Zamiast oczekiwanego śmiechu aktor doczekał się jednak... głośnego buczenia. „Żartowanie z kryzysu w zmuszonym do ostrego cięcia budżetów filmowych Hollywood to doprawdy znakomity pomysł – skomentował złośliwie wystąpienie komika aktor Ralph Fiennes. – Równie dobrze Sacha mógł przyjść w T-shircie z napisem: »Nie lubię Baracka Obamy«. Osiągnąłby podobny efekt...”. Sam Cohen nie zamierza się jednak przejmować faktem, że jego wystąpienie kosztowało go utratę sympatii kolegów po fachu. Już zapowiedział, że po premierze swojej nowej komedii „Bruno” na jakiś czas wycofuje się z show-biznesu. Ma zresztą ku temu znakomity powód. Dzięki komedii „Wyznania zakupoholiczki” jego narzeczona Isla Fisher stała się jedną z najbardziej rozchwytywanych gwiazd Hollywood i ma nieco mniej czasu na zajmowanie się ich półtoraroczną córeczką Olive. „Pora, abym to ja pobawił się trochę w gotową na wszystko gospodynię domową”, śmieje się Cohen.
Dwie twarze Sachy
Sacha Baron Cohen i Isla Fisher poznali się w 2002 roku. Komik był wtedy u szczytu sławy dzięki zakręconemu programowi telewizyjnemu „Da Ali G Show”, który prowadził. Zapraszane do niego gwiazdy nie były informowane o żartobliwym charakterze talk-show i często zaskoczone odpowiadały nawet na najbardziej nieprzyzwoite pytania Sachy. Do grona „wkręconych” przez komika należeli m.in. miliarder Donald Trump (musiał się tłumaczyć, czy nosi tupecik), piłkarz David Beckham (z którym Cohen długo rozmawiał o jego... przyrodzeniu), a nawet sekretarz ONZ Boutros Boutros-Ghali (do którego Cohen zwracał się przez cały program: „Boutros Boutros Boutros Boutros-Ghali”). Obsceniczny i mocno balansujący na granicy dobrego smaku show bił rekordy popularności, a jego gospodarz szybko stał się gwiazdą.
„Trudno było go zmusić do zrzucenia maski błazna”, wspomina Isla Fisher, wówczas początkująca aktorka grająca „ogony” w marnych produkcjach telewizyjnych. „Kiedy poznaliśmy się na jednym z przyjęć i zaproponował mi randkę, zgodziłam się tylko dlatego, że zrobił to w sposób, który mnie rozbawił. Naszą randkę wspominam jako jedną wielką beczkę śmiechu. Pomyślałam jednak, że na dłuższą metę może to być męczące. Sacha Baron Cohen zdawał się nikogo i niczego nie traktować poważnie. Kiedy jednak na którymś z kolejnych spotkań powiedziałam mu, że nie wyobrażam sobie, abyśmy kiedyś zostali parą, nagle okazało się, że pod maską kpiarza i lekkoducha kryje się wrażliwy, opiekuńczy, mądry i odpowiedzialny mężczyzna. Dałam mu szansę i... nigdy tego nie pożałowałam”. W dwa lata po swoim spotkaniu Sacha Baron Cohen i Isla Fisher ogłosili światu, że są zaręczeni, a pisma o gwiazdach zaczęły odliczanie do wielkiego weseliska. I… odliczają do dziś.
Może za miesiąc?
Po razy pierwszy Sacha Cohen i Isla Fisher zaprosili na swój ślub pod koniec 2004 roku. Rychło okazało się jednak, że przyszła panna młoda nie wyrobi się na czas z przyswojeniem sobie nauk Tory, tak aby zostać przyjętą do gminy żydowskiej. Cohen jest bowiem dość ortodoksyjnym wyznawcą swojej religii (m.in. jada tylko koszerne potrawy i nie używa telefonu w czasie szabatu) i nie wyobraża sobie żadnego innego sposobu zawarcia małżeństwa jak tylko w czasie tradycyjnej żydowskiej ceremonii. Rok później para znalazła kolejne wytłumaczenie przesunięcia (znów zapowiedzianego wcześniej!) wesela – tym razem rodzice pana młodego uznali, że przed ślubem ich przyszła synowa musi najpierw zapoznać się z... kulturą i historią Izraela. Przy czym nie przeszkadzało im, że w tym samym czasie ich syn żartuje ze swojej nacji w komedii „Borat” („My, Żydzi, mamy spore poczucie humoru i dystans do siebie”, tłumaczył owe żarty sam Cohen). Gdy po kilku miesiącach wyznaczono kolejną datę ślubu, okazało się, że Isla jest w ciąży i uroczystość znów przełożono. Najśmieszniejsze zaś jest to, że być może Isla Fisher i Sacha Baron Cohen już od dawna są małżonkami! „Wodzą prasę za nos i mają z tego znakomity ubaw. Jak widać, Sacha zaraził partnerkę swoim dziwacznym poczuciem humoru...”, śmieją się przyjaciele pary.
Urlop tacierzyński?
Po roli w „Wyznaniach zakupoholiczki”, przebojowej komedii o dziennikarce zakupoholiczce, która przypadkowo zostaje gwiazdą telewizji, Isla nie może opędzić się od kolejnych ofert. Grafik Sachy jest na razie pusty. Czyżby więc para zamieniła się rolami i teraz to na Islę spadł obowiązek utrzymania domu? „Zawsze w głębi ducha chciałem prowadzić życie mieszczucha u boku bogatej żony. Teraz mogę spełnić to marzenie”, mówi Sacha Baron Cohen. Żartuje? Akurat w jego przypadku niczego nie można być pewnym!
Alek Rogoziński / Party