Zwłaszcza że jest bardzo zapracowana. Przed chwilą skończyła zdjęcia do najnowszego filmu Magdaleny Piekorz „Senność”, którego premiera planowana jest na jesień. To historia ludzi, którzy popełnili w życiu błędy i próbują to naprawić. Kożuchowska wciela się w postać Róży, aktorki, która choruje na narkolepsję (nagłe napady senności).
Poza tym Małgosia gra w dwóch serialach – megahicie „Dwójki” „M jak miłość” oraz polsatowskim „Tylko miłość”, i występuje na deskach kilku stołecznych teatrów. – Jest naprawdę zajęta – mówi „Party” Marta Jarzębska, asystentka aktorki.
W cieniu Hanki Mostowiak
Choć ma już na koncie kilkadziesiąt ról, za każdym razem, gdy ma stanąć przed kamerą albo wyjść na scenę, przygotowuje się tak, jakby to był jej debiut. „W pracy niecierpliwię się, chcę, żeby od razu wszystko było bez zarzutu. Wtedy walczę ze sobą, wyciskam siódme poty”, powiedziała w wywiadzie dla „Vivy!”. Ludzie lubią z nią pracować. – Mimo dużej różnicy wieku jest między nami porozumienie – mówi „Party” Teresa Lipowska, filmowa Barbara Mostowiak, teściowa Hanki granej przez Kożuchowską. – Nasza współpraca układa się bardzo dobrze – dodaje Ilona Łepkowska, pomysłodawczyni i producentka serialu. – Według mnie Małgosia to dobra aktorka, choć może ciąży na niej trochę rola Hanki Mostowiak. Mam nadzieję, że dostanie jeszcze rolę, w której pokaże wszystkie swoje aktorskie możliwości.
Choć przed „M jak miłość” Małgorzata grała już m.in. w „Młodych wilkach” i „Kilerze”, to dopiero jako żona Marka Mostowiaka podbiła serca milionów widzów. Pokochali ją osiem lat temu i nadal darzą wielką miłością – serial od lat cieszy się niesłabnącą popularnością. To właśnie za rolę Hanki Kożuchowska była nagradzana Telekamerami – najważniejszymi nagrodami przyznawanymi aktorom przez widzów.
Film i teatr to jednak dla niej za mało. Ciągle próbuje nowych rzeczy. Nagrała kilka piosenek na płytę, która była dołączona do jednego z kobiecych miesięczników (utworów można posłuchać na oficjalnej stronie artystki). Teraz myśli o solowym krążku. – Ma go w swoich planach, tylko na razie brakuje jej czasu – mówi Marta Jarzębska. Nikt nie ma jednak wątpliwości, że nagra go na pewno. W końcu jest zodiakalnym Bykiem. I choć w „Vivie!” powiedziała kiedyś, że nie jest typowym przedstawicielem tego znaku (bo nie taranuje niczego po drodze), to jest konsekwentna w działaniu i uparta.
Kolejną pasją aktorki jest moda. Ostatnio zaprojektowała torebkę. Właściwie naszkicowała swoje pomysły, a dalej rozwinęła je znana projektantka torebek Marianna Tomaszko. Małgorzacie zależało, żeby w jej torebce zmieściło się jak najwięcej rzeczy, żeby się wyróżniała i jednocześnie była funkcjonalna. „Jestem praktyczna”, tłumaczyła. „Poza tym lubię mieć wolne ręce. Dlatego noszę torby przewieszone przez ramię, które pozwalają na swobodne ruchy”.
W natłoku zajęć Małgorzata nie zapomina o tym, co według niej jest naprawdę ważne: o niesieniu pomocy ludziom, którzy jej potrzebują. Zaangażowała się w działalność fundacji „Nasze dzieci”, która pomaga dzieciom chorym na raka. To właśnie fundacji przekazała pieniądze za zdjęcia robione w czasie, gdy ścinała swoje piękne, długie włosy. Niektórzy zarzucali jej wtedy, że wykorzystuje chore dzieci do własnej promocji, ale ona się tym nie przejmowała. Liczyło się tylko to, że dzięki tym pieniądzom czterdzieścioro chorych na raka maluchów mogło wyjechać na wakacje.
Panna dobrze wychowana
Jest profesjonalistką. Zarówno przed kamerą, jak i w życiu prywatnym. Drobiazgowa. U niej wszystko zawsze musi być dopięte na ostatni guzik. – Sama tego musi dopilnować – mówi „Party” znajoma gwiazdy. I opowiada, jak aktorka kupiła mieszkanie na warszawskim Powiślu, po czym osobiście nadzorowała robotników. Kłóciła się z nimi bez przerwy, bo wszystko musiało być tak, jak ona wymyśliła.
