Pamiętam nasze pierwsze spotkanie, które się odbyło w siedzibie stacji TVN. Małgorzata Rozenek (36) była wtedy w trakcie kręcenia pierwszej serii programu „Perfekcyjna Pani Domu”. Gdy rozmawiam z nią dziś, odnoszę wrażenie, że sukces, który odniosła, zupełnie jej nie zmienił. Termin wywiadu musieliśmy dopasować do... półfinałów mistrzostw świata w piłce nożnej! Czy to powinno kogoś dziwić? Nie! Gdy ustalaliśmy przez telefon godzinę i miejsce spotkania, w telewizji trwały właśnie rzuty karne w trakcie meczu Grecja–Kostaryka. – Mogłam pojechać do Brazylii i oglądać te mecze na żywo. No ale nie pojechałam, bo pracować też trzeba – śmieje się Małgosia.
W związku z ostatnią aferą podsłuchową mam obowiązek poinformować cię, że nasza rozmowa jest nagrywana. Wyrażasz na to zgodę?
– (śmiech) Domyślam się, że masz zamiar sprzedać ją do jednego z magazynów.
Tak, do „Party”! A mówiąc serio, byłaś w VIP roomie jednej z warszawskich znanych restauracji, gdzie podobno nagrywano twoje rozmowy z Radosławem?
– Nie, nigdy tam nie byliśmy.
Nie masz czasem ochoty sprostować tych informacji i powiedzieć, kogo kochasz, kogo lubisz, a co jest kłamstwem?
– Spotkania z dziennikarzami, konferencje prasowe i wywiady to część mojej pracy. Ale wyznaczyłam sobie granice co do mojej prywatności
i nie chcę ich przekraczać. Nie chcę... i nie będę!
Zmieńmy temat. Uważasz za swój sukces to, że pracujesz nad kolejną serią programu „Perfekcyjna Pani Domu”?
– Właśnie jesteśmy w trakcie nagrywania zdjęć do kolejnego sezonu, jeździmy po Polsce i odwiedzamy domy naszych uczestników. Bardzo się cieszę, że „Perfekcyjna Pani Domu” się podoba i przyciąga ludzi przed telewizory. Można zauważyć obecny trend, że coraz więcej osób powraca do dbania o swoje domy. Stąd też bierze się ogromny sukces programów o gotowaniu. Dom stał się miejscem, w którym nie tylko śpimy, ale i spędzamy czas wolny z rodziną i przyjaciółmi. Przestał kojarzyć się już tylko z obowiązkami.
Tak samo w swojej drugiej książce, pt. „Perfekcyjny ogród”, starasz się odczarować kolejną przestrzeń domową.
– Książka wyszła w maju i bardzo dobrze się sprzedaje. Skierowana jest do ludzi, którzy chcą mieć piękny ogród lub balkon,
a nie chcą przy tym ani wydawać fortuny, ani wkładać w to zbyt wiele pracy. „Perfekcyjny ogród” nie jest pozycją dla profesjonalistów, tylko dla każdego z nas. Bo przecież balkon czy ogród to nic innego jak przedłużenie naszej przestrzeni mieszkalnej, a tym samym powinniśmy traktować go na równi z sypialnią, kuchnią czy salonem.
Wróćmy jeszcze na chwilę do tematu „Perfekcyjnej Pani Domu”. Powinienem określić cię mianem rekordzistki, bo żadna z dotychczasowych edycji „PPD” na świecie nie doczekała się aż tylu sezonów co polska.
– Można rozpatrywać to w kategoriach rekordu, ale po co? (śmiech)
Małgosiu, zaskoczył cię tym razem ktoś podczas nagrywania odcinków?
– Wróciłam do „Perfekcyjnej Pani Domu” po półrocznej przerwie. Ostatnio pracowałam na planie „Bitwy o dom”, a rok temu miałam aż dwa programy! Z doświadczenia wiem, że praca nad dwoma formatami na dłuższą metę jest nierealna. Teraz mam okazję skupić się wyłącznie na „PPD” i powiem ci, że zgłosiło się mnóstwo ciekawych osób. Uczestnicy programu podchodzą do swojego udziału bardzo poważnie i wkładają w to masę pracy. Co ważne, są otwarci na wiele zmian. „PPD” daje im wspaniałą motywację, żeby zrealizować marzenia, które mają od dawna. Remontują wnętrza, kupują nowe meble, całkowicie zmieniają wystrój mieszkań!
