Robił zdjęcia nieznajomym, a potem na ich podstawie zjadywał ich w sieci! Eksperyment, którzy przeraża

eksperyment fotografa fot. PC World/ kolaż polki.pl
Teraz dwa razy zastanowisz się, zanim udostępnisz coś o sobie w sieci...
Edyta Liebert / 19.12.2016 18:04
eksperyment fotografa fot. PC World/ kolaż polki.pl

Ile razy umieszczałaś swój adres domowy w sieci? Jak często meldowałaś się na swojej uczelni, ulubionej kawiarni, chwaliłaś się zdjęciami z wakacji. Dla wielu osób to tylko uwiecznienie momentu, ale w obecnych czasach technologia jest tak zaawansowana, że nie ma najmniejszego problemu, aby znaleźć nas tylko i wyłącznie dzięki przypadkowemu zdjęciu cykniętemu w metrze czy autobusie. A stamtąd już krótka droga do odnalezienia nas i informacji o naszym życiu. Nie wiesz jak to możliwe? Tłumaczymy.

Rosjanin, Egor Tsvetkov, to fotograf, który przeprowadził trwający 6 tygodni eksperyment. Jeździł petersburskim metrem, by robić zdjęcia smartfonem przypadkowo napotkanym współpasażerom. Oni nie wiedzieli o niczym, a on - za pomocą aplikacji i jednej fotki twarzy, odnajdywał ich profile i dane z niepokojącą skutecznością. Rosjanin wykonywał zdjęcia smartfonem, po czym odnajdywał nieświadome niczego osoby w sieci, za pomocą specjalistycznego oprogramowania. Po 6 tygodniach tworzenia biblioteki zaspanych twarzy, podróżujących za pomocą metra do pracy, szkoły, rodziny i znajomych, fotograf przemielił pliki graficzne przez tryby specjalistycznego oprogramowania. Rezultat? Przerażająco skuteczny. Oprogramowanie poprawnie sparowało aż 70 na 100 niczego nieświadomych ludzi. Skuteczność wynosząca wiele ponad połowę, a mówimy przecież o niskiej jakości zdjęciach wykonanych smartfonem, które może mieć zarówno dziecko, jak i psychopata. 

Dokąd zmierza ten świat?

Jeśli wciąż żyjesz w przekonaniu, że rygorystyczne ustawienia prywatności na Facebooku gwarantują ci bezpieczeństwo, obudź się! Większość internautów podaje prawdziwe informacje na platformach społecznościowych, dzieląc się autentycznymi zdjęciami i faktami, co powoduje, że w sieci po średniej jakości zdjęciu da się ustalić, kto jest kim, co studiował, czy ma dzieci... Wystarczy wykonać zdjęcie osoby siedzącej na przeciwko, a po poprawnym sparowaniu wiemy, ile ta ma lat, jaki jest jej status cywilny, gdzie mieszka, gdzie pracuje, ilu i jakich ma członków rodziny. Być może otrzymamy także zwrotną informację z jej numerem telefonu. Brzmi co najmniej przerażająco, prawda?

PC World

Oprogramowanie do stalkingu? Koniec świata

Aplikacja FindFace, bo tak się nazywa, porównała około 100 zdjęć niskiej jakości ze zbiorem 55 milionów użytkowników VKontakte – wschodniego odpowiednika platformy społecznościowej Facebook, popularnego w części państw byłego bloku komunistycznego. Zdjęcia "rzeczywiste" i te umieszczane w sieci znacznie się od siebie różnią. A jednak oprogramowanie dotarło do prawidłowych profili, rzeczywistych ludzi.

Nie chcemy się powtarzać, ale czy pamiętacie internetowy szum wokół niebezpiecznej aplikacji Prisma? To także był pomysł wschodnich sąsiadów, a mechanizm opierał się na edytowaniu zdjęcia w programie, który wymagał podania konkretnych danych o sobie. Tak tworzyła się baza informacji, prawdziwa broń w rękach kogoś, kto chce działać wedle swoich zasad...

Screen Prisma InstagramNie da się przed tym uciec, bo sami każdego dnia podajemy na tacy dane personalne umieszczając je w sieci. Możemy zmieniać konta, zdjęcia, adresy mailowe i telefony kontaktowe. Ale nie cofniemy tego procesu.

PC WorldAle! Skoro nie usuniemy własnego siebie z sieci, możemy bronić się przed rozpoznawaniem przez obiektywy kamer. Na popularności zyskują projekty specjalnej odzieży, która negatywnie wpływa na jakość wykonywanego zdjęcia. Fotografie stają się zniekształcone i prześwietlone, uniemożliwiając rozpoznanie twarzy. Odzież tego typu powstaje z myślą o celebrytach i paparazzi, ale niewykluczone, że za kilka lat będzie jej potrzebował każdy z nas.


"Chłopiec z mema" wykorzystał swoją popularność, by uratować życie tacie

 

Redakcja poleca

REKLAMA