Przepis na życie. Sesja Przepis na życie Viva!

Przepis na życie fot. Viva! (18/2013)
Jak zakończy się 5 i ostatni sezon serialu
/ 05.09.2013 00:10
Przepis na życie fot. Viva! (18/2013)

Przed nami ostatni sezon serialu. Nie tylko widzowie będą za nim tęsknić. O tym, że „Przepis na życie” stał się istotną częścią ich życia, mówią także jego twórcy. Pierwszy odcinek zadebiutował na antenie stacji TVN w marcu 2011 roku, a pierwszy klaps na planie padł ponad trzy miesiące wcześniej. A teraz, kiedy trwają zdjęcia do piątej, ostatniej już serii, przyszedł czas na podsumowania. „Będzie mi brakować, nie wiem, czy Jerzego, ale na pewno ludzi z ekipy. Bardzo się zżyliśmy. Jakby policzyć te wszystkie dni, to wyszłoby, że dwa lata spędziliśmy razem, patrząc sobie głęboko w oczy”, mówi Borys Szyc grający kucharza Jerzego Knappe. Były rozstania i powroty, cud narodzin i ciężkie choroby, chwile smutku i wielkiej radości. Za tę sinusoidę emocji odpowiada aktorka Agnieszka Pilaszewska, która stworzyła scenariusz „Przepisu na życie”.

Dwie szklanki humoru, szczypta goryczy

Pracując nad pierwszym sezonem, nie zakładała, że okaże się hitem. „Jestem pragmatyczna. Nie kieruję się przeczuciami”, tłumaczy. Pytana o tajemnicę sukcesu, wymienia obsadę serialu. „Kocham aktorów tego serialu”, mówi krótko. To bez wątpienia główne składniki tego pysznego dania, jakim stał się „Przepis na życie”. Edyta Olszówka, czyli Pola Madejska, zdradza, że plan przypomina trochę pole walki. Ale nie chodzi o konkurencję między odtwórcami głównych ról. Każdy wchodzi w swój świat i aktorzy kontaktują się ze sobą tylko w obrębie tych postaci.

Nikt nie odpracowuje dniówki. Doszło nawet do tego, że rajcuje ich w tych postaciach samo tworzenie ich świata. Według Magdaleny Kumorek, wcielającej się w postać Anki, duże znaczenie ma też fakt, że jest to komedia z dobrym scenariuszem i wartkim tempem. „Nawet gdy mówimy o trudnych sytuacjach, a zdarzały się takie – ktoś chorował, ktoś odchodził, różne były meandry losu – to oczywiście uronimy kilka łez, ale zaraz potem znowu wlewamy optymizm w serca widzów i w nasze postaci. Przecież ze wszystkich kłopotów można wyjść obronną ręką”, kończy.



Kuchenna rewolucja

Warto zwrócić uwagę na jeszcze jeden ważny, jeżeli nie najważniejszy szczegół, który odróżnia „Przepis na życie” od innych polskich seriali. Miłosne perypetie głównych bohaterów Anki i Jerzego, zamiast w salonie czy sypialni, rozgrywają się w zupełnie nowym otoczeniu. W… kuchni! „Kiedyś był gigantyczny nurt taneczny. Wszyscy musieli tańczyć i super, bo powstało mnóstwo szkół tanecznych. W telewizji panowały wtedy: »Taniec z gwiazdami«, »Kochaj i tańcz« czy »You Can Dance – Po prostu tańcz!«. No a później dotarła do nas moda na programy kulinarne i gotowanie”, tłumaczy ten fenomen Borys Szyc. Katarzyna Dobrzyńska, która obok Dariusza Gąsiorowskiego, Marty Greli i Michała Kwiecińskiego odpowiada za produkcję serialu, potwierdza jego słowa. „Wątek kulinarny, aspekty tego zawodu i pasja pokazane od kulis – tego wcześniej nie było na małym ekranie”.

