Patrząc na was obie można odnieść wrażenie, że jesteście prawdziwymi przyjaciółkami. Prawie jak siostry...
Ola Szwed: Zżyłyśmy się na planie filmowym, bo gramy wspólnie już 7 lat. Atmosfera podczas nagrań – tak jak w tytule – jest bardzo rodzinna. A Hania jest dla mnie prawdziwym wulkanem energii.
Hanna Śleszyńska: Ola to świetna dziewczyna. Długie, zgrabne nogi, taka laseczka się z niej zrobiła... Patrzę na nią jak na córkę, która wyrosła trochę pod moim okiem. To bardzo miłe.
Co zobaczymy w nowym, 16 już sezonie „Rodzinie zastępczej”?
Ola: Telewidzów czeka sporo rodzinnych perypetii. Dołączyli nowi aktorzy. Dwójka dzieci i troje dorosłych – Joanna Kurowska zagra moją teściową, Krzysiek Dracz teścia, a Marcin Korcz wcieli się w mojego męża... Tak więc mogę zdradzić, że jestem po zamążpójściu. Cały czas czekamy na dziecko Majki, którą gra Monika Mrozowska.
Macie dowody wierności telewidzów?
Hanna: Poza serialem cały czas gram w teatrze – miałam premierę swojego monodramu, z którym jeżdżę po Polsce. Gdziekolwiek nie pojadę, słyszę od ludzi jak wielką sympatią nas darzą.
Mam wrażenie, że praca w takim serialu to całoroczne wakacje...
Hanna: To nie tak. Praca jest przyjemna, ale naprawdę intensywna. Pracujemy od samego rana do wieczora, na przykład do 20. Jest w zasadzie tylko przerwa obiadowa. Trzeba się wyrobić, żeby nakręcić wszystkie sceny, więc nie ma czasu na obijanie. Zdarza się też, że po planie biegniemy na spektakle...
Czyli w ciągu dnia macie tylko chwilę na kebab, colę i frytki?
Hanna: Na szczęście przyjeżdża do nas catering z pysznym obiadem.
Jeśli Ola nagra swoją płytę, zaśpiewacie w duecie?
Ola: Szczerze mówiąc wydaje mi się, że nagranie płyty graniczy z cudem. Ale jeśli znajdzie się ktoś kto ją wyda, to oczywiście, stworzymy duet.
Hanna: Nie mów tak! Nie bądź taka skromna. Udowodniłaś już, że dobrze śpiewasz i masz piękną barwę głosu.
Rozmawiał Tomasz Piekarski
źródło: MWmedia