Rubik jak Gershwin

Obchody 750-lecia lokacji miasta Krakowa ma uświetnić kantata Piotra Rubika.
/ 26.01.2007 13:04


Kompozytor i multiinstrumentalista, 39-letni Piotr Rubik za kantatę pod wzruszającym tytułem „Zakochani w Krakowie” napisaną specjalnie dla uczczenia 750-lecia miasta ma otrzymać 100 tysięcy złotych. W związku ze świętem na rogatkach Krakowa pojawić się mają napisy informujące przyjezdnych, że znaleźli się w mieście królów. Pod Wawelem pojawi się 750 nowych drzewek i bracia kurkowi z całej Europy, a z romańskiego kościoła św. Andrzeja znikną być może barokowe kopuły. Dzięki czemu Kraków powróci do... „czystości stylistycznej”.
Nie wszystko jednak idzie gładko. Fiaskiem zakończył się chwilowo konkurs na projekt pomnika Bolesława Wstydliwego, który lokował miasto. Za to sukcesem – konkurs na rocznicową pamiątkę miasta. Wygrało „ciasteczko lokacyjne” z bakaliami.

Ciasteczkiem miało być też wydarzenie muzyczne towarzyszące obchodom. Koncepcji było sporo: od rocznicowej kompozycji Krzysztofa Pendereckiego (artysta się wycofał) po plenerowy koncert Stinga lub Bono. Obaj odpadli, bo nie spodobali się członkom rady programowej obchodów lokacji pod przewodnictwem profesora Czesława Dźwigaja, autora ponad 30 pomników papieża, w tym kilku bliźniaczo do siebie podobnych. W składzie rady nie znalazł się żaden muzyk. Znaleźli się w niej oprócz papa-rzeźbiarza między innymi Stanisław Markowski (fotografik, również papa-fotografik), Adolf Weltschek (dyrektor teatru dla dzieci Groteska), Robert Korzeniowski (chodziarz) i profesor Aleksander Krawczuk (historyk).
– Ja trochę przygłuchy, jeśli chodzi o muzykę, jestem – przyznaje profesor Krawczuk. – O tym, że wybraliśmy pana Rubika, dowiedziałem się z prasy, nie uczestniczyłem w obradach.
Kto zatem wpadł na pomysł, by wynająć kompozytora amatora, którego twórczość krytyka muzyczna raczej zgodnie określa jako pompatyczno-jarmarczne classical-sacro-polo? Nie wiadomo. Wiadomo, że Zbigniew Książek, autor tekstów do muzyki Rubika, związany był z komitetem wyborczym prezydenta Krakowa Jacka Majchrowskiego. Prezydent muzykę Rubika ceni, bo wybrał się nawet do Kielc, by wysłuchać jego słynnego oratorium.
Chciałbym się wzruszyć, bo obchody święta Krakowa to czas, w którym jego mieszkańcy mają prawo poczuć się wspólnotą – przyznaje aktor Krzysztof Globisz. – Ale to prawo zostało nam odebrane. W mieście, w którym żyją światowej sławy kompozytorzy, skazano nas na świętowanie przy dźwiękach stworzonych przez zupełnie obcego nam pana, którego wysiłek twórczy z trudem dostrzegam, ale nie uważam, by był on na miarę oczekiwań krakowian.
Wszystko wskazuje na to, że Piotr Rubik będzie musiał podwoić wysiłek twórczy, bo również Gorzów Wielkopolski, który także obchodzi w tym roku rocznicę lokacji, zamówił u niego oratorium. Jego władze okazały się mniej skąpe niż krakowskie. Na całe przedsięwzięcie wydadzą 600 tysięcy złotych, z czego 180 otrzymać ma kompozytor. Swoją hojność gorzowscy urzędnicy tłumaczą tak: „Dzięki muzyce Piotra Rubika ludzie stają się lepsi, coś przeżywają, zaczynają myśleć o miłości”.
– Z miłości do mojego miasta krew mnie dzisiaj zalewa – mówi krakowski reżyser Artur „Baron” Więcek. – W moim mieście promuje się człowieka, który uprawia muzyczną hucpę, okraszając ją pseudoreligijnym patosem i obco brzmiącymi nazwami. Niech pan Rubik sobie tworzy swoje psalmy, oratoria, kantaty, a nawet fugi i toccaty. Ale na litość boską, dlaczego jego twórczość opłacana jest z moich pieniędzy?

Więcek dementuje plotkę, że wraz z innymi krakowskimi twórcami ma zamiar założyć stowarzyszenie przeciw chale i Rubikowi.
– To byłby dla nas spory wysiłek, aż tak bardzo pana Piotra nie cenimy – śmieje się, by po chwili jednym tchem wyliczyć związanych z Krakowem kompozytorów, których miasto nawet nie próbowało zaprosić do współpracy. W tym między innymi: Zygmunta Koniecznego, Zbigniewa Preisnera, Stanisława Radwana, Jana Kantego-Pawluśkiewicza. Ale też Leszka Możdżera, który niedawno osiadł w Krakowie.
Muzycy spod Wawelu nie chcą komentować całej sprawy. Wyjątkiem jest Krystyna Moszumańska-Nazar, kompozytorka, była rektor Akademii Muzycznej w Krakowie. – To skandal – przekonuje. – Można odnieść wrażenie, że jedynym kryterium, jakim kierowano się, wybierając Piotra Rubika, jest jego lokalna, zaściankowa popularność. Czy rzeczywiście Kraków potrzebuje takiej promocji? Czy pan Rubik swoimi kantatami zainteresuje świat, w którym w milionach egzemplarzy sprzedają się płyty Pendereckiego i Góreckiego?
– Wypada się tylko cieszyć, że nie wybrano pana Wiśniewskiego lub pani Dody – dodaje krakowska pieśniarka Anna Treter. – To przecież też bardzo popularne postaci.
Wiśniewski akurat bardzo ceni sobie twórczość Piotra Rubika. Podobnie jak Zbigniew Książek, który zapewnił na łamach lokalnej gazety, że zamówiony przez władze miasta utwór na głosy przygotowywany jest z „myślą o promocji Krakowa na cały świat”. Książka wcale nie dziwi, że krakowscy artyści nie doceniają należycie Piotra Rubika. Zauważa, że to nie pierwszy taki przypadek w historii muzyki. Jako przykład podaje Gershwina, który kiedyś przeszedł przez to samo, przez co dziś przechodzi Rubik – jego „Błękitna rapsodia” wywołała powszechne oburzenie.
– Nie tylko Gershwin musiał przechodzić przez to samo – zauważył jeden z krakowskich internautów. – Ale również Bayer Full, Skaner, Shazza i wielu innych.

Anna Szulc/ Przekrój

Nie wyobrażasz sobie życia bez muzyki? Zainwestuj w dobry sprzęt grający. Oszczędzisz, korzystając z okazji ze strony Media Expert kod rabatowy.

Redakcja poleca

REKLAMA