Jeden program, dziewięć par i aż cztery gatunki taneczne. Widzowie pomylili się. Nie udało im się rozgryźć schematu odpadania par. To nie Dorota Zawadzka i Cezary Olszewski pożegnali się bowiem z programem, lecz Andrzej Deskur i Katarzyna Krupa.
Monika Pyrek i Robert Rowiński otworzyli niedzielne show pięknym walcem angielskim w stylu american smooth. Pomimo drobnych błędów technicznych Monika Pyrek wyszła obronną ręką z tego tańca. Czego nie dotańczyła, to dowyglądała. Ich walc był piękny, harmonijny i pewnie niebawem przeczytacie o nim w "Tele Tygodniu". Para zdobyła 32 punkty. Zaraz po nich parkiet rozgrzali energetycznym fokstrotem Paweł Staliński i Izabela Janachowska. Nie był to oczywiście zwykły fokstrot a ten w stylu american smooth. Paweł zdał egzamin na partnerowanie. Zdaniem Zbigniewa Wodeckiego jak na młodego, wysportowanego gościa był nieśmiały, jak na tancerza elegancki i skromy. Jednym słowem - świetny w tym tańcu. Przełożyło się to na wysokie noty. Paweł i Iza otrzymali 37 punktów. Andrzejowi Młynarczykowi i Blance Winiarskiej przypadła w udziale salsa. Pomimo usilnych starań i uśmiechu na twarzy Andrzej wypadł naprawdę blado. Nie potrafił odnaleźć się w tej stylistyce. Wypadał z rytmu tańcząc zarówno z Blanką, jak i osobno. Jednym słowem słabo, oj słabiutko. Tylko 25 punktów...
Dorota Zawadzka i Cezary Olszewski zmasakrowali walc angielski. Nie było płynności, nie było niczego tak charakterystycznego dla american smooth. Choć Beata Tyszkiewicz określiła ich mianem "pary na wagę złota", Piotr Galiński nie owijał niczego w bawełnę. To najgorszy taniec niani, toteż noty były bardzo niskie. Wyniosły zaledwie 18 punktów. Magdalena Soszyńsko-Michno pożyczyła czerwoną sukienkę od Igi Wyrwał, wzięła pod ramię Andrzeja Gołotę i zatańczyła salsę. Co tu dużo mówić. Nie tylko jurorom z całego tego tańca najbardziej podobało się cygaro. Jak słusznie zauważyła Iwona Pavlović - jeśli nie można zmierzyć się z przeciwnikiem od strony technicznej, trzeba go złapać za rogi trochę inaczej. Sprawdza się to w przypadku Gołoty, który nie robi żadnych tanecznych postępów, zbiera niskie noty (tym razem 22 punkty), a mimo to publiczność go kocha. Andrzej Deskur i Katarzyna Krupa wkroczyli na parkiet bardzo radosnym quickstepem. Andrzej i Kasia tak zatracili się w tym tańcu, że zapomnieli o tym, by utrzymać go w stylu american smooth, co nie umknęło uwadze Piotra Galińskiego. Para otrzymała 28 punktów.
Edyta Górniak i Jan Kliment zgodnie z tradycją wystąpili jako jedni z ostatnich. Edyta zatańczyła zbyt zachowaczo. Mimo to zachwyciła jurorów. "Pani powinna chodzić wyłącznie rozebrana" - rzekła na widok skąpo odzianej Edyty Beata Tyszkiewicz. Salsa nie była grzechu warta, lecz mimo to dosyć wysoko oceniona. 35 punktów to suma not jurorów. Po Edycie i Janie na parkiecie pojawili się Marysia Niklińska i Tomasz Barański. Tydzień temu zdobyli cztery dziesiątki. Wczoraj o jedną dziesiątkę mniej. Choć Marysia i Tomasz odeszli trochę od stylu american smooth, ponownie wprawili w zachwyt sędziowską ławę i zdobyli łącznie 39 punktów. Na deser zobaczyliśmy występ Patrycji Kazadi i Łukasza Czarneckiego. Raczej nikogo nie zdziwił fakt, że Patrycja zmierzyła się z salsą. Aktorka wykonuje bowiem te same tańce co Edyta Górniak. Jaka była ta salsa? Bardzo dobra. Takie 200% salsy w salsie. Najlepszy taniec tego wieczoru słusznie nagrodzony przez jurorów czterema dziesiątkami.