Z niewiadomych powodów przyjęło się, że świeżo upieczona mama musi karmić swoje dziecko piersią, zaś jeśli tego nie robi - jest uważana za wyrodną matkę. To tabu przełamała ostatnio aktorka znana z serialowego tasiemca „EastEnders” Melissa Suffield. Otwarcie przyznaje, że nie była w stanie karmić swojego dziecka piersią.
Melissa Suffield została mamą po raz pierwszy w marcu tego roku. Radość z nowo narodzonego dziecka szybko minęła, gdy okazało się, że podczas i po karmieniu piersią aktorka doświadczała tak dużego bólu, że nie była w stanie tego dłużej robić.
„Płakałam na kanapie przez 3 godziny”
Problemy z karmieniem w przypadku aktorki zaczęły się trzy tygodnie po porodzie i wynikały z ostrego zapalenia sutka. Po odstawieniu syna od piersi Suffield zauważyła, że w okolicy sutków skóra zaczyna odchodzić płatami. Ból był tak duży, że kobieta nie była w stanie wstać z kanapy. Płakała tam przez trzy godziny.
Jak wyznaje aktorka, ciągle spotykała się z „dobrymi radami” od wszystkich dookoła. Słyszała, że źle to robi, a karmienie piersią jest najwspanialszą rzeczą w wychowywaniu dziecka. Mellisa Suffield zupełnie się z tym nie zgodziła - w jej przypadku, jak sama mówi, było to straszne, najgorsze przeżycie, jakiego doświadczyła.
Lekarze zaproponowali jej antybiotyki, jednak ze względu na to, że nie mogłaby wtedy karmić syna, odmówiła. W końcu, gdy rano odkleiła wkładki laktacyjne razem ze skórą, uznała, że nie będzie dłużej robić czegoś, co najwidoczniej nie jest dla niej. Wtedy sięgnęła po raz pierwszy po laktator.
Dziś nie rozstaje się z nim i stara się całkowicie normalizować jego użycie. Stale przypomina młodym mamom, że karmienie dziecka to nie tylko pierś. Chociaż musi wstawać na długo przed swoim dzieckiem i używać laktatora co 4 godziny, często z małym synem na rękach, nie zamieniłaby tej metody na nic innego.
Mleko matki z butelki to też naturalne karmienie. Wysyłam mnóstwo miłości i siły do wszystkich mam, które również zdecydowały się na ciągłe używanie laktatora. A do wszystkich osób, które uważają, że to droga na skróty - spadajcie na drzewo!
- pisze na swoim Instagramie.
Jak sama mówi, nie chce dzielić kobiet, a zależy jej jedynie na daniu wsparcia tej grupie matek, której szczególnie go brakuje. W świecie rodzicielstwa panuje dziwne przekonanie, że jedynie to, co naturalne, jest prawdziwe - dokładnie ten sam przypadek dotyczy porodu siłami natury oraz przez cesarskie cięcie.
To też może cię zainteresować:
Joanna Kulig o trudnościach w łączeniu macierzyństwa z karierą aktorską. Te dwie drogi nie idą w parze...
Ta mama przestaje być mamą o 19:30, potem dzieci są zdane na siebie. Efekty? Zaskakujące!
Jak naprawdę wygląda życie Insta-mam? Ta blogerka pokazuje je od kuchni