Tomasz Kammel i Katarzyna Niezgoda: Teraz my!

Katarzyna Niezgoda, Tomasz Kammel fot. ONS
Tomasz wraca do telewizji, a Katarzyna może wywalczyć ogromne odszkodowanie od banku, z którego ją zwolniono. A co najważniejsze – ich miłość przetrwała ciągnącą się ponad rok aferę!
/ 17.06.2011 07:12
Katarzyna Niezgoda, Tomasz Kammel fot. ONS
Gdy w kwietniu zeszłego roku jedna z gazet ujawniła, że Katarzyna Niezgoda (41), wiceprezes  banku Pekao SA, zlecała kontrakty szkoleniowe firmie, której udziałowcem był jej narzeczony Tomasz Kammel (39), media rozdmuchały tę wiadomość do rozmiarów drugiej afery Rywina. Niezgoda straciła posadę, TVP rozstała się z Kammelem, a sprawą ich rzekomych przekrętów zajęła się prokuratura. Media zaś ogłosiły koniec kariery obojga. Sugerowano też, że parę łączyły jedynie wspólne interesy i wieszczono rychłe rozstanie. Ciekawe, czy teraz, kiedy prokuratura umorzyła sprawę nazwaną przez gazety „Kammelgate”, a Kasia i Tomek nadal są razem, usłyszą choć jedno „przepraszam”. Na razie wiele wskazuje na to, że Niezgodę będzie musiał przeprosić jej były pracodawca.

Walka o miliony?

Jesienią zeszłego roku do sądu pracy wpłynął pozew Niezgody przeciw Pekao SA. Była wiceprezes banku domagała się, by sąd uznał, że bank zwolnił ją bezprawnie i w związku z tym wypłacił przysługujące jej odszkodowanie. Teraz, gdy prokuratura umorzyła „Kammelgate”, zdaniem prawników wygrana Niezgody w tej sprawie jest niemal pewna. Tego, o jaką kwotę Katarzyna Niezgoda walczy przed sądem, można się tylko domyślać, bo narzeczona Kammela przed rozpoczęciem pierwszej rozprawy poprosiła o nakazanie dziennikarzom opuszczenia sali rozpraw, a sąd przychylił się do jej żądania.

Zdaniem prawników, z którymi rozmawialiśmy, Niezgoda, która według sprawozdania Pekao SA zarobiła w 2008 roku 1,33 mln zł, może ubiegać się o kwotę będącą równowartością jej półrocznej pensji. Ale to nie koniec. Po wygranej w sądzie pracy Kasia ma prawo także wytoczyć byłemu pracodawcy kolejny proces – o naruszenie dóbr osobistych. – Teoretycznie pani Niezgoda może spróbować udowodnić, że zwolnienie jej z pracy z powodu dywagacji prasowych zaszkodziło jej dobremu wizerunkowi. Taki proces mógłby zakończyć się wielomilionowym odszkodowaniem – twierdzi jeden z prawników.

Porozmawiajmy o gwiazdach - forum >>


Przyjaciele Niezgody, pytani, czy rozważa ona taki proces, wypowiadają się bardzo dyplomatycznie. – Na razie Kasia chce wygrać w sądzie pracy. Nie znam jej dalszych planów. Wiem jednak, że ma doskonałych prawników…

– mówi „Party” jedna z jej przyjaciółek. Dodaje też, że Niezgoda na razie nie szuka pracy: – Ma oszczędności, więc może odpocząć i z tego, co wiem, zamierza z tej okazji skorzystać – mówi. W przeciwieństwie do narzeczonej Tomasz Kammel nie chce pozywać byłego pracodawcy. Poza tym właśnie znalazł nowego!

Pomocna dłoń
Po blisko roku nieobecności w mediach jesienią zobaczymy Kammela w Polsacie. – Wszyscy zadają mi pytanie, dlaczego wyciągnęłam do Tomka pomocną dłoń – mówi „Party” dyrektor programowa stacji Nina Terentiew. – A odpowiedź jest oczywista! Uważam go za jednego z najlepszych prezenterów na naszym rynku, na którym, nie oszukujmy się, nie ma zbyt wielu talentów.

Pytana o prasowe doniesienia, jakoby Kammel miał zastąpić w Polsacie Krzysztofa Ibisza, odpowiada stanowczo: – To absurd! W Polsacie jest miejsce dla nich obu. Od przybytku głowa nie boli! – dodaje. Jeszcze nie wiadomo, jaki program poprowadzi Kammel. Na razie powstają próbne odcinki dwóch: „Kammel do wynajęcia”, w którym prezenter ma próbować swoich sił w różnych zawodach, oraz show w stylu „stand-up comedy”, zbliżonym do popularnego „HBO na stojaka”. – Tomek chce pokazać, że za wcześnie postawiono na nim krzyżyk. Widać, że stęsknił się za kamerą – mówi „Party” osoba, która obserwowała nagrania programów. Niebawem przekonamy się, czy widzowie stęsknili się też za Kammelem.         

Alek Rogoziński / Party

Redakcja poleca

REKLAMA