To, co się dzieje od kilku dni wokół tematu 4 tys. zł zapomogi dla matek, które chcą urodzić bardzo chore lub niepełnosprawne dziecko mnie przeraża i denerwuje. Przeczytałam opinię Anny Kowalczyk o 4000 tysiącach policzków wymierzanych w kobiecą twarz przez rząd i dyskusje na Facebooku i mam jedną prośbę do Was:
Kobiety - opanujcie się, błagam! Przecież nikt nie zmusza was do rodzenia chorych dzieci. PiS tylko zachęca do tego. Na razie nie ma całkowitego zakazu aborcji - jak rząd będzie chciał go wprowadzić, to będę protestować, wychodzić na ulice i głośno krzyczeć. Ale póki co - jak nie chcesz - nie urodzisz. A jak chcesz, urodzisz i dostaniesz te 4 tysiące. OK - jest to ochłap, jest to za mało, ale jest! Nie dawali - narzekałyście, teraz dadzą - też źle. A jakby zaczęli dawać co miesiąc, to zaraz by się pojawiły opinie, że „komuś to zabrano, żeby ta i tamta mogły sobie urodzić i chować kalekę”.
Jestem matką dwójki dzieci, jedno jest niepełnosprawne i wymaga bardzo intensywnej opieki. Syn pewnie umrze wcześniej niż jego siostra. I tak bym go urodziła. I mnie te 4 tysiące by się przydały. Mój syn potrzebował kilku sprzętów, które musiałam zainstalować w domu i na które złożyła się rodzina.
Nazywacie te pieniądze „trumienkowym”. Okropna nazwa. Ale nawet jeśli te 4 tysiące pójdą na pogrzeb dziecka - to co? Co w tym złego? Walczycie o to, by kobiety miały prawo do decydowania, to traktujcie równo wszystkie - i te, które nie chcą rodzić i te, które chcą urodzić, ochrzcić to śmiertelnie chore dziecko i je pożegnać. To ich decyzja!!!
Nie wiem, czy ktoś specjalnie próbuje podzielić kobiety, czy może my same nie umiemy się wspierać w czasach, kiedy naprawdę potrzebujemy siebie nawzajem.
Marlena
Nowy projekt rządu PiS przyjęty Sejmu. 4000+ dla matek, które urodzą chore dzieci - szczegóły.
Dzielcie się z nami Waszymi historiami, opiniami, przemyśleniami. Piszcie na adres: waszehistorie@polki.pl
Za każdy opublikowany na Polki.pl list autorka otrzymuje miły podarunek.
Tym razem jest to zestaw kosmetyków nawilżających do ciała.