Robert Kozyra - Wypełniona misja

Robert Kozyra fot. AKPA
Robert Kozyra dostał od TVN niełatwe zadanie zastąpienia Kuby Wojewódzkiego w show „Mam talent!”. Przeciwnicy byłego szefa Radia Zet twierdzili, że nie da rady. Czy mieli rację?
/ 01.12.2011 06:38
Robert Kozyra fot. AKPA
Nie jestem ani misiem przytulanką, ani facetem, który biega po Warszawie z siekierą. To media doprawiły mi gębę”, stwierdził w jednym z wywiadów. Nie sposób odmówić mu racji! Od kiedy tylko okazało się, że to właśnie Robert Kozyra (43) zastąpi w fotelu jurora show „Mam talent!” Kubę Wojewódzkiego, były szef Radia Zet z miejsca znalazł się na cenzurowanym. „Zimny”, „bezwględny”, „piekielnie złośliwy” – charakteryzowano go uprzejmie w prasie i internecie. Pisano, że wśród byłych współpracowników ma opinię  wyrachowanego despoty, a w programie na pewno będzie się pastwił psychicznie nad uczestnikami. Rzeczywistość okazała się zupełnie inna!

Plotki, ploteczki
 – Potrzebowaliśmy twardziela, który poradzi sobie z porównaniami do Kuby Wojewódzkiego – tak decyzję o zatrudnieniu Roberta Kozyry w „Mam talent!” komentuje w rozmowie z „Party” Edward Miszczak, dyrektor programowy TVN i dodaje: – Robert został wrzucony na głęboką wodę. Zajął miejsce doświadczonego i znanego jurora. Miał trudne zadanie!

Zaledwie dzień po pierwszych nagraniach programu w tabloidach pojawiły się doniesienia, że Robert Kozyra jest spięty przed kamerą i plącze mu się język. Jak pisano, przerażeni producenci wysłali go nawet na spotkania z trenerem, który miał mu pomóc uporać się ze stresem. – To bzdury! Zaskoczyło mnie to, że prasa użyła identycznego jak w przypadku Mai Sablewskiej w „X Factorze” schematu opisywania mnie jako nowego jurora. Tak jakby dziennikarze po prostu odświeżyli w komputerze informacje o Mai i wstawili tam moje nazwisko – śmieje się w rozmowie z „Party” Kozyra. Kto inspirował te plotki, nie wiadomo. Udało nam się za to ustalić, kto był najbardziej zainteresowany szczegółami kontraktu Kozyry z TVN…

Wróg numer jeden
Według osób z ekipy „Mam talent!” Robert Kozyra jeszcze przed wyemitowaniem pierwszego odcinka programu miał już jednego wiernego „fana”. – Kuba Wojewódzki dzwonił do niektórych z nas i próbował wypytać, ile Robert zarabia i jak wypada przed kamerą – zdradza „Party” osoba z produkcji show. Inni nasi rozmówcy przyznają, że Wojewódzkiemu trudno było zaakceptować decyzję stacji o zatrudnieniu na jego miejsce właśnie Kozyry. Nie jest tajemnicą, że showman TVN nie przepada za Robertem. Ten też wypowiada się o nim dość dyplomatycznie. – Jesteśmy tak różnymi osobami, że poza zastąpieniem Kuby w „Mam talent!” nic nas nie łączy – mówi Robert Kozyra. – Kuba chciał kiedyś pracować w Zetce, ale go nie przyjąłem. Było to jednak przed „Idolem”, który go ukształtował. Konflikt między panami zaostrzył się kilka lat temu, gdy Kuba zaczął drwić z Roberta w swoich audycjach i felietonach. Robert długo nie reagował na zaczepki. Po kilku miesiącach podczas przypadkowego spotkania na jednej z warszawskich ulic, podszedł jednak do Wojewódzkiego i – jak opisywał Kuba – zagroził, że jeśli jeszcze usłyszy o sobie coś złośliwego, to mu „przypier…”. – Szkoda tylko, że relacjonując nasze spotkanie, Kuba pominął fakt, że powodem takiej reakcji było szydzenie przez niego z mojego nazwiska – tłumaczy „Party” Robert Kozyra.

Porozmawiajmy o gwiazdach - forum >>


Mimo ostrej reakcji na docinki Wojewódzkiego Kozyra nie czuje do niego urazy. Kiedy Michał Żebrowski otwierał swój teatr, to właśnie Robert, pomagający aktorowi w tym przedsięwzięciu, doradził mu, aby obsadził Kubę w głównej roli w pierwszej wystawionej tam sztuce. Jednak wbrew plotkom, które ostatnio krążą w internecie, sam nie ma zamiaru wystąpić z nim w jednym spektaklu. Woli koncentrować się na filmie (zagrał już m.in. w „Czasie honoru”) i jurorowaniu. Tym bardziej, że to ostatnie wychodzi mu zaskakująco dobrze.

Zaskoczenie
Zamiast doprowadzania uczestników do płaczu – rzetelna, elegancka krytyka. W miejsce złośliwych komentarzy – łzy w oczach podczas występu finalistki Marty Podulki. – Robert zupełnie nas zaskoczył. Robił rzeczy, których nigdy się po nim nie spodziewaliśmy! – mówi „Party” Kasia Szalańska, producentka „Mam talent!”. Kozyra okazał się jurorem tyleż sprawiedliwym, co… łagodnym. „Nie ma sensu, żebym kogoś łoił tylko dla taniego efektu”, tłumaczył. Nie oznacza to oczywiście, że były szef Zetki stracił swój „pazur”. Jego krytyka dotyczyła jednak bohaterów konkurencyjnych programów. Śpiew jednego z finalistów „X Factora” Michała Szpaka nazwał „darciem ryja”, a jury tego programu oskarżył o to, że jest „głuche jak pień”.

Najlepsi!
Nowa edycja „Mam talent!” pokazała, że TVN potrafi zrobić świetny show i bez Wojewódzkiego w roli jurora. Mało tego, teraz to Kuba stanie przed nie lada wyzwaniem, jak wypaść lepiej od swojego rywala. Zadanie to niełatwe, bo jak mówi „Party” Edward Miszczak: – Jury „Mam talent!” jest najlepszym ze wszystkich, które można w tej chwili oglądać w telewizji.

Jego opinię potwierdzają też badania przeprowadzone przez TVN wśród widzów stacji, którzy są zachwyceni triem Kozyra, Chylińska, Foremniak. – To spontaniczność Roberta sprawiła, że pozostałe jurorki też zaczęły wychodzić na scenę i występować
z uczestnikami. Tego jeszcze u nas nie było! – mówi Kasia Szalańska. Przez kilka miesięcy pracy na planie show Robert Kozyra zapracował sobie na opinię profesjonalnego i rzetelnego jurora. – Jest uroczy, kulturalny, nigdy się nie spóźnia i jest zawsze przygotowany – wylicza Szalańska, a Edward Miszczak dodaje do tego: – Jestem z niego zadowolony i nie znam osoby z ekipy, która by go nie lubiła.

Czy tak entuzjastyczne opinie zaowocują stałą współpracą? – TVN to świetna stacja. Być może jeszcze coś razem zrobimy – mówi „Party” Robert Kozyra, choć przyznaje, że na razie ma w planach tylko… wakacje. Zasłużone, wziąwszy pod uwagę, że udało mu się wykonać misję zastąpienia w sercach widzów TVN Kuby Wojewódzkiego. I to perfekcyjnie!

Ewelina Zadrożna / Party

Redakcja poleca

REKLAMA