Pożegnano trójkę tragicznie zmarłego rodzeństwa z Sulmierzyc

znicz fot. Adobe Stock
W ostatniej drodze dzieciom towarzyszyła nie tylko rodzina, ale też przyjaciele, koledzy ze szkoły, nauczyciele oraz władze miasta.
Małgorzata Germak / 24.08.2018 12:25
znicz fot. Adobe Stock

Od półtora tygodnia tą tragedią żyje cała Polska. 14 sierpnia w Darłówku trójka rodzeństwa bawiła się w morzu. W pewnej chwili porwały ich fale. 14-latka wyciągnięto na brzeg, ale po kilku godzinach chłopiec zmarł w szpitalu. Poszukiwania jego rodzeństwa trwały kilka dni. 11-letnią Zuzię i jej starszego brata znaleziono w weekend. Pogrzeb dzieci odbył się 24 sierpnia w Sulmierzycach, ich rodzinnym mieście.

„Jesteśmy wstrząśnięci. To były dobre dzieci”. Mieszkańcy Sulmierzyc w żałobie. Zorganizowali wsparcie dla rodziców porwanych przez fale dzieci

Pożegnanie tragicznie zmarłego rodzeństwa odbyło się w kościele parafialnym w Sulmierzycach (wielkopolskie). Msza żałobna rozpoczęła się o godz. 11.00. W uroczystości wzięły udział tłumy – nie tylko rodzina Zuzi, Kamila i Kacpra, ale też ich przyjaciele, znajomi ze szkoły, nauczyciele, władze miasta oraz mieszkańcy. Widok trzech trumien przed ołtarzem usłanym kwiatami rozdzierał serca zgromadzonych.

Sercem jesteśmy przy rodzicach zmarłych dzieci. Pragniemy ich wesprzeć w tragedii, która ich dotknęła. Obiecuję, że nie zostaną z tym sami
– powiedział podczas mszy pogrzebowej ksiądz.

„Dlaczego ich to spotkało?”

Kilka dni przed pogrzebem na wszystkich domach w Sulmierzycach przy ulicy, przy której mieszkało rodzeństwo, powiewały flagi z czarnymi wstążkami.
„Całe lato słyszałam śmiechy tych dzieciaków. Teraz jest straszna cisza. Tylko ten dwulatek, ich braciszek, czasami zakwili na balkonie. Musi tęsknić za rodzeństwem. To były naprawdę dobre dzieci. Nieraz piłka wpadła im do mojego ogródka, zawsze przepraszali. Ta rodzina chyba się nie otrząśnie” – mówiła w rozmowie z WP sąsiadka.

Rodzice Zuzi, Kamila i Kacpra są pod opieką psychologa. „W takiej sytuacji nic nie pomoże. Tylko modlitwa. Oni są religijni. Dzieci też były. To bardzo kochająca się rodzina. Dlaczego ich to spotkało?” – rozpaczała na łamach WP inna sąsiadka.

Po tragedii w Darłówku

Po tym, co wydarzyło się w morzu w Darłówku, miały miejsce jeszcze dwie sytuacje, w których o włos nie doszło do podobnej tragedii w wodzie.
W Ustce w środę rano tonęły dwie dziewczynki. Wpadły do dołu przy falochronie. Ich opiekunowie w tym czasie rozkładali parawany na plaży.

Z kolei wcześniej w Łebie tonął ojciec z 8-letnią córką, bo nie chciał stracić nadmuchiwanej zabawki, którą zniosły fale.
W obu sytuacjach ratownicy WOPR zdążyli zareagować i uratować tonących. Jednak na każdym kroku przestrzegają przed niebezpiecznym żywiołem, jakim jest woda. „Chwila nieuwagi może bezpowrotnie zmienić wasze życie” – apelują.

O tym, co wydarzyło się w Darłówku, czytaj:Oświadczenie rodziny w sprawie tragedii w Darłówku: „Nie jest prawdą, że dzieci kąpały się przy czerwonej fladze”„Gdy się widzi taką małą dziewczynkę, to serce pęka”. To on wyłowił ciało 11-latki, którą z rodzeństwem porwały fale BałtykuTragedia w Darłówku - rodzina i ratownicy spotkają się w sądzie? Do sprawy wkracza adwokat!

Redakcja poleca

REKLAMA