Marlenie na widok maleńkich ubranek w dziale dziecięcym zawsze chciało się płakać. Kasia dawno zablokowała na Facebooku wszystkie znajome mające małe dzieci - za bardzo przygnębiały ją dziesiątki roześmianych fotek. Natasza już nie płakała ani się nie denerwowała, ale przed każdą imprezą rodzinną sztywniała na myśl, że ktoś ZNOWU zada jej to samo pytanie. Zuzka twierdziła, że jej nawet nie pytają - wszyscy się przyzwyczaili, że po prostu "jest jak jest".
Wbrew pozorom, to nie będzie tekst o bezpłodności. Nie będzie to także opowieść o poronieniach, aborcji ani o kategorycznej niechęci do urodzenia dziecka. To historia o strachu. O lęku, za który nasze prababcie zostałyby potępione. O przerażeniu, do którego kobiety nawet w XXI wieku nie powinny się zbyt głośno przyznawać. O wątpliwościach, które pomimo odczarowania różnych tabu, nadal pozostają zakazane. Bo jak można się bać dwóch maleńkich stópek i rozbrajającego uśmiechu, gdy jednocześnie tak bardzo się za nimi tęskni?
Różne historie, jeden punkt wspólny
Marlena, lat 37. Lekarz powiedział, że dla jej jajników to już ostatni dzwonek. "Nie może pani dłużej odkładać macierzyństwa" - usłyszała w gabinecie. To o tych słowach myślała już od kilku miesięcy. Bała się, bo jej partner nie wydawał się być gotowy na ojcostwo. Weekendowe wieczory zazwyczaj spędzał z kolegami, a nieśmiałe próby rozmów na temat ciąży zbywał machnięciem ręki.
Kasia, lat 29. Zawsze chciała urodzić pierwsze dziecko przed trzydziestką, ale im bliżej tej magicznej daty, tym większe przerażenie odczuwała. Marzyła o rozkosznym maluchu, ale miała przeczucie, że po macierzyńskim nie będzie mogła wrócić do swojej pracy. Jako menadżerka znanej wokalistki dobrze wiedziała, że ten zawód trudno pogodzić z opieką nad dzieckiem. Była prawie gotowa na rezygnację z obowiązków zawodowych, ale powstrzymywał ją strach przed podjęciem decyzji.
Natasza, lat 32. Kochała męża do utraty tchu, a znajomi zawsze zazdrościli im idealnego związku. Po 12 latach małżeństwa nadal zachowywali się tak, jakby byli na pierwszej randce. Kiedyś koleżanka-rozwódka doradziła jej, aby zaczekała z ciążą, bo "to zawsze psuje sielankę". Macierzyństwo było jej największym marzeniem, ale również najogromniejszym lękiem.
Zuza, lat 34. Wiele lat poświęciła na wypracowanie nienagannej sylwetki. Jako dziecko miała problemy z nadwagą, czego obecnie absolutnie po niej nie widać - zarysowanych mięśni mogłaby jej pozazdrościć sama Ewa Chodakowska. Zuzka od dłuższego czasu wahała się przed podjęciem decyzji o ciąży. Czuła paniczny lęk przed zrujnowaniem tego, na co tak ciężko pracowała. Wiedziała, że macierzyństwo miałoby dla niej wysoką cenę: rozstępy, zwisająca skóra, przyrost wagi. Bała się, że będzie żałować.
Każda z nich w głębi ducha chciałaby być Matką-Polką, chociaż może niekoniecznie taką, która każdego dnia publikuje na Instagramie fotki "dziubdziusia". Na widok małych dzieci czuły dziwaczną mieszaninę lęku z tęsknotą.
Czasem żałuję, że nie wpadłam. Koleżanki poukładały sobie życie, odchowały dawno dzieci, a ja? Stoję w miejscu i nie mam odwagi, żeby zrobić krok do przodu. Szkoda że to właśnie ja muszę podjąć tą decyzję. Najbardziej boję się tego, o czym najmocniej marzę - mówiła Marlena.
Skąd się bierze lęk przed posiadaniem dziecka?
Strach przed zdecydowaniem się na ciążę wbrew pozorom dotyka wiele z nas. Standard życia wzrasta, ale zwiększają się też koszty związane z utrzymaniem dziecka. Boimy się odpowiedzialności, czytamy w internecie o depresji poporodowej, traumatycznych porodach i chorych maluchach, a później wizualizujemy sobie te obrazy w swoich głowach.
Jak wygląda poród?
Skąd wypływa głęboki strach przed ciążą, przy jednoczesnym jej pragnieniu? Dlaczego kobiety boją się zdecydować na dziecko, a równocześnie o nim marzą? Sporo na ten temat opowiedziała nam Agnieszka Szafrańska-Romanów, psycholog-psychoterapeutka z centrum probalans (centrum-probalans.pl).
Różne są źródła tego lęku. Zacznijmy od czynników zewnętrznych. Ambitne kobiety, które do tego co mają musiały dojść własną ciężką pracą, obawiają się, że okres ciąży i opieki nad dzieckiem pozbawi je tego statusu, który sobie wypracowały, a czasem wręcz wywalczyły.
Z przerażeniem patrzą na koleżanki, które z jednej strony są mamami, ale z drugiej ich kariery zatrzymały się w miejscu lub wręcz cofnęły o kilka lat.