Nie nudzi ci się już ten program?
– To jest trochę tak, jakbyś zapytał osobę, która cały czas poznaje nowych ludzi, czy ją to nudzi. Przebywanie z uczestnikami to
dla mnie wielka przyjemność. Nasza relacja z czasem zamienia się w koleżeński układ, a dzięki temu mam z pracy jeszcze większą frajdę. Oczywiście, pewnie niektórzy pomyślą, że mogę się nudzić, bo program osadzony jest w stałych ramach, ale akurat dla mnie to duży plus.
Wyobrażasz sobie życie bez „Perfekcyjnej Pani Domu”?
– Czekam na nowe wyzwania zawodowe i wiem, że z czasem się pojawią. Praca przy „PPD” jest bardzo ciekawa. Obecnie prowadzę rozmowy na temat nowych projektów. Chciałabym, żeby kolejne wyzwania również dały mi możliwość ciągłego poznawania ludzi i były po coś, miały konkretny cel. Dlaczego? Bo gdy wiem, że moja praca ma sens, nabieram wiatru w żagle.
Zaplanowałaś już swoją przyszłość?
– Oczywiście, że myślę o tym, co będzie za jakiś czas, a tym samym planuję wiele rzeczy z wyprzedzeniem. Tylko teraz mam świadomość, że z czasem perfekcyjny plan na życie może ulec zmianie. I to diametralnie!
A może program o gotowaniu? W ogóle lubisz gotować?
– Bardzo lubię gotować.
Ludzie, którzy dobrze gotują, dzielą się na dwie grupy: takich, którzy potrafią przygotować pyszne dania, mając do dyspozycji całą gamę produktów, i takich, którzy z wody, soli oraz cukru umieją stworzyć coś niesamowitego.
W której jesteś?
– Zwykle mam w domu zestaw produktów,
z których szybko można wyczarować smaczne danie, czyli dajmy na to wysokiej jakości chleb, oliwę, ocet balsamiczny. Jeśli pokroisz do tego pomidory i dodasz mozzarellę, nie dość, że będzie to smaczne, to jeszcze pełnowartościowe danie. Dobry chleb, masło, ekologiczny ser i masz wszystko, żeby zrobić pyszną kanapkę. Gdy wybierasz dobrej jakości rzeczy, ich połączenie jest łatwe. Podobnie jest z modą. Czasem mam ochotę założyć dres, a czasem elegancką sukienkę. Jeśli chodzi o kulinaria, nie zmienia się u mnie jedno: moja miłość do sałatek.
Zdradzisz mi przepis na jedną z nich?
– Lubię gotować szybko. Młode ziemniaki, bób, owoce granatu, sos winegret, ale zrobiony własnoręcznie, a do tego liście młodego szpinaku i pestki. To jest bardzo proste.
U mnie w domu dodatkowo zawsze jest zupa.
Porównałaś jedzenie do mody. Masz teraz w tym środowisku dobrego znajomego. Chodzi mi o Jakuba „Jacoba” Bartnika, którego poznałaś na planie „Project Runway”.
– To była wielka przyjemność wejść na chwilę do tak dużej produkcji. Jej rozmach był dla mnie niesamowity i bardzo ciekawy. Podglądałam wszystko od kulis i dużo mogłam się dzięki temu nauczyć. A Kuba ma charakter, to taki typ osobowości, który niezwykle lubię i cenię.
To znaczy?
– Jest pracowity, a przy tym nie wstydzi się swojej ambicji. Umie się też mierzyć z krytyką. To jest bardzo dobry facet, interesujący i ma ogromną wiedzę. A ja lubię, gdy mogę się od kogoś nauczyć czegoś nowego. Dzięki niemu dowiedziałam się wielu rzeczy na temat mody i jej historii.