Sąsiedzi aktorki wspominają, że za własne pieniądze wyremontowała wtedy klatkę schodową (potem na zebraniu poprosiła o zwrot pieniędzy, co nie wszystkim się spodobało). – Poza tym pani Małgosia jest bardzo miła, zawsze pierwsza się kłania na schodach – mówią.
Niebawem aktorka przeprowadzi się do swojego nowego domu na obrzeżach Warszawy. Marzyła o nim od dawna. Wreszcie będzie mogła zapraszać do siebie całą rodzinę, nie tylko na święta.
Urodziła się i wychowała w Toruniu, w tradycyjnej, katolickiej rodzinie. Jej tata jest nauczycielem akademickim, mama była nauczycielką. Małgorzata mówi, że rodzicom zawdzięcza to, kim dzisiaj jest. Została wychowana w poszanowaniu dla ponadczasowych wartości, takich jak uczciwość, wiara, prawdomówność czy – tak bardzo potrzebna w zawodzie aktorki – pokora. Jest najstarsza z trójki rodzeństwa. Jej dwie młodsze siostry, Hanka i Majka, powychodziły już za mąż, doczekały się dzieci. Dla Małgorzaty życie przygotowało inny scenariusz…
Rozważna i romantyczna
Twierdzi, że w miłości jest staroświecka. Uważa, że mężczyzna powinien być dżentelmenem. Jak każda kobieta chce być kochana i mieć się do kogo przytulić.
Choć jest dobrą aktorką, w miłości nie potrafi grać. Gdy cztery lata temu rozpadł się jej związek z fotografem Markiem Straszewskim, przez chwilę myślała, że przyjdzie jej samotnie spędzić życie. Tłumaczyła samej sobie, że przecież nie każdy musi mieć rodzinę, że jej droga życiowa jest inna, co nie znaczy, że gorsza. Z drugiej strony wierzyła, że rozstania dają siłę, a niepowodzenia w miłości, życiowe pomyłki, zawsze wydarzają się po coś. Miała rację.
Trzy lata temu poznała Bartka Wróblewskiego. Zdaniem Małgorzaty to ideał mężczyzny. Lepszy nawet niż ten wymarzony. Poznali się w Rzymie podczas uroczystości pogrzebowych Jana Pawła II, który zawsze był autorytetem dla Małgorzaty – aktorka miała zresztą niezwykłe szczęście, bo pół roku przed śmiercią papieża była u niego razem z rodzicami na prywatnej audiencji.
Małgosia i Bartek długo ukrywali swój związek przed światem. To zresztą typowe dla aktorki, która jak ognia unika rozmów na tematy dotyczące życia osobistego. W końcu, dwa lata temu, pojawili się razem na imprezie rozdania Telekamer. W ten sposób Małgorzata chciała uciąć plotki na temat nowego związku.
Bartek jest dziennikarzem. Pracował w TVN, teraz od pół roku jest reporterem politycznym w telewizji Puls. Koledzy mówią o nim, że jest „równym kumplem”. I że pracuje bardzo dużo, czasami do 22 albo i dłużej. Choć oboje są zapracowani, przed Wielkanocą znaleźli czas, by wspólnie chodzić do kościoła na rekolekcje.
Jako partner Małgorzaty Kożuchowskiej Bartek musiał przywyknąć do blasku fleszy. Aktorka podziwia go, że tak dzielnie znosi ciągłe zainteresowanie także jego osobą.
W sierpniu zeszłego roku Bartek poprosił ją o rękę. Zgodziła się. Od tej pory nieustają spekulacje na temat ich ślubu. Jak dowiedziało się „Party”, Małgorzata i Bartek staną pewnie na ślubnym kobiercu latem tego roku. Czy powiedzą sobie „tak” w Rzymie, gdzie się spotkali?
Decyzja na całe życie
Małgosia nigdy nie ukrywała, że małżeństwo i rodzina są dla niej ważne. Kiedyś marzyła, by mieć dwójkę dzieci: syna i córkę.
Teraz mówi, że przyjmie z pokorą to, co przyniesie jej los. Ostrożnie podejmuje najważniejsze decyzje. „W sprawach życiowych potrafię zdobyć się na dużą cierpliwość”, zwierzała się rozmowie z „Vivą!”. „A jeśli chodzi o podejmowanie decyzji, to trudność dotyczy raczej tego, za kogo wyjść za mąż, niż ja kie buty kupić. Buty kupuję szybko…”. Ciekawe, czy te do ślubu czekają już w szafie.
Stella Moccheti / Party