam inni. Bez chwili zastanowienia. Jak w tym powiedzeniu: ludzie pędzą w życiu, żeby zarobić, potem swoje bogactwo wydają na lekarzy. Przecież to jest absurdalne!
Łatwo powiedzieć. Ale jak wyjść z tego pędu?
Porozmawiać ze sobą. Rozmawiamy z przyjaciółmi, dziećmi. Warto też ze sobą! Chyba na to zasługujemy. I wtedy można się zapytać, czy kolejna torebka na pewno da nam szczęście. Da? No raczej nie. Trzeba szukać harmonii, słuchać siebie.
Mam wrażenie, że te słowa o harmonii, życiu z zgodzie z sobą to słowa, które często powtarzamy, ale prawie nikt w nie nie wierzy...
Co ja na to poradzę? Jak ktoś narzeka, że jest gruby i nie stara się schudnąć, to nic się nie wydarzy. Już mówiłam, że bez działania nic się nie zadzieje. Jak nie znajdziesz chwili, żeby ze sobą porozmawiać, nie usłyszysz siebie. Nie dowiesz się, co jest dla ciebie naprawdę ważne. Myślę, że tyle możemy dla siebie zrobić. Że warto.
Polecamy! Wizualizuj i... działaj! Samo myślenie o milionie na koncie czy nowej sylwetce nie wystarczy!Czuję się szczęśliwą kobietą! Nie porównuję się z innymi i nie zastanawiam się czy istenieje coś takiego, jak wzorzec kobiecości