TEGO DNIA ŻAR lał się z nieba, ale emocje przed kościołem w Serocku sięgały zenitu nie tylko z powodu temperatury. Mieszkańcy podwarszawskiego miasta już od kilku dni szeptali, że „w sobotę wydarzy się tu coś wyjątkowego”. Po południu przed kościołem zaczęło robić się tłoczno. Najpierw przyjechali ochroniarze, potem zaczęli pojawiać się znani goście. I nikt już nie miał wątpliwości, że w Serocku odbędzie się ślub najdroższego polskiego piłkarza Roberta Lewandowskiego (25) i mistrzyni Polski w karate tradycyjnym Anny Stachurskiej (25)! Uroczystość miała rozpocząć się o godz. 16, ale się opóźniła. Dlaczego? Państwo młodzi najzwyczajniej w świecie… utknęli w korku. Ich biały lincoln excalibur podjechał przed kościół kilka minut po czwartej.
– Lewy i Ania byli uśmiechnięci, ale widać było, że są trochę przejęci – opowiada „Fleszowi” jeden z gości.
Do ołtarza pannę młodą poprowadził ojciec, a dokładnie o godz. 16.38 zakochani przysięgli sobie miłość. W trakcie mszy został odczytany list, w którym Ani i Robertowi błogosławieństwa udzielił papież Franciszek.
– Był to kilkuzdaniowy dokument, w którym wymienione były nazwiska młodych. Może o niego poprosić każda para biorąca ślub – wyjaśnia jeden z księży.
Kiedy Lewandowscy wyszli z kościoła, zgromadzeni przed nim ludzie zaczęli wykrzykiwać ich imiona i odśpiewali im „Sto lat!”. Kilka minut później nowożeńcy wsiedli do limuzyny, goście do autokarów i wszyscy pojechali do Dworu Złotopolska Dolina w Trębkach Nowych, gdzie miało odbyć się wesele. Na teren hotelu weszły już tylko osoby z zaproszeniami. – Robert i Ania byli naprawdę poruszeni tym, że tylu ludzi przyszło przed kościół, ale wesele to już bardzo prywatna sprawa. Poprosili nawet gości, żeby nie robili zdjęć – mówi „Fleszowi” jedna z zaproszonych osób. Zabawę otworzył hit Sade „Smooth Operator”. Panna młoda na weselu suknię Macieja Zienia zmieniła na krótszą, ale również białą, marki La Mania. Impreza skończyła się, gdy za oknem było już widno. Co z miodowym miesiącem? Lewandowscy na niego trochę poczekają. Na razie muszą się zadowolić tygodniowym wypoczynkiem.
– Już 3 lipca Robert ma się stawić na pierwszy treningu Borussii Dortmund, w której będzie grał przez nadchodzący sezon – mówi osoba z otoczenia piłkarza.
Dlatego tygodniowe wakacje Ania i Robert postanowili spędzić z fantazją. I to nie byle gdzie! Polecieli do prawdziwego raju na ziemi – na Seszele. Prawdopodobnie na bajkową wyspę Mahé. To bardzo ekskluzywne miejsce, słynące ze złotego piasku i wyjątkowych raf koralowych jest szczególnie popularne wśród biznesmenów i bogatych sportowców.
– O dłuższy wyjazd może być w najbliższym czasie ciężko, Robert będzie teraz bardzo zajętym piłkarzem. Ale z pewnością zrobi wszystko, by spędzać jak najwięcej czasu z żoną – tłumaczy „Fleszowi” znajomy nowożeńców.
Młodej parze życzymy szczęścia!