Napisze, jak żyć
Jak nieoficjalnie dowiedziało się „Party”, Kinga Rusin pisze książkę, która ma ukazać się w listopadzie tego roku i która będzie opowiadać o życiu... Jednak nie o prywatnych losach dziennikarki czy innych znanych ludzi telewizji.
– Kinga chciałaby raczej podzielić się z ludźmi swoimi refleksjami i doświadczeniami na temat tego, jak żyć. Poczuła, że dojrzała, żeby o tym napisać – mówi przyjaciółka dziennikarki. W pisaniu książki pomoże prowadzącej „You can dance” kontakt z ludźmi, jaki nawiązała za pośrednictwem swojej strony internetowej. Gwiazda TVN przyznała, że codziennie odbiera kilkadziesiąt e-maili od osób, które dzielą się z nią swoimi problemami albo proszą o radę w życiowych sprawach. Pierwszego dnia po uruchomieniu strony do Rusin napisało 130 osób. Książka, którą zamierza wydać dziennikarka, ma szanse na spore powodzenie – głównie wśród kobiet, dla których prowadząca „You can dance”, po serii życiowych i zawodowych zakrętów, stała się wzorem do naśladowania. A przecież życie dziennikarki mogło się potoczyć zupełnie inaczej, bo po rozwodzie z Tomaszem Lisem Rusin miała zamiar na zawsze pożegnać się z pracą w mediach.
Koniec z telewizją
W 1994 roku Kinga była ulubienicą całej Polski. Zostawiła jednak pracę w telewizji i popularność, by wyjechać razem z mężem do USA (Tomasz Lis został korespondentem „Wiadomości”). Podczas pobytu w Stanach przygotowywała jeszcze korespondencje dla „Teleexpressu” i relacjonowała ważne wydarzenia, np. galę rozdania Oscarów. Niedługo po powrocie z USA w 1997 roku Rusin zniknęła z telewizji. Kiedy Lis przeszedł do TVN i został szefem „Faktów”, ona urodziła córkę Polę, a trzy lata później Igę. To dziewczynki stały się wtedy dla Kingi najważniejsze. W 2005 roku Rusin była pewna, że już nie wróci do pracy w telewizji.
– Miała zupełnie nowy pomysł na życie. Chciała zająć się tylko biznesem i bardzo starannie przygotowywała się do tego, bo pragnęła finansowej stabilizacji. Ponieważ jej małżeństwo z Tomaszem Lisem zaczęło się psuć, bała się o przyszłość córek i o to, że może nie być jej stać na utrzymanie domu – mówi inna znajoma dziennikarki. Wspólnie z Katarzyną Wende założyła firmę PR-ową Idea Media, zajmującą się kreowaniem wizerunku medialnego firm i osób prywatnych. – Po rozstaniu z Tomkiem Kinga bardzo bała się o to, czy poradzi sobie sama z wychowaniem i utrzymaniem córek – dodaje osoba z otoczenia Rusin. Jednak wtedy zadzwonił telefon, który zmienił jej życie na zawsze. Z Rusin skontaktował się Piotr Walter, prezes TVN, który zaproponował jej prowadzenie i współtworzenie porannego programu „Dzień dobry TVN”.
Po przerwie związanej z wychowywaniem córek dziennikarka wróciła do pracy przed kamerą. Dzisiaj widać, że było warto, bo jest jedną z najpopularniejszych i najbardziej wpływowych gwiazd polskiego show-biznesu. Miesięcznik „Home & Market” przyznał jej 21. miejsce w rankingu najbardziej wpływowych kobiet w Polsce. Natomiast w podobnym rankingu ogłoszonym przez portal Plejada.pl Kinga zajęła pierwsze miejsce.
Ikona kobiet
Po tym, jak wygrała w 2006 roku IV edycję „Tańca z gwiazdami”, Rusin przyznała, że „odzyskała swoją kobiecość”. W wywiadzie dla „Polityki” tak tłumaczyła to, co powiedziała podczas programu: „To było szczere wyznanie. Ale dotyczyło pewnego emocjonalnego stanu, w którym się znajdowałam, a nie, jak wiele osób sądziło, rozwodu”.
Zwycięstwo w show TVN-u i przemiana wewnętrzna, która się w niej dokonała, stały się impulsem do kolejnego wielkiego przedsięwzięcia. Dziennikarka stworzyła linię ekskluzywnych kosmetyków dla kobiet. Rusin ponad rok pracowała nad ostateczną formułą serii „Put & Rub” (w wolnym tłumaczeniu z ang. „wklepuj i masuj”).
„Zaczęło mi jeszcze bardziej zależeć na dobrym wyglądzie” – tak Kinga argumentowała potrzebę stworzenia kosmetyków sygnowanych swoim nazwiskiem. Ale nie tylko taniec i kosmetyki sprawiły, że stała się bohaterką kobiet. Przyczynił się do tego również jej rozwód. W jednym z wywiadów przyznała, że zgłaszają się do niej rozwiedzione kobiety, które opowiadają jej swoje często dramatyczne historie i szukają porady. Piszą także do dziennikarki listy z prośbą o pomoc w rozwiązaniu życiowych problemów, z którymi ona sama, jako matka dwóch dorastających córek, także się boryka.
Spotkanie po latach
Rusin jest jedną z najbardziej zapracowanych matek w Polsce. Stara się jednak, żeby Pola i Iga jak najmniej to odczuwały. Dlatego, kiedy tylko zbliżają się wakacje czy świąteczna albo zimowa przerwa w szkole, Kinga poświęca czas tylko dziewczynkom. Wspólne wyjazdy na narty są dla Rusin i jej córek jak rytuał. Dziennikarka zaraziła Igę i Polę także miłością do jazdy konnej. Niemal co roku spędzają razem wakacje w Gałkowie, gdzie znajduje się zaprzyjaźniona stadnina koni prowadzona przez ukochaną Piotra Kraśki Karolinