Kubuś pozostawiony w „oknie życia”. Co jego matka napisała w liście?

dziecko, noworodek fot. Adobe Stock
To druga taka historia w ciągu tygodnia.
Marta Słupska / 09.05.2018 10:27
dziecko, noworodek fot. Adobe Stock

Gdy w minioną sobotę anonimowi rodzice pozostawili w „oknie życia” w Legnicy noworodka z listem, w którym prosili o opiekę nad dzieckiem, wydawało się, że takie sytuacje zdarzają się niezwykle rzadko. Tymczasem kilka dni później wydarzyła się podobna historia – nieznana matka porzuciła chłopca i położyła przy nim karteczkę. Czyżby zainspirowała się wydarzeniami w Legnicy? Co napisała w swoim liście?

Znów noworodek i znów list

W sobotę 5 maja w legnickim „oknie życia” znaleziono kilkunastodniowego chłopca – Piotrusia. Przy dziecku anonimowi rodzice pozostawili list z prośbą o zaopiekowanie się maleństwem. Trzy dni później media podały informację o kolejnym znalezionym w „oknie życia” chłopcu – tym razem w Warszawie.

W warszawskim oknie życia przy ul. Hożej pojawił się dziś Kubuś. Miał kartkę z informacją, jak się nazywa, że urodził się 5 maja i jest zdrowy
– napisał na Twitterze ks. Przemysław Śliwiński, rzecznik prasowy Archidiecezji Warszawskiej.

Chłopczyka zostawiono około godziny 13.00. Siostry franciszkanki Rodziny Maryi, które zajmują się „oknem życia” na Hożej, przyznają, że to dziwne, gdyż zazwyczaj maluchy są podrzucane w tym miejscu wieczorem lub w nocy.

Poza kartką z informacją, jak się nazywa i kiedy się urodził, przy chłopcu znaleziono też karteczkę od matki. Napisała ona, że bardzo żałuje, że musi podjąć taką decyzję, ale nie ma innego wyjścia.

W chwili, kiedy matka zostawia dziecko w oknie życia, zrzeka się wszelkich praw rodzicielskich i nie jest ścigana przez prawo. W tej chwili trwa śledztwo, czy matka nie została przez kogoś zmuszona do tego, by zostawić dziecko. Jednak w tym wypadku – w związku z tym, że zostawiła list – wszystko wskazuje na to, że była to jej decyzja
– powiedziała s. Barbara ze Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek Rodziny Maryi.

Kubuś został więc zabrany na badania do szpitala na Madalińskiego. Jeśli będzie całkowicie zdrowy, trafi do pogotowia rodzinnego, a stamtąd – miejmy nadzieję że do adopcji.

Noworodek przyniesiony do Okna Życia w... torbie na zakupy. Cud, że żyje

„Okno życia” i co dalej?

„Okno życia” na ulicy Hożej 53 znajduje się przy klasztorze sióstr franciszkanek Rodziny Maryi. To jedno z 55 takich miejsc w Polsce. Pierwsze otwarto 19 marca 2006 roku u sióstr nazaretanek w Krakowie. Od początku „okna życia” miały być alternatywą dla rodziców będących w wyjątkowych sytuacjach życiowych: zamiast dokonać aborcji,  porzucić czy zabić już narodzone niemowlę, mogą je anonimowo pozostawić i tym samym zrzec się nad nim opieki.

Dziecko pozostawione w Oknie życia przekazywane jest bezzwłocznie do szpitala. Opiekunowie Okna Życia  jednocześnie informują o pozostawionym dziecku ośrodek adopcyjny, który natychmiast powiadamia o tym sąd, występując równocześnie z dwiema prośbami: o wydanie postanowienia w sprawie zarządzeń opiekuńczych dotyczących dziecka oraz o nadanie dziecku tożsamości, czyli imienia i nazwiska. Odpowiadając na prośbę ośrodka, sąd wydaje decyzję o umieszczeniu dziecka w rodzinie zastępczej typu pogotowia rodzinnego. O szybkości działania sądu świadczy fakt, że decyzja taka w wielu ośrodkach w Polsce była wydawana nawet tego samego dnia, w którym do sądu wpłynęło pismo. Powyższa decyzja sądu zapewnia dziecku opiekę po wyjściu ze szpitala
– czytamy na stronie Caritas.pl.

Sytuacja „okien życia” w Polsce jest jednak niejasna. Wiadomo tylko, że rodzice, którzy decydują się z nich skorzystać, nie popełniają przestępstwa. Mają też prawo do pozostania anonimowymi. Tym bardziej dziwi historia sprzed pół roku, kiedy to 15 października ktoś zostawił w oknie życia dwójkę dzieci: dwumiesięczną dziewczynkę i półtorarocznego chłopca. Wiek starszego dziecka wzbudził podejrzenia olsztyńskiej policji, która zaczęła poszukiwać rodziców. Po co, skoro z „okien życia” można korzystać anonimowo? Funkcjonariusze tłumaczyli, że chcieli się upewnić, czy maluchy zostawiono z własnej, nieprzymuszonej woli.

Opinie dotyczące „okien życia” są różne, ale w jednym wszyscy powinni się zgodzić: najwidoczniej są potrzebne, bo od początków funkcjonowania – jak podaje Caritas – odebrano już z nich 86 niemowląt. Nie wiadomo, co stałoby się z dziećmi, gdyby rodzice nie mieli możliwości ich anonimowego pozostawienia.

Polecamy:
Oddanie dziecka do okna życia – szczyt egoizmu czy akt dobrej woli?
Zostawiła dziecko w Oknie Życia, może za to trafić do więzienia. Pytamy - to po co właściwie są Okna Życia?

 

Redakcja poleca

REKLAMA