Walentynki singielki - czego singielki zazdroszczą kobietom w związkach. Felieton Roszczeniowej Trzydziestki

Rysunek - kobieta fot. Roszczeniowa Trzydziestka
Bycie w fajnym związku jest super. Jako singielka, w pełni Wam, Drodzy Zakochani, zazdroszczę. O ile faktycznie jesteście szczęśliwi. I faktycznie zakochani. Bo jeśli dwoje ludzi razem się męczy, to o wiele lepiej przejść przez życie (lub jego część) w pojedynkę. I może to być cholernie fajne życie, zapewniam. I też jest nam, singlom, czego zazdrościć.
Roszczeniowa Trzydziestka / 14.02.2017 14:01
Rysunek - kobieta fot. Roszczeniowa Trzydziestka

To nie tak miało być! Kiedy godziłam się, że idealnym dniem dla felietonów Trzydziestek będzie wtorek, ani przez chwilę nie pomyślałam, że przyjdzie mi, razem z Polki.pl, świętować walentynki. Najbardziej antyroszczeniowe święto w roku. Poza tym – szczęśliwie zakochani i tak mają aż za dobrze.
Dowody? Proszę bardzo!

Nie ma cię kto przytulić w walentynki? Ten pies przytula przechodniów na ulicy!

Oto pięć rzeczy, których jako singielka zazdroszczę dziewczynom w związkach. Udanych związkach – podkreślmy.

Wentyl bezpieczeństwa
Sajgon w robocie, fałszywa kumpela, korki na moście, ogólny weltschmerz i jeszcze do tego poniedziałek. Czujesz, że wszystko jest nie tak… aż do momentu, w którym możesz to z siebie wywalić, opowiedzieć, wypłakać komuś, kogo to obchodzi, kto powie ci, że masz rację a świat jej nie ma. Złość przechodzi. Reset. Jest OK.

Małe wielkie rzeczy
Ostatnio, pod moją nieobecność, wpadła mama. Niby w przelocie, ale w lodówce zostawiła mi małe co nie co i ogarnęła królestwo chaosu, które zostało po wieczornym rysowaniu. No wzrusz totalny. Siadłam i pomyślałam, że już nie pamiętam, kiedy ktoś zrobił mi taką przysługę. Jeśli sama czegoś nie sprzątnę – to leży. Nie kupię – nie ma. Spoko, człowiek się przyzwyczaja. Ale i zapomina, jak miła jest pomoc w stylu „kochanie sprawdziłem ci poziom oleju”. Rzeczy najmniejsze są najważniejsze.

Wkurz sobie singielkę – gra towarzyska.

Razem fajniej
Jestem już jakiś czas sama i jeśli narzekam, to dlatego, że znajduję jaką słowiańską przyjemność w narzekaniu. Mimo to samotne kolacje na mieście i samotne wypady do kina, samotny czilałt z Netflixem i pizzą, czy wreszcie samotne wakacje, mają ten jeden minus: są samotne. Nie ma zabawnych komentarzy nad restauracyjnym talerzem, tego całego „ty zobacz facet wygląda jak ten spod czwórki” w czasie filmu, albo niekończących się rozmów o głupotach podczas spaceru plażą. Jasne, że są przyjaciele. Ale jeśli trafisz kogoś, kto jest przyjacielem i Tym Kolesiem, to lepsze niż szóstka w totku (i miejmy nadzieję, że bardziej prawdopodobne).

„Słodko aż mnie mdli.” Dlaczego faceci nie znoszą walentynek. A jak mówią, że jest inaczej to kłamią!

Ubezpieczenie na życie
W udanym związku znika wiele obaw singielskiego życia. Jest się jakoś spokojniejszym o przyszłość i mniej roztrzęsionym tu i teraz. Nawet jeśli to złudne poczucie bezpieczeństwa, to trudniej o nie, kiedy wszystkiemu trzeba stawić czoła w pojedynkę.

Te sprawy
Nie świntuszmy tu bez potrzeby, ale wiadomo jak jest. I jak – wbrew amerykańskim serialom – na ogół nie jest kiedy żyje się samej. Zresztą, nawet pomijając seks, fajnie się do kogoś czasem przytulić i tyle.

Oczywiście pięć powodów to mało. Nie wspomniałam o kilku innych, żeby nie zrobiło się za różowo. I tak świat jest dziś przesadnie różowy, a w okolicach sklepów można zwariować od tej miłosnej słodyczy.
Krótko mówiąc – bycie w fajnym związku jest super. Jako singielka, w pełni Wam, Drodzy Zakochani, zazdroszczę. O ile faktycznie jesteście szczęśliwi. I faktycznie zakochani. Bo jeśli dwoje ludzi razem się męczy, to o wiele lepiej przejść przez życie (lub jego część) w pojedynkę. I może to być cholernie fajne życie, zapewniam. I też jest nam, singlom, czego zazdrościć. Ale o tym pogadamy innym razem. Udanych walentynek.

PS A jeśli uważasz, że twój koleś to nie Ten Koleś, bo nie świętuje właściwie tego dnia, to pomyśl raczej, czy ostatnio zrobił zakupy i przypadkiem włożył do koszyka twój ulubiony soczek, albo czy wyciągnął cię na spacer, kiedy miałaś doła, a może pół godziny słuchał o tej rudej, wrednej jędzy z księgowości, albo przeleżał z tobą niedzielę na kanapie, choć skrycie marzył o partyjce tenisa. Bo jeśli tak, to właśnie Ten Koleś. I zdaj sobie z tego sprawę jak najszybciej. A walentynki po prostu olej.

Wszystkie komentarze Roszczeniowej Trzydziestki na Polki.pl

Redakcja poleca

REKLAMA