Sprawa była jednak na tyle poważna, że tuż po zakończeniu finałowego odcinka Robert wrócił do szpitala. Nie bawił się z przyjaciółmi na after party, nie zdążył nacieszyć się nagrodą, musiał szybko sprawdzić, czy przez taki wysiłek jego stan zdrowia nie pogorszył się. Ku zaskoczeniu lekarzy… nawet się poprawił! – Okazało się, że adrenalina pomogła i wyniki są o wiele lepsze. Lekarze śmiali się, że jestem cudem medycznym – opowiada Robert. I równie mocno jak z Kryształowej Kuli cieszy się z faktu, że jest zdrowy. Bo gdyby faktycznie była to ciężka odmiana żółtaczki, którą podejrzewano, musiałby całkowicie zmienić tryb życia i zrezygnować z tańca, a tego sobie nie wyobraża. Na przemęczenie organizmu lekarze zalecili mu solidny odpoczynek. Ale gdy pytam, czy teraz zwolni tempo życia, Robert tylko się uśmiecha.
Odpuścić? Niemożliwe!
W rubryce „zawód” Rowiński mógłby wpisać: tancerz, choreograf, właściciel studia tanecznego, organizator imprez, dyplomowany dziennikarz, magister socjologii, a wkrótce… doktor socjologii. Ania Głogowska śmieje się: – On jest z nas najmądrzejszy!
Mama Roberta, Bożena, dodaje: – Maturę robił praktycznie w pociągu. Kursował między rodzinnym Koszalinem a Szczecinem, gdzie mieszkała jego partnerka taneczna. Wracał nocami i uczył się w pociągu, ale… zdał na piątki – mówi z dumą. Tata tancerza, Bogdan, oburza się na pytanie, czy syn był kujonem: – Nie! On po prostu umiał łączyć treningi z nauką, bo obie te rzeczy kocha.
Tak jest zresztą do dziś. Równolegle z treningami do „Tańca z Gwiazdami” Robert pisał doktorat (temat: psychologia emocji w tańcu), organizował turniej w swoim studiu tańca w Koszalinie i tańczył w „Traviacie”. To musiało się odbić na jego zdrowiu. Na kilka dni przed półfinałem poczuł się tak słaby, że wylądował w szpitalu.
Porozmawiajmy o gwiazdach - forum >>
Przy jego łóżku od razu stawili się najbliżsi. Rodzice i przyjaciółka Kamila Drezno. – Robert zawsze taki był. Pracowity i uparty – mówi „Party” Kamila. – Szczególnie kiedy słyszy, że nie ma szans. Wtedy chce udowodnić, że wszystko jest możliwe. Tak było i tym razem w „Tańcu…”. Padały komentarze, że nie pasują do siebie z Moniką, że nie uda im się dojść razem nawet do ćwierćfinału. A on tylko spokojnie odpowiadał: „Zobaczycie! Jeśli ludzie będą oceniać taniec i dostrzegą, jaka Monika jest fantastyczna i naturalna, uda się!”. I jak zwykle miał rację – śmieje się Drezno.
Wojownik z parkietu
Z Robertem znają się od dziecka. Razem stawiali pierwsze kroki w tańcu i jako duet zdobyli wiele nagród. Okrzyknięto ich nawet „wschodzącymi gwiazdami parkietu”. Dziś Kamila już nie tańczy, ale dopinguje przyjaciela i pomaga mu układać choreografię.
Wielkim wsparciem dla Roberta są też rodzice. – Myślę, że dali mi mnóstwo miłości i to jest mój największy kapitał – opowiada Rowiński. I widać, że jest szczerze wzruszony. – Robert, choć udaje twardziela, jest bardzo wrażliwy – mówi Kamila. A Ania Głogowska dodaje: – I nie jest zawistny! Potrafi pogratulować konkurencji, powiedzieć: „Było świetnie!”.
Najbardziej jednak nie może się go nachwalić Monika Pyrek: – Robert jest nie tylko supertancerzem, ale też pedagogiem. Wiedział, jak mnie otworzyć. Kiedy nie działały rozmowy i drobne sprzeczki, uśmiechał się. No i ten jego uśmiech załatwiał wszystko! Mam nadzieję, że pozostaniemy na zawsze przyjaciółmi. Już zaprosiłam go do siebie do Szczecina na sylwestra!
Do wzięcia?
Po zwycięstwie w „TzG” liczba fanek Rowińskiego podwoiła się. Jednak wielbicielki muszą uzbroić się w cierpliwość. Choć Robert jest singlem, teraz skupia się na pracy i nauce. – Wierzę w miłość i czekam na nią, ale nie szukam na siłę. Mam jeszcze czas na żonę i dzieci – śmieje się tancerz. Na razie jego oczkiem w głowie jest Witek, synek starszej siostry. Robert wciąż opowiada znajomym, jak za nim tęskni, i już cieszy się na wspólne święta. To będzie też zalecany przez lekarzy czas odpoczynku. Ci, którzy znają Roberta, nie mają jednak wątpliwości, że nie będzie leniuchował długo i zaraz zacznie rozglądać się za nowymi wyzwaniami. Tym razem z pozycji zwycięzcy największego tanecznego show w Polsce.
Agnieszka Prokopowicz / Party