Po co wzięłaś udział w „Project Runway”? Chciałaś się sprawdzić jako modelka?
– Gdy zadzwoniono do mnie z propozycją występu, pierwsza myśl, która pojawiła mi się głowie, była taka, że to nie ma sensu. Nigdy nie miałam ambicji czy potrzeby, żeby sprawdzać się w roli modelki. Producentka jednak namówiła mnie, żebym wzięła udział.
W jaki sposób?
– Przytoczyła słowa Kuby: „Przyszedłem do tego programu, żeby go wygrać. I zrobię wszystko, żeby tak się stało”. Pomyślałam wówczas, że chłopak jest szczery. Dodatkowo fakt, że dawał z siebie wszystko, również utwierdził mnie w przekonaniu, żeby w to wejść. Uznałam, że spotkanie z nim może być dla mnie bardzo inspirujące.
Pani Perfekcyjna, ale my, przeciętni ludzie, nie lubimy, gdy ktoś otwarcie mówi, że chce wygrać i że zrobi wszystko, aby osiągnąć sukces.
– Nie demonizujmy. Prawda zawsze obroni się sama. Gdy udajesz kogoś, kim nie jesteś, ludzie z łatwością wyczują fałsz. Ciężka praca bez ambicji daje niewielką szansę na osiągnięcie sukcesu. Połączenie tych dwóch rzeczy – już bardziej. Najlepiej, gdy obok ambicji i prawdy także pojawia się wiedza. Ten miks jest supergwarancją powodzenia.
Małgosiu, ty również uosabiasz te dwie cechy: ambicję i pracowitość. Gdy pojawiłaś się w „Project Runway”, dałaś się poznać z zupełnie innej strony. Kompletnie nie przypominałaś siebie z „PPD”.
– Tylko że to był mały żart. Kuba jest facetem, który się stawia i dyryguje wszystkimi. Zdecydowano, że postawią przed nim kogoś, kto da sobie z nim radę, czyli... mnie! (śmiech) Miałam tam pewną manierę, ale była ona wykreowana na potrzeby programu. Nie pozwoliłabym sobie na nią, gdyby nie „przelot”, który złapaliśmy z Kubą w momencie, gdy nas sobie przedstawiono.
Ale pokazałaś coś, co jest bardzo charakterystyczne dla ciebie na co dzień, a mało osób o tym wie. Mianowicie, że jesteś mistrzynią ciętej riposty!
– (śmiech) Uwielbiam inteligentnie złośliwych ludzi. Oczywiście nie z każdym można sobie pozwolić na ten rodzaj dowcipu, bo czasem można nieświadomie sprawić komuś ogromną przykrość.
Będziecie z Jakubem jeszcze pracować nad kolejnymi kreacjami?
– Tak, jeżeli będę miała oficjalne wyjścia, to jak najbardziej. Chociaż nie wiem, kiedy się
to stanie, bo od pewnego czasu staram się unikać wszelkich show-biznesowych imprez.
Dlaczego ostatnio nie pokazujesz się na żadnych bankietach?
– Dużo pracuję, a gdy nie pracuję, to wolę spędzać czas z moimi chłopakami w domu, a zresztą teraz jest mundial, więc oglądamy wszystkie mecze. Niedawno doszłam do wniosku, że sport kosztuje mnie wiele nerwów (śmiech). Gdy oglądamy mistrzostwa świata, emocje naprawdę czasem sięgają zenitu.
Twój synek Staś ogląda mecze razem z wami?
– Ma specjalną tabelę, do której wpisuje na bieżąco wyniki rozgrywek mundialowych. Dużo również dyskutuje na ten temat.
Podoba mi się, że podchodzi do swojego hobby w taki „profesjonalny” sposób. Nie tylko chodzi na treningi piłkarskie, lecz także interesuje się teorią: jaki jest skład drużyn, kto je trenuje i tak dalej. Wiesz, nie ma co ukrywać – chłopak ma ogromną pasję! (śmiech)
Rozmawiał: Wiktor Krajewski