Gwiazd ciągle ubywa. Jak przed tygodniem najpierw tańczyły płotki, na końcu grube ryby tej edycji programu. Niedzielne show rozpoczęto od zmasakrowania przeboju Katy Perry „California Gurls”, do którego zatańczyły tancerki Agustina Egurroli.
Na pierwszy ogień poszli Marcin Kwaśny i Nina Tyrka. Para zatańczyła walc wiedeński przy dźwiękach „Breakaway” Kelly Clarkson, a przynajmniej czegoś, co miało tę piosenkę przypominać. Wprawili w zdumienie Beatę Tyszkiewicz tańcząc bez butów. Iwona Pavlović oglądając pląsy Marcina po raz pierwszy „poczuła powietrze”. Oceniła ten taniec celująco, bo na okrągłą szóstkę. Dorota Zawadzka i Cezary Olszewski tym razem poradzili sobie bardzo słabiutko. Superniania nie jest stworzona do samby i kropka. Układ był bardzo skomplikowany, charakteryzował się bogactwem figur, lecz dużo nie zawsze znaczy dobrze. Pomimo świetnej stylistyki, która Piotra Galińskiego przeniosła w czasy Filipinek, para otrzymała jedynie 24 punkty. Walc Andrzeja Młynarczyka i Blanki Winiarskiej wizualnie sprawiał bardzo dobre wrażenie. Z technicznego punktu widzenia brakowało jednak swingu, a wszystko przez zbyt sztywną nogę Andrzeja. Mimo paru małych niedociągnięć taniec oceniono w miarę przyzwoicie, bo na 32 punkty.
Andrzej Deskur podobnie jak superniania położył sambę. Zdaniem Iwony Pavlović, nawet liga małych tancerzy z Łodzi poradziłaby sobie lepiej. Mężczyznom ciężej jest wczuć się w charakter tego tańca i Andrzej jest najlepszym przykładem na potwierdzenie tej tezy. Punktację jak zwykle zawyżyli Beata Tyszkiewicz i Zbigniew Wodecki. Samba był słaba, naprawdę słaba, nie zasłużyła nawet na te 26 punktów. Trzeci Andrzej z rzędu, tym razem Gołota wraz z Magdaleną Soszyńską-Michno zatańczył "walca z figurami, których nie było". Taniec Andrzeja jak zwykle spodobał się Iwonie Pavlović. Przypadł do gustu także Beacie Tyszkiewicz, która zaczęła wróżyć bokserowi wielką karierę na Brodwayu. Zachwyt ten nie przełożył się jednak na punktację. Andrzej i Magdalena otrzymali 25 punktów. O niebo lepiej od Andrzeja poradziła sobie Monika Pyrek. Razem z Robertem Rowińskim rozgrzała parkiet radosną sambą. Prawdziwy wulkan. Prawdziwa samba. Prawdziwie wysokie noty. Za wulkan pozytywnej energii i szereg rytmicznie wykonanych figur taniec ten oceniono na 36 punktów.
Typowana na jedną z finalistek 12. edycji "Tańca z gwiazdami" Patrycja Kazadi tym razem zawiodła jurorów. Walc wiedeński nie leży w jej naturze i było to widać w braku płynności. Zabrakło swingu. Drobne niedociągnięcia nie umknęły uwadze nawet Zbigniewowi Wodeckiemu. Było dobrze, ale poniżej możliwości Patrycji, stąd niezbyt wysokie noty. 33 punkty to werdykt jury. Czarna Mamba nie mogła wyjść z podziwu po obejrzeniu samby Marysi Niklińskiej i Tomasza Barańskiego. Podziękowała aktorce za akcent w sambie, który zobaczyła tego wieczoru po raz pierwszy. Ochom i achom nie było końca, tak samo jak dziesiątkom, które posypały się jedna za drugą. Samba to najlepiej oceniony taniec Marysi! Edyta Górniak i Jan Kliment zauroczyli jurorów walcem wiedeńskim. Pięknie opowiedzieli romantyczną historię. Po prostu sunęli po parkiecie zamieniając taniec w poezję. Czy mogło być inaczej? Nie. Jurorzy z przyjemnością podnosili same dziesiątki. Samba Pawła Stalińskiego i Izabeli Janachowskiej zamknęła piąty już odcinek "Tańca z gwiazdami". Ciężko się było skupić na tańcu, ponieważ uszy drażniła kolejna, fatalnie wykonana tego wieczoru piosenka - "Ain't It Funny" Jennifer Lopez. Okazało się jednak, że wyjątek potwierdza regułę. Paweł uratował sambowy honor facetów i wytańczył 38 punktów.
Na podium było praktycznie bez zmian. Do Edyty Górniak i Patrycji Kazadi tym razem dołączył Paweł Staliński. Odpadli Marcin Kwaśny i Nina Tyrka.