Duża seria do maksimum, zwrot na split 32-35 - to moje ulubione obstawienie. Dlaczego? Nie mam zielonego pojęcia. Jednak wiem, że praca w kasynie to najlepsza szkoła życia. Jako krupierka pracowałam 2 lata. Jedni powiedzą, że to bardzo dużo, a inni stwierdzą, że nie mam zielonego pojęcia o tej pracy.
Jeżeli myślicie, że polskie kasyna wyglądają, jak te w hollywoodzkich filmach, to nawet nie wiecie, w jakim cholernym błędzie jesteście.
Po tych 24 miesiącach wiem, że nawet w największym i najgorszym korpo nie doświadczę takiego stresu, jak przy stole do ruletki, w czasie wypłaty na blisko 700 tys. zł. Wiem, że już nigdy nie usłyszę pod swoim adresem tylu wyzwisk i epitetów. Jeżeli myślicie, że polskie kasyna wyglądają, jak te w hollywoodzkich filmach, to nawet nie wiecie, w jakim cholernym błędzie jesteście.
10 najmniej stresujących zawodów
Jak stanąć za stołem do ruletki?
Uważam, że ruletka to królowa gier, która wymaga od krupiera bardzo dużych umiejętności i niewyobrażalnej wprawy. To sztuka, którą do perfekcji są w stanie opanować tylko nieliczni. Zawsze wiedziałam, że to wymagająca praca, w której potrzebna jest ponadprzeciętna odporność na stres, umiejętność błyskawicznego liczenia w pamięci i zdolności manualne. Uzmysłowiłam sobie to jeszcze bardziej, gdy po raz pierwszy stanęłam za stołem... To było podczas trwającego ok.1,5 miesiąca szkolenia, które miało mnie przygotować do rozpoczęcia pracy.
Bez przerwy liczyłam. Testy matematyczne mieliśmy co 3-4 dni. Po każdym odpadały z kursu kolejne osoby.
W tym czasie uczyłam się jak rozdawać i tasować karty, poznałam zasady gier i liczyłam... Bez przerwy liczyłam. Testy matematyczne mieliśmy co 3-4 dni. Po każdym odpadały z kursu kolejne osoby. Gdy zaczynałam, było na nim ok. 15 osób - pracę rozpoczęły zaledwie trzy.
Wiele osób zadaje mi pytanie, jak trafiłam do pracy w kasynie. Przypadkiem! Szukałam pracy w czasie studiów, chciałam sobie dorobić. Znalazłam ogłoszenie o pracę i wysłałam CV.
Po kilku dniach zadzwoniła do mnie kobieta i zaprosiła na rozmowę. Była to raczej krótka pogawędka o tym, co aktualnie porabiam, jakie mam zainteresowania i co chciałabym robić w przyszłości. Kilka minut rozmowy wystarczyło, aby zaprosiła mnie na kurs.
Jeżeli wydaje się wam, że na wstępie wymagane są jakieś szczególne umiejętności to wiedzcie, że nie. Wszystko i tak wyjdzie w czasie trwającego 1,5 miesiąca szkolenia.
Jak poczuć satysfakcję w nielubianej pracy?
Gdy tam już jesteś umierasz ze strachu...
Zawsze uważałam, że zwykły śmiertelnik nie jest w stanie policzyć w pamięci, ile to jest: (35x17) + (11x23) + (15x8) +(18x5). Uwierzcie mi, że jest! Gdy już w miarę opanowałam tę umiejętność (a nie było to wcale łatwe) okazało się, że to nie koniec...
Wygraną trzeba jeszcze przeliczyć na realne pieniądze (wróć, żetony). Na stole znajduje się 200 żetonów, a w przypadku równania, które wam wcześniej przedstawiłam, musiałabym mieć ich ok. 1058. I tutaj tak naprawdę zaczyna się prawdziwa zabawa.
W kasynie nie ma miejsca na uprzejmości. To tam nauczyłam się przeklinać i do dzisiaj klnę jak szewc.
Wszystko zależy od tego, jakimi żetonami obstawiał gracz. Czy było to 2,5 zł,10 zł czy może 500 zł. Dam sobie uciąć rękę, że nawet na spokojnie nie jesteście w stanie tego dokładnie policzyć, a dodajcie do tego presję czasu i stres. Gra musi być prowadzona dynamicznie, a wypłaty wykonywanie sprawnie. Dodam jeszcze, że goście nie zachowują się jak w filmach i często, ale to bardzo często, puszczają im nerwy. W kasynie nie ma miejsca na uprzejmości. To tam nauczyłam się przeklinać i do dzisiaj klnę jak szewc.
Jeżeli kiedyś będziecie mieli okazję być w kasynie, to pomyślcie, że ta płynna gra, która jest prowadzona przy stole, wymaga od krupiera niezwykłych umiejętności. Tutaj nie ma miejsca na przypadkowe ruchy i posunięcia. Wszystko jest ściśle określone w procedurach, do których przestrzegania jest zobowiązany cały personel grający.
Poznaj sygnały świadczące o wypaleniu zawodowym
Ale jak tam jest?
W kasynie nie pracuję już prawie 7 lat i od tego czasu pewnie wiele się zmieniło. Znajomi bardzo często pytają mnie, jak wygląda ta praca. Bez wątpienia, nie można porównać jej z żadną inną. To bardzo hermetyczne i zamknięte środowisko. Osoby pracujące w kasynie trzymają się razem. Wynika to z charakteru pracy.
Ostatnia zmiana zaczynała się o 23.00, gdy większość osób kładzie się spać, a kończyła o 6.00, gdy inni wstają i przygotowują się do pracy. Kontakty ze starymi koleżankami szybko się urwały, bo nie było nam po drodze.
Praca w nocy męczy. Nawet bardzo. W tej pracy nie było chwili na oddech, cały czas musiałam być na wysokich obrotach, a najgrubsze gry zazwyczaj zaczynały się nad ranem. Jednak tego czasu nigdy bym nie zamieniła. Gdybym miała jeszcze raz wybierać, zrobiłabym tak samo.
Dzięki niej nauczyłam się szybkiego, logicznego myślenia i działania pod presją czasu. Teraz mało co jest w stanie wyprowadzić mnie z równowagi. Jednak ta zasada dotyczy tylko życia zawodowego :)
Żyjemy w świeci miliona wyborów. Jak dokonać tego właściwego?
Druga strona medalu!
W tym czasie zdałam sobie sprawę, że hazard to wyniszczający nałóg, który rujnuje ludzi. Gdy zaczynałam, myślałam, że w kasynie spotkam wiele wspaniałych i inspirujących osób. Nie! Chodziłam tak samo, jak do biura... codziennie widziałam te same twarze. Po pewnym czasie potrafiłam rozmawiać z graczami jak ze starymi znajomymi. Wiedziałam o ich problemach, zmartwieniach i radościach.
Warto zdać sobie sprawę, że bywalcy polskich kasyn, to nie są wyperfumowani dżentelmeni, którzy posługują się kwiecistym językiem polskim. Statystycznego gracza można określić jako przeciętnego mężczyznę w średnim wieku, bo kobiety raczej stronią od tego typu rozrywek. Oczywiście czasem pojawiały się przedstawicielki płci pięknej, ale zazwyczaj jako osoby towarzyszące.
Mnie jednak najbardziej zaskoczyło, że do jaskini hazardu wcale nie przychodzą ludzie bogaci. Zwykle są to zwyczajne osoby, które spotykamy każdego dnia na ulicy. Oczywiście zdarzają się wyjątki i grube ryby, które są w stanie na jedną grę poświęcić kilkaset tysięcy złotych. Ale to rzadkość.
Zawsze się śmieję, że jeżeli chcesz wkurzyć krupiera, to zapytaj go: ile najwięcej ktoś u pani/pana przegrał? To rzeczy, o których się nie rozmawia. Mogę jedynie powiedzieć, że była to równowartość sporego mieszkania w centrum Warszawy.
Kasyno nie jest miejscem, gdzie można się wzbogacić. Chyba, że jesteś tam tylko raz w życiu. Wygrasz i więcej nie wrócisz. A takich osób nie ma.
Na początku - po przegranej - było mi tych osób szkoda, ale z czasem dotknęła mnie znieczulica. Doszłam do wniosku, że przecież sami są sobie winni. Oczywiście nie stało się to bez przyczyny. Klienci kasyna potrafią być bardzo nieprzyjemni. Co ja opowiadam... nieprzyjemna to czasem jestem ja. Oni są chamscy, bezczelni, ordynarni i opryskliwi.
Wtedy doszłam do wniosku, że nikt nie każe im grać i cały czas przegrywać, bo kasyno nie jest miejscem, gdzie można się wzbogacić. Chyba, że jesteś tam tylko raz w życiu. Wygrasz i nigdy więcej nie wrócisz. A takich osób nie ma...
"Z odchudzaniem jest jak z hazardem. Raz wygrasz i chcesz więcej" - historia anorektyczki