Sexi Natalia

Koniec z małą Natalką, Puszkiem Okruszkiem i ckliwymi balladami. Natalia Kukulska wraca po czterech latach przerwy na scenę zupełnie odmieniona.
/ 02.04.2008 15:06
A jednak nie zatańczy! Choć od kilku tygodni nazwisko Natalii Kukulskiej było pewniakiem na liście kandydatów do siódmej edycji „Tańca z gwiazdami” (internetowa encyklopedia Wikipedia podaje to już jako fakt), artystka oświadczyła ostatecznie: nie wezmę udziału w show.

Nie po raz pierwszy odrzuca zaproszenie do występu w tym programie. Dlaczego? Gwiazda twierdzi, że postawiła w swoim życiu na muzykę i nie czuje potrzeby sprawdzania się w nowej dziedzinie show-biznesu. Dla wielu było to zaskoczenie, bo trudno sobie wyobrazić lepszą promocję nowej płyty Natalii Kukulskiej „Sexi Flexi” niż cotygodniowy show, który ogląda 6 milionów ludzi. Ale Natalii nie zależy specjalnie na rozgłosie. Walczy o coś innego – by wreszcie przestano ją postrzegać jako małą Natalkę, która śpiewa mało skomplikowane ballady. Artystka dwa i pół roku temu urodziła córeczkę Annę i wróciła na scenę nieco odmieniona: wyszczuplała, zaczęła pokazywać się w strojach w stylu dyskotekowego glamour lat 80., z prostowanymi włosami. Stała się nowoczesną piosenkarką.

W cieniu puszka
Mimo zaledwie 31 lat Kukulska to prawdziwa weteranka w polskim show-biznesie. Pół Polski nuciło kiedyś piosenki małej Natalki: „Puszek okruszek” czy „Co powie tata?”. Jako córka największej gwiazdy polskiej piosenki lat 70. Anny Jantar i kompozytora Jarosława Kukulskiego, autora wielu znanych przebojów, była chyba „skazana” na śpiewanie. Natalia karierę zaczęła w wieku siedmiu lat, kiedy nagrała trzy płyty. Sprzedały się one w łącznym nakładzie ponad dwóch milionów egzemplarzy. Jednym z tych albumów były wydane w 1987 roku „Bajki Natalki” z udziałem najlepszych polskich aktorów, m.in. Ireny Kwiatkowskiej i Janusza Gajosa. Była to pierwsza platynowa płyta w historii polskiej fonografii.


Jednak muzyka!
Dziecięce dokonania Natalki są lepsze niż niejednej dorosłej gwiazdy. Ale dla dorastającej Kukulskiej stały się przekleństwem. Bo jak robić dorosłą karierę, gdy wszyscy postrzegają cię przez pryzmat „Puszka Okruszka”? Nie mówiąc o tym, że niemal wszędzie jesteś porownywana do matki? Intuicja podpowiadała jej wówczas, że powinna popracować nad wizerunkiem i repertuarem zupełnie innym niż Anna Jantar, by nie była posądzana o plagiat stylu swojej matki. Jako nastolatka po maturze Natalia zdecydowała się na studia filozoficzne. Nie skończyła ich jednak. Opowiadała, że na zajęciach była często zmęczona i rozkojarzona, ponieważ myślała jedynie o koncercie, na który pędziła po południu. Nie była w stanie połączyć życia studenckiego z bardzo wymagającym show-biznesem. Wybrała to, bez czego nie mogła żyć – muzykę. Dorosłym debiutem Natalia musiała udowodnić, że ma talent i nie buduje swojej kariery tylko na nazwiskach sławnych rodziców. W 1996 roku ukazała się jej płyta „Światło”. Krytyce wytykali jej, że ma słabszy głos i gorszy repertuar niż matka. Ale fani pobiegli do sklepów i płyta zyskała status złotej. I tak już zostalo – każdy z jej studyjnych albumów ma jakiś „kolor”. Największy sukces to  „Puls” z 1997 r. , który pokrył się podwójną platyną za około 300 tys. sprzedanych egzemplarzy. Dzięki niemu artystka już w wieku 21 lat mogła sobie pozwolić na własny dom. Mieszka w nim z mężem, perkusistą Michałem Dąbrówką oraz dziećmi: 7-letnim Jasiem i 2,5-letnią Anią.

Kilka twarzy natalii
31-letnia dziś Natalia ma za sobą kilka scenicznych eksperymentów. Była romantyczną divą w balladzie „Im więcej ciebie tym mniej”. Cztery lata temu obcięła piękne włosy i wystąpiła w remiksie swojej piosenki z raperem Tede. Teraz stawia na nowoczesne brzmienie i młodzieżowy wygląd. Choć kocha dzieci do szaleństwa, nie chce uchodzić za Matkę Polkę. Unika sesji zdjęciowych z synem i córką. Pokazuje się w odważnych kreacjach. I zdecydowanie twierdzi, że nagrała najlepszą płytę.


Krążek, który ukazał się po czterech latach od wydania jej poprzedniego albumu „Natalia Kukulska” (zdobył miano złotego), miał zdecydować o jej come backu na estradę. Jak dotąd sprzedano kilkanaście tysięcy egzemplarzy płyty. Jak na polski rynek, gdzie 15 tysięcy wystarcza do zdobycia statusu złotej płyty, to sporo. „Sexi Flexi” zaskoczyło i podzieliło fanów artystki oraz krytyków.

– Moim zdaniem to bardzo dobra płyta. Widać, jak Natalia się zmieniła. Gwiazda może sobie pozwolić na wydanie albumu, o którym marzyła – mówi Marek Sierocki, dziennikarz muzyczny. – W tej muzyce jest rytm, dobre aranżacje, jest świetna wokalnie.
 – Natalia Kukulska ma wyjątkowe prawo nawiązywania do muzyki lat 80., w końcu wtedy zaczynała, fakt, że z trochę innym repertuarem... Mówiąc jednak poważnie, jest granica między nawiązywaniem a kopiowaniem. Na „Sexi Plexi” ta granica bywa niebezpiecznie naruszana – mówi Bartek Koziczyński, dziennikarz zajmujący się popkulturą.  Przyzwyczajeni do wyraźnie popowego repertuaru Natalii słuchacze dostali tym razem do rąk krążek z utworami, będącymi mieszanką wielu stylów: od klasycznego funku począwszy, na elektronicznych brzmieniach lat 80. skończywszy. Natalia zaprosiła do współpracy Plan B, czyli Bartka Królika i Marka Piotrowskiego, muzyków i współtwórców płyt Sistars.

Szczęśliwy dystans
Obecnie artystka uważa, że etap, w którym publiczność widziała w niej jedynie kopię sławnej Anny Jantar, ma już za sobą. – Trzeba było czasu, żeby ludzie zobaczyli we mnie samodzielną artystkę – mówi Natalia w jednym z wywiadów. Sporo koncertuje (wzięła udział w ponad 600 imprezach estradowych), w kwietniu ubiegłego roku została Ambasadorem Dobrej Woli UNICEF i pojechała do Angoli, by wspierać kampanię „Szkoły dla Afryki”. Dziś Natalia mówi, że czuje się szczęśliwa, spełniona zawodowo i prywatnie. A „Sexi Flexi” ma pokazywać dystans, jakiego z wiekiem nabrała do własnej muzyki i samej siebie. Czas pokaże, czy ten dystans pokochają jej fani.

Monika Adamczyk / Party

Redakcja poleca

REKLAMA