Violetta Villas - "Ja już taka jestem"

50 lat na scenie. Wzloty i upadki. Opinia światowej divy oraz lokalnej wariatki. Synonim klasy i kiczu. Choć przez te wszystkie lata była zarówno bezgranicznie wielbiona, jak i szyderczo wyśmiewana, jednego nie można jej odmówić – wielkiego talentu.
Marta Kosakowska / 06.12.2011 07:14

50 lat na scenie. Wzloty i upadki. Opinia światowej divy oraz lokalnej wariatki. Synonim klasy i kiczu. Choć przez te wszystkie lata była zarówno bezgranicznie wielbiona, jak i szyderczo wyśmiewana, jednego nie można jej odmówić – wielkiego talentu.

Słynna śpiewaczka Violetta Villas nie żyje!

Podczas koncertu, kończącego jej karierę w Wojewódzkim Domu Kultury w Kielcach (w lutym 2011 roku) sprawiała wrażenie, jakby czas się dla niej zatrzymał. Ubrana w charakterystyczną dla siebie długą białą suknię, rękawiczki i kapelusz w tym samym kolorze, nie kryła wzruszenia. Choć jej głos już nieco stracił na swej mocy i siły witalne już nie te, co dawniej, chwilami wciąż słychać było dawną Violettę Villas. Jej głos, charyzma i talent z pewnością zapiszą się na trwałe w historii muzyki rozrywkowej. Pytanie tylko, czy jeden największych polskich talentów wokalnych nie zostanie na zawsze przykryty kurzem krzywdzących legend, szyderczych mitów i niewybrednych plotek?

Oj, nie, nie, nie, nigdy się już nie zmienię. Bo byłam już taka i taka już jestem, i nigdy się wam nie zmienię. Ani słowa pochwały, ani słowa zachęty, nic tylko krytyka, krytyka...

Ona jest z innej bajki. Zawsze była. Z tej o wiecznie młodych pięknych długowłosych księżniczkach, odzianych w zjawiskowe, balowe kreacje, dla których czas się zatrzymał w czasach ich młodości i wielkiej urody. Wówczas, kiedy uchodziła za „symbol seksu”, łudząco podoba do Brigitte Bardott polska wokalistka o słuchu absolutnym i niezwykle rzadko spotykanej skali głosu, dochodzącej do pięciu oktaw, miała szansę zawojować świat. To dlaczego jej się nie udało, na zawsze pozostanie zagadką. Miała przecież wszelkie atrybuty niezbędne, aby zostać gwiazdą światowego formatu: wyjątkowy talent, urodę, charyzmę sceniczną i... magnetyzm przyciągający mężczyzn. Violetta Villas była divą, dlaczego więc kończy karierę jako zdziwaczała, niespełniona, opuszczona kobieta? A jej nazwisko wywołuje na twarzach większości Polaków ironicznych uśmiech politowania zamiast rozmarzonego westchnięcia nad jej niegdysiejszą urodą i fenomenalnym głosem? Jak obiektywnie spojrzeć na tę niebanalną postać?

Zrobiłam co mogłam, byłam gruba, więc schudłam. Nie jadłam, nie spałam, tylko ciągle myślałam, jakby się jeszcze odmienić.


Piosenkarka, śpiewaczka operowa i operetkowa, aktorka filmowa i teatralna, mająca na swoim koncie występy u boku takich sław jak chociażby Frank Sinatra czy Barbra Streisand, naprawdę nazywa się Czesława Cieślik. Dwukrotnie zamężna, ani razu szczęśliwie. Zagubiona matka, nie utrzymująca kontaktu ze swoim synem. Rzekomo skrzywdzona przez Służby Bezpieczeństwa, które skutecznie rzucały jej kłody pod nogi, tym samym niszcząc jej doskonale rozwijającą się karierę. W jednym z wywiadów wyznała, że próbowano ją namówić, aby została szpiegiem i korzystała ze swojego uroku do pozyskiwania tajemnic państwowych od znanych osobistości. Prawda to czy raczej zwyczajna próba zrzucenia winy za swoje niepowodzenia? Biografia Violetty Villas pełna jest zdarzeń, które niekiedy trudno racjonalnie wyjaśnić. Jedno jest pewne, chociaż szydzono z niej już PRL-u, była wówczas synonimem wielkiej gwiazdy. Jeździła białym mercedesem, nosiła białe futro z norek, a na scenie występowała w sukni od Diora. Żyła wystawnie, lecz nie prowadziła wyuzdanego stylu życia, o który wielu ją posądzało. Swoim barwnym życiem nie przystawała do ówczesnych szarych czasów, dlatego dla wielu już wtedy stała się pośmiewiskiem. Pokłosie tamtego myślenia nadal pokutuje w świadomości wielu Polaków, a do poprawy tego stanu na pewno nie przyczyniały się doniesienia mediów z kilku ostatnich lat. Pisano o jej przesadnej religijności, wyznaniu, że chciałaby zostać świętą oraz jej licznych zwierzętach. Zarzucano jej, że otacza się nieodpowiednimi doradcami, którzy są odpowiedzialni m.in. za niedopilnowanie formalności, związanych z prawami autorskimi, przez do artystka do tej pory nie pobiera tantiem za swoje utwory. Pisano w końcu, że żyje w skrajnej nędzy i poupada na zdrowiu.

Jej biografia zawodowa i prywatna to gotowy scenariusz na film. W 2008 roku pojawiła się w mediach informacja, że takowy powstanie, jednak niedługo potem okazało się, że plan spalił na panewce, bo Villas nie zgodziła się na poruszanie w planowanej produkcji wątków osobistych. Nazywana, dzięki możliwościom głosowym "białym krukiem wokalistyki światowej" oraz „głosem ery atomowej”, artystka była wyobrażeniem Polaków o wielkiej gwieździe, szkoda tylko, że wśród nich znaleźli się i tacy, którzy zapragnęli z niej zrobić gwiazdę spadającą.

Wszystko jest źle. To wszystko, co ja zrobię. Jak chodzę, jak mówię, jak śpiewam, z kim śpię, no i to co mam na głowie. I' sorry, Excuse me, Przepraszam kochani, śmiejecie się, śmiech to zdrowie.

Akcentem kończącym koncert w Kielcach było przyznanie Violetcie Villas Srebrnego Medalu "Zasłużony Kulturze Gloria Artis" oraz długa owacja na stojąco.


Cytaty pochodzą z piosenki Violetty Villas „Ja już taka jestem”

Fot. MW Media

Redakcja poleca

REKLAMA