8 kwietnia na DVD i Blu-ray nakładem Galapagos Films zadebiutowała przezabawna komedia Grega Betlantiego - "Och, życie". Główne role powierzono królowej komedii romantycznych Katherine Heigl oraz wielkiej gwieździe "Transformersów" Joshowi Duhamelowi. Jak wspominają pracę na planie?
Chyba obydwoje po raz pierwszy pracowaliście na planie z trojaczkami, prawda? Jak było?
JOSH DUHAMEL: Taaa. Trzy identycznie dziewczynki. To było trochę dziwne.
KATHERINE HEIGL:. Taaaa. Istne szaleństwo.
Czy każda z nich miało własną osobowość?
KATHERINE HEIGL: Oooo tak. Każda z nich jest wyjątkowa.
JOSH DUHAMEL: Ale to zadziałało. Było świetnie, ponieważ od dzieci wymaga się wielu rzeczy, lecz ciężko im to wytłumaczyć. No i raczej nie przeczytają one scenariusza.
JOSH DUHAMEL: Mieliśmy dziecko, które zawsze wypadało dobrze.
KATHERINE HEIGL: Ona ciągle robiła te wszystkie słodkie miny.
JOSH DUHAMEL: To wyglądało tak, jakby rzeczywiście przeczytała scenariusz. Trochę to dziwne.
JOSH DUHAMEL: Kompletnie nie wiedzieliśmy jednak, czego się spodziewać po drugiej dziewczynce, ponieważ miała duży temperament. Była też wyjątkowo urocza. Wszystkie trzy miały w sobie coś wyjątkowego. Uwielbiałem każdą z nich i każda z nich wniosła do tego filmu coś innego. Wszystkie razem tworzyły idealną Sophie.
W jaki sposób staraliście się nawiązać z nimi więź? Byliście zdenerwowani? Jak to się rozwinęło w trakcie pracy na planie?
KAHTERINE HEIGL: Cztery dni przed rozpoczęciem zdjęć miałam zamiar spotkać się z nimi, by zacząć nawiązywać więź, ale zostałam usidlona przez własne dziecko. Miałam taką obsesję na punkcie Naleigh, że nie potrafiłam poświęcić trojaczkom czasu, a powinnam to zrobić zanim ruszyła ta cała produkcja. Już wtedy czułam się wystarczająco winna temu, że dwanaście godzin dziennie spędzam czas z obcymi dziećmi, zamiast ze swoim, a więc każdą wolną chwilę, którą miałam, spędzałam ze swoją córką. Co w gruncie rzeczy sprawiło, że wśród dzieci czułam się coraz pewniej. Trzymałam je na rękach oraz pocieszałam. Naprawdę je uwielbiałam. Czułam instynkt macierzyński i bardzo mi się to podobało. Dzieci mnie akceptowały, lecz to Josha pokochały. Naprawdę za nim szalały.
JOSH DUHAMEL: Jak po benadrylu.
KATHERINE HEIGL: Te dziewczynki nie były głupie.
Co działo się z dziećmi za kulisami? Czy któreś z nich wymiotowało?
KATHERINE HEIGL: Nie, raczej wypluwały jedzenie.
JOSH DUHAMEL: Masz na myśli w prawdziwym życiu?
KATHERINE HEIGL: Nie wydaje mi się.
JOSH DUHAMEL: Nie, lecz jeśli już coś się zdarzyło, wołałem ich matkę. „Coś się tutaj dzieje. Poproszę kolejną dziewczynkę. Dziękuję. Ooo zobacz, jesteś urocza i czysta”.
Czym tak naprawdę wymiotowały w jednej ze scen? Czy to naprawdę było jedzenie dla dzieci?
KATHERINE HEIGL: To było purée z ziemniaków i marchewek, albo coś takiego. Całkiem smaczne. Jadłam je w przerwach między zdjęciami. Tego dnia umierałam z głodu. To było pyszne. Sól, trochę masła, prawie jak podczas Święta Dziękczynienia.
Czy macie jakieś rady jak uspokoić dziecko, gdy płacze? Czy znacie jakieś sztuczki?
KATHERINE HEIGL: On ma jedną.
JOSH DUHAMEL: Dwa tygodnie po premierze filmu bliźniaczki mojej siostry były w tym samym wieku co filmowa Sophie. Pamiętam, że jak czytałem scenariusz, jedna z nich nie mogła przestać płakać. Pomyślałem sobie „chwila, wiem jak to zatrzymać”. Włączyłem wiatrak w mikrofalówce i przysunąłem do niej dziecko, no i rzeczywiście płacz ustał.
KATHERINE HEIGL: Udało się położyć ją spać?
JOSH DUHAMEL: Wystarczyło, że przestała płakać. Była naprawdę mała. Miała miesiąc albo dwa.
KATHERINE HEIGL: Ooo, nieźle.
JOSH DUHAMEL: No ale zadziałało. A więc słuchajcie. Jeśli wasze dziecko zacznie płakać, po prostu włączcie wiatrak. To się nazywa biały szum i działa za każdym razem.
KATHERINE HEIGL: Biały szum. To jak łono matki.
ZOBACZ TAKŻE: CIEKAWOSTKI NA TEMAT FILMU ORAZ RECENZJĘ
wywiad/mat. dystrybutora
tłum. Anita Boharewicz