W każdym kolejnym odcinku „Przepisu na życie” Anka i Jerzy pobudzają apetyt widzów. Miętowa zupa z zielonym groszkiem i grzankami, koszyczki z curry i krewetek czy aromatyczna zupa cebulowa – to tylko próbki ich kulinarnego talentu. „Jeść przecież musi każdy i każdy lubi popatrzeć, jak jedzenie jest przygotowywane, jak smacznie wygląda. Wszyscy chcą później spróbować tego w domu”, opowiada Borys. I rzeczywiście „Zapraszam do stołu. Kuchnia Jerzego Knappe”, czyli książka kucharska z przepisami z serialu, z miejsca stała się bestsellerem.

Wszystkie smaki życia

Widzowie przez te prawie trzy lata zaprzyjaźnili się z bohaterami „Przepisu na życie”. Zaakceptowali ich mimo licznych wad. Piotr Adamczyk, czyli Andrzej, wspomina, że on też musiał się przyzwyczaić do granej przez siebie postaci. „Nie polubiłem go po pierwszym czytaniu scenariusza i byłem przekonany, że widzowie także nie obdarzą go sympatią. Bo jak polubić faceta, który już na początku opowiadanej przez nas historii porzuca dbającą o niego żonę i córkę. Do tego jeszcze nie umie jej tego zakomunikować i jakoś tak niechcący lądują razem w łóżku, w wyniku czego ostatecznie porzuca ją w ciąży. Skomplikowana sytuacja. Przecież postać tego typu jest z góry skazana na publiczną gilotynę”, uważa. Tymczasem okazało się, że rozbawienie, jakie wzbudza cudownie niedopasowana para: zołzy i pantoflarza, przekonała widzów do obdarzenia sympatią Beatki granej przez Maję Ostaszewską i doktorka Żabci.



Teraz Piotr Adamczyk żartuje, że Andrzej stał się jego kolejnym alter ego. „Niedawno brałem udział w wyścigu triathlonowym w Poznaniu i kibice, którzy zagrzewali nas do walki, poza okrzykami: „Dawaj, papież!”, zaskakująco często dopingowali: „Żabcia, dasz radę!” czy nawet: „Super-Żabcia, dasz radę!”. Aktor ma dużą satysfakcję z tego, że ta postać jest narysowana grubą kreską. Przecież takie osobowości się zdarzają. „Tego Andrzejka w jego śmieszności oparłem na obserwacjach różnych ludzi, których w życiu spotkałem”, dodaje Adamczyk. Jerzy Knappe także powstał z obserwacji.

Borys Szyc razem z Agnieszką Pilaszewską wzorowali się na Gordonie Ramsayu, słynnym telewizyjnym kucharzu znanym z niewyparzonego języka. „Był jakimś archetypem tej postaci – jest opryskliwy, niemiły, ale bardzo profesjonalny. On ma autorytet wśród swoich pracowników. Ale później to ewoluowało, do tego dochodzi wątek miłosny z Anką, a Gordon raczej nie romansuje w swoich programach. Nie »rozromantycznia się«, a Jerzy – tak”, zdradza Borys. Jest też coraz bliższy fankom serialu. „Agnieszka uparła się, żeby zrobić ze mnie amanta, a ja od początku wiedziałem, że to się po prostu nie uda. Amantem jest Paweł Deląg albo Michał Żebrowski, ja przecież nie mam tej fizyczności”, opowiada. „Jako aktywny uczestnik facebookowej społeczności często dostaję wiadomości od ludzi, którzy oglądają serial. Ostatnio pewna pani zapytała, czy jestem taki czuły, troskliwy, jak w filmie. »O którym filmie myślisz?«, zapytałem. Odpisała, że o »Przepisie na życie«. »Po czym wnosisz?«, zadałem kolejne pytanie. »No bo w serialu była taka scena, jak dotykasz brzucha ukochanej w ciąży. Tak pięknie ją wtedy głaszczesz«. To rzeczywiście działa na kobiety”.

Dla każdego coś pysznego

„Nie chcieliśmy robić serialu stricte kobiecego, mimo iż naszą główną bohaterką jest kobieta i to jej losy są osią fabuły. Dlatego tak ważne było dla nas stworzenie jak najbardziej uniwersalnych historii i mocnych męskich bohaterów”, mówi Katarzyna Dobrzyńska. Borys Szyc dodaje, że „Przepis na życie” trafia do widzów w każdym wieku. „Babciom i moim ciociom się podoba. Młodsi identyfikują się z Manią, Grubą, Grocholem, z ich przeżyciami, pierwszymi miłościami… A starsi – jest przecież ta silna grupa z Dorotą Kolak i Iwoną Bielską na czele. Oni też się znają od lat. I tak się bawią na planie, że to się przenosi. Czuć, że jest tam pozytywna energia”.



Edyta Olszówka jest wdzięczna twórcom serialu za to, że nie boją się być „niepoprawni politycznie”. Kiedy Pola zachodzi w ciążę, miewa gorsze chwile, nie chce się wręcz zgodzić z tym, że jej życie ulega takiej zmianie. Zawsze widzi się w serialach ciąże jako wspaniały czas, różowe baloniki i wszystko „happy”. Istnieje przecież druga strona medalu. Przyszli rodzice przeżywają też mnóstwo rozterek.

Tę „niepoprawność polityczną” najbardziej widać na przykładzie postaci Andrzejka. A to akurat cieszy Piotra Adamczyka, bo uważa, że aktorstwo najlepiej sprawdza się w sytuacjach ekstremalnych. „Andrzejek postawiony między zazdrosną żoną a byłą żoną, o którą z kolei on jest zazdrosny, będzie wić się jak piskorz. Tego typu skomplikowane relacje między bohaterami, trójkąty i wielokąty zależności to dla nas, aktorów, motywacja do tego, by sobie żonglować żartem, prawdą, wiarygodnością. Im trudniej naszym postaciom, tym ciekawiej nam, aktorom, i – mam nadzieję – ostatecznie widzom”, tłumaczy.

Czas na deser

Co się wydarzy w piątej, ostatniej już serii „Przepisu na życie”? Magdalena Kumorek zdradza, że nareszcie skończą się jej miłosne perturbacje z Jerzym. „Nie pojawia się już na szczęście żadna baba, która by go ode mnie odciągała. I to jest fajne, bo każda kolejna kobieta czy każdy kolejny mężczyzna w życiu Anki podważaliby wiarygodność tej relacji. Oni się albo kochają, albo nie. Więc teraz wiadomo, że się na pewno kochają. To wcale nie znaczy, że nie mają problemów, bo mają, ale innej natury”. Jej serialowy ukochany Borys Szyc zauważa u Jerzego dużą zmianę. „Troszkę się zdystansował do siebie, wcześniej był taki napięty. Czuję, że jest mi bliższy niż wcześniej”, mówi.

Andrzej też będzie miał dużo zmartwień. „Można powiedzieć, że odcina kupony od swoich heroicznych czynów. Jest niezwykle dumny, że uratował Beatkę z pożaru. I nie zdradzając za wiele, trochę go ten związek zaczyna już męczyć…”, mówi Adamczyk.

Ostatnie odcinki „Przepisu na życie” będą dużym wyzwaniem dla twórców. Wszystko dlatego, że po trzech latach coraz trudniej widza czymś zaskoczyć. Katarzyna Dobrzyńska mówi, że cała ekipa da z siebie wszystko. Tak jak do tej pory. Nie sposób wymienić wszystkich osób pracujących przez lata na planie, ale na pewno nie można zapomnieć o reżyserze Michale Rogalskim, który dbał zarówno o konwencję, jak i specyficzny klimat serialu. To dzięki niemu w „Przepisie…” panowała niespotykanie przyjazna atmosfera, która łączyła wszystkich.
 

Redakcja poleca

REKLAMA