Lubicie się bać? Namiętnie oglądacie horrory, ale ciągle szukacie jeszcze silniejszych wrażeń? Przed wami 8 miejsc w Polsce, w których naprawdę straszy. Nie wierzycie? Nie piszemy tu o zamkach sprzed pół wieku, w których podobno, ktoś kiedyś widział, że po korytarzach o północy snuje się biała dama.
Piszemy o zwykłych domach, opuszczonych szpitalach, stuletnich cerkwiach, gęstych lasach, których historia często sięga czasów naszych dziadków. Takie opowieści przerażają najbardziej, przede wszystkim dlatego, że są namacalne i bez trudu da się nakreślić tło historyczne i czas, w których rozgrywał się koszmar. Można na własną rękę odszukać je i zwiedzić. Pytanie tylko, czy wśród was są tacy śmiałkowie?
Szpital Psychiatryczny w Owińskach
W tym XIX-wiecznym szpitalu, w czasie II wojny światowej wszyscy jego pacjenci zostali wymordowani. Mordu dokonali Niemcy, w ramach akcji T4, czyli programu polegającego na „eliminacji życia niewartego życia”. Schorowani i niedołężni pacjenci, nie byli im do niczego potrzebni. Dorośli byli rozstrzeliwani na miejscu i chowani w okolicznych lasach. Dzieci przewożono do Poznania, gdzie był pierwszy na terenie Polski hitlerowski obóz koncentracyjny.
Nic dziwnego, że opuszczony budynek szpitala psychiatrycznego, wzbudza tak skrajne emocje. Nie brakuje osób, które widziały przemykające w dali dziecięce postaci i słyszały nieziemskie odgłosy. Zjawiska nasilają się w listopadzie, w rocznicę masowej egzekucji.
Las w Witkowicach
Na hasło las reaguję gęsią skórką. I chyba ma tak większość osób. Wilgotno, szaro, mgła. Rok 2001. Grupa studentów wybiera się do lasu, organizuje ognisko i... nigdy z tego lasu już nie wraca. Zdarzenia z tego mrocznego miejsca nazywane są „polskim Blair Witch”.
Policja nigdy nie wpadła na żaden trop. Nic nigdy nie udało się ustalić. Od tego czasu, nikt na własną rękę nie zapuszcza się w głąb lasu w Witkowicach.
fot. Fotolia
Opuszczony radziecki szpital w Świnoujściu
W myśl zarządzenia pruskiego ministra spraw wewnętrznych, obowiązek leczenia biednych, bezdomnych i marynarzy z przybijających statków, spadały na gminę, w tym wypadku na miasto Świnoujście. I właśnie dlatego miasto wybudowało szpital, który mógłby przyjąć prawie 1000 pacjentów. Jego prawdziwa historia zaczyna się jednak w czasie II wojny światowej, w momencie zajęcia go przez radzieckich żołnierzy.
Mieszczący się w cichym lasku, ogrodzony potężnym murem, ten potężny szpital zazwyczaj nie był wypełniony po brzegi. Część sal była zupełnie niewykorzystywana, przez co budynek częściowo w ogóle nie był ogrzewany i zwyczajnie niszczał. Te olbrzymie budynki to przede wszystkim ciągnące się w nieskończoność korytarze, które po każdej stronie mają niezliczoną ilość drzwi do kolejnych pomieszczeń. Najbardziej przerażające jest to, że w podziemiach szpitala, obok prosektorium mieściło się pomieszczenie, w którym dokonywano sekcji zwłok. Każdy w Świnoujściu słyszał historie o pokutujących tam duchach. I o dziwo, tylko to uratowało szpital przed wyburzeniem.
Willa przy ul. Morskie Oko w Warszawie
Warszawskie kamienice i budynki mają w sobie coś mrocznego, szczególnie wtedy jeśli wiemy, że kryją tajemnice z czasów II wojny światowej. Willa Chowańczaków była ważnym ośrodkiem konspiracyjnym, ukrywano w niej również Żydów.
Legenda głosi, że w nocy z 5 na 6 sierpnia, podczas powstania warszawskiego, młoda dziewczyna Hanka miała wyjść do ogrodu po kwiaty dla swojego ukochanego. Została wtedy zastrzelona. Mówi się, że jej duch do dziś strzeże, aby willa nie trafiła w niepowołane ręce. Faktem jest, że budynek dość często ulega niewyjaśnionym pożarom.
Budynek przy Sobieskiego 100 w Warszawie
Zbudowany został w latach 80-tych. Budynek w najniższym miejscu ma 3 piętra, natomiast w najwyższym 10. Okazuje się, że niektórzy podejmowali się już próby splądrowania tego bloku, który... obecnie należy do Rosji. Trzydzieści lat temu mieszkali w nim radzieccy dyplomaci. Od początku lat 90-tych budynek miał być pusty.
Jak się okazało, eksploratorzy znaleźli w środku ślady świadczące o tym, że ktoś korzystał z niego jeszcze kilka lat później. Rosyjskojęzyczne gazety i kalendarze z początku XXI wieku mają być na to dowodem. Nie mogą być to przypadkowo podrzucone przez kogoś przedmioty, wejścia pilnują kamery i ochroniarze. O budynek od kilku lat zabiega Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Co więc takiego kryją w sobie te tajemnicze mury?
Komisariat policji w Konstancinie-Jeziornej
Pracujący tu niegdyś funkcjonariusze zgodnie przyznają, że często słyszeli niepokojące dźwięki i odgłosy kroków dochodzące z pierwszego piętra. Tak jakby ktoś nagle tupał i przestawał. I znów tupał i przestawał. Zdarzały się też przypadki, że drzwi same się otwierały. Żaden z policjantów nigdy nie odważył się zajrzeć do innych pomieszczeń niż te, z których mogli korzystać.
Wcześniej swoją siedzibę miały tu służby NKWD i UB i właśnie pierwsze piętro służyło im za miejsce przesłuchań więźniów politycznych. Mówi się, że to miejsce nawiedza duch funkcjonariusza dawnych służb, który dokonał tu wielu zbrodni przerażających i okrutnych zbrodni.
Nawiedzony dom w Wierchomli
W słowiańskich legendach zawsze jest coś przerażającego. Pamiętacie Świteziankę czy Balladynę? No właśnie. Niedaleko Nowego Sącza, w Wierchomli znajduje się Park Etnograficzny. Łemkowska zagroda, pochodząca z połowy XIX wieku, została odtworzona z najwyższą starannością. W skansenie znajduje się 70 chat z różnych zakątków ziemi sądeckiej, które odbudowano z oryginalnych elementów, starając się zachować we wnętrzu jak najwięcej oryginalnego wyposażenia.
Okazało się, że jedna z nich jest nawiedzona. Sto lat temu powiesił się w niej chłopak, biedny parobek, nieszczęśliwie zakochany w córce właściciela. Od tamtego tragicznego dnia, w okolicach zagrody, można usłyszeć przeszywające na wskroś dźwięki.
fot. Fotolia
Stara Cerkiew w Chrościnie
Bagna, gęsty las, nagle gdzieś pomiędzy drzewami skromna, XIX-wieczna cerkiew. Jeśli czytaliście kiedyś książki Sapkowskiego, wiecie o jaki krajobraz chodzi. Przez lata nikt nie dbał o to miejsce modlitw, dlatego mocno naznaczone jest zębem czasu. W tym malutkim budynku w latach 50-tych przechowywano zwłoki zmarłych, którzy umierali w położonym w pobliżu pałacu przekształconym na dom starości? Śmiertelność w ośrodku była niewiarygodnie wysoka, dlatego ludzie zarzucali lekarzom celowe uśmiercanie osób niedołężnych i pozbawionych rodziny.
W latach 90-tych, zupełnie przypadkowo przez zapalonych poszukiwaczy skarbów, pod posadzką cerkwi znaleziono zwłoki właścicieli pałacu, które od razu zostały ekshumowane. Cerkiew dopiero pod koniec lat 80-tych została wpisana do rejestru zabytków.
fot. Fotolia
Może cię też zainteresować:
Nikt nie chciał kupić tego domu, choć cena była naprawdę okazyjna. Wszystko przez okrutną zbrodnię
Czy wiesz kim był Kuba Rozpruwacz?
Miejskie legendy – czy warto w nie wierzyć?