Jeżeli dodatkowo mamy do czynienia z osobą o niestabilnym poczuciu wartości, (...) wtedy jest to zrozumiałe, że będzie się ona lękała o to, czy po powrocie z urlopu macierzyńskiego będzie miała do czego wracać, a w razie zwolnienia czy znajdzie sobie satysfakcjonującą pracę. Kobiety z tego typu lękiem powinny popracować nad docenieniem własnych kompetencji zawodowych i wiarą w swoje siły na rynku pracy. Powinny też uświadomić sobie fakt, że pracę można zmienić, a karierę rozwijać i po urodzeniu dzieci, a czas na posiadanie potomstwa jest jednak ograniczony biologicznie.
Lęk przed ciążą i posiadaniem dziecka może wynikać także ze strachu o zmianę jaką macierzyństwo wnosi w życie osobiste - i to na różnych jego poziomach. Począwszy od lęku przed utratą atrakcyjnego wyglądu (szczególnie jeżeli w rodzinie kobiety po urodzeniu dzieci drastycznie przybierały na wadzie i tak już zostawało) do wizji utraty swoich przyjemności, pasji, wolnego czasu - wszystko na rzecz dziecka. Ten lęk jest zrozumiały, gdy partner nie daje pewności, że po narodzinach potomka aktywnie włączy się w opiekę i wychowanie dziecka. Dlatego kobiety w satysfakcjonujących związkach z mężczyznami dojrzałymi i odpowiedzialnymi, w których czują się kochane i akceptowane, o wiele rzadziej doświadczają lęku przed posiadaniem dziecka.
Czasem strach przed macierzyństwem ma podłoże bardziej złożone, a związany jest z przeżyciami w dzieciństwie. Jeżeli kobieta wychowywała się w rodzinie dysfunkcyjnej (przemocowej, alkoholowej) to mogła doświadczać poniżania, deprecjonowania, przemocy fizycznej. Bycie dzieckiem kojarzy jej się źle, wiąże ze strachem, upokorzeniem, wstydem, złością i smutkiem. Ma negatywny stosunek do rodziców, ale jednocześnie lęka się, że jako matka mogłaby powielić negatywne wzorce, bo pozytywnych nie ma.
Taka trauma z dzieciństwa wymaga podjęcia psychoterapii na której kobieta przepracuje relacje z rodzicami i uświadomi sobie, że wzorce relacji nie są dziedziczone i to jaką będzie matką zależy wyłącznie od niej. Okazuje się często, że pokłady niezrealizowanej miłości jakie drzemią w kobiecie z problemowego domu są ogromne.
Osobnym zagadnieniem jest tzw. tokofobia - paniczny lęk przed ciążą i porodem. Bardziej dotyczy on strachu przed fizjologią ciąży i porodu, ale częściej występuje u kobiet ze skłonnością do depresji, zaburzeń lękowych, o zaniżonym poczuciu własnej wartości.
Kobietom z fobią ciążową zaleca się rozmowy z psychologiem, które pomogą urealnić lęki, dzięki czemu będą one mniej dotkliwe, a także stosowanie technik oddechowych, relaksacyjnych, pozytywnych wizualizacji - mówi Agnieszka Szafrańska-Romanów, psycholog-psychoterapeutka z centrum probalans (centrum-probalans.pl)
Jak boli poród - 10 prawd i mitów
Co z przełamaniem lęku?
Marlena stwierdza, że w obecnej sytuacji boi się mieć dziecko i postanawia najpierw zakończyć swój związek. Kasia myśli o zmianie pracy, a dopiero później zadbaniu o swoje życie rodzinne - przed 30-tką chciałaby znaleźć zajęcie w innej branży, a potem zajść w ciążę. Natasza, dzięki wsparciu męża, powoli przełamuje swój paniczny lęk przed macierzyństwem i zaczyna dostrzegać coraz więcej jasnych stron posiadania dziecka. Zuza na razie skupia się na czerpaniu z życia pełnymi garściami. Od kilku lat jej poglądy nie zmieniły się, a myśl o ciąży nadal odchodzi na dalszy plan i bliżej nieokreślone "kiedyś".
Nie wiem, czy sama się przełamię. Bardzo chciałabym mieć dziecko, ale na samą myśl o noszeniu go w brzuchu czuję mdłości. Wiem, że będę wyglądała jak potwór z obwisłym ciałem i nie spojrzę na siebie w lustrze. Może pomyślę o adopcji? - zwierza się Zuza.
Na sugestię terapii lub przynajmniej spotkania z psychologiem, z zamyśleniem patrzy w dal.
Już od najmłodszych lat słyszałam narzekania mojej mamy na to, jak ciąża zniszczyła jej ciało. Nie widziałam żeby kiedykolwiek ćwiczyła albo testowała diety, ale za to zapadły mi w pamięć jej słowa: "Tak się dla ciebie poświęciłam, że już do końca życia będę miała obwisłe cycki". Genów nie oszukasz. Ze mną na pewno będzie tak samo. Ja po prostu się boję. Pewnie się zgorszysz, taka ze mnie egoistka. Każdy by się zgorszył, nawet psycholog.
Czasem źródła lęku są zbyt głęboko ukryte w podświadomości i nie zależą od czynników zewnętrznych (relacji z partnerem, niestabilności zatrudnienia). Trudno wtedy poradzić sobie z nimi samodzielnie. Zuza wydaje się być typowym przypadkiem opisanej przez Agnieszka Szafrańska-Romanów tokofobii. Czy pozwoli sobie pomóc i kiedykolwiek zdecyduje się na ciążę?