Walka o miliony?
Jesienią zeszłego roku do sądu pracy wpłynął pozew Niezgody przeciw Pekao SA. Była wiceprezes banku domagała się, by sąd uznał, że bank zwolnił ją bezprawnie i w związku z tym wypłacił przysługujące jej odszkodowanie. Teraz, gdy prokuratura umorzyła „Kammelgate”, zdaniem prawników wygrana Niezgody w tej sprawie jest niemal pewna. Tego, o jaką kwotę Katarzyna Niezgoda walczy przed sądem, można się tylko domyślać, bo narzeczona Kammela przed rozpoczęciem pierwszej rozprawy poprosiła o nakazanie dziennikarzom opuszczenia sali rozpraw, a sąd przychylił się do jej żądania.
Zdaniem prawników, z którymi rozmawialiśmy, Niezgoda, która według sprawozdania Pekao SA zarobiła w 2008 roku 1,33 mln zł, może ubiegać się o kwotę będącą równowartością jej półrocznej pensji. Ale to nie koniec. Po wygranej w sądzie pracy Kasia ma prawo także wytoczyć byłemu pracodawcy kolejny proces – o naruszenie dóbr osobistych. – Teoretycznie pani Niezgoda może spróbować udowodnić, że zwolnienie jej z pracy z powodu dywagacji prasowych zaszkodziło jej dobremu wizerunkowi. Taki proces mógłby zakończyć się wielomilionowym odszkodowaniem – twierdzi jeden z prawników.
Porozmawiajmy o gwiazdach - forum >>
Przyjaciele Niezgody, pytani, czy rozważa ona taki proces, wypowiadają się bardzo dyplomatycznie. – Na razie Kasia chce wygrać w sądzie pracy. Nie znam jej dalszych planów. Wiem jednak, że ma doskonałych prawników…
– mówi „Party” jedna z jej przyjaciółek. Dodaje też, że Niezgoda na razie nie szuka pracy: – Ma oszczędności, więc może odpocząć i z tego, co wiem, zamierza z tej okazji skorzystać – mówi. W przeciwieństwie do narzeczonej Tomasz Kammel nie chce pozywać byłego pracodawcy. Poza tym właśnie znalazł nowego!
Pomocna dłoń
Po blisko roku nieobecności w mediach jesienią zobaczymy Kammela w Polsacie. – Wszyscy zadają mi pytanie, dlaczego wyciągnęłam do Tomka pomocną dłoń – mówi „Party” dyrektor programowa stacji Nina Terentiew. – A odpowiedź jest oczywista! Uważam go za jednego z najlepszych prezenterów na naszym rynku, na którym, nie oszukujmy się, nie ma zbyt wielu talentów.
Pytana o prasowe doniesienia, jakoby Kammel miał zastąpić w Polsacie Krzysztofa Ibisza, odpowiada stanowczo: – To absurd! W Polsacie jest miejsce dla nich obu. Od przybytku głowa nie boli! – dodaje. Jeszcze nie wiadomo, jaki program poprowadzi Kammel. Na razie powstają próbne odcinki dwóch: „Kammel do wynajęcia”, w którym prezenter ma próbować swoich sił w różnych zawodach, oraz show w stylu „stand-up comedy”, zbliżonym do popularnego „HBO na stojaka”. – Tomek chce pokazać, że za wcześnie postawiono na nim krzyżyk. Widać, że stęsknił się za kamerą – mówi „Party” osoba, która obserwowała nagrania programów. Niebawem przekonamy się, czy widzowie stęsknili się też za Kammelem.
Alek Rogoziński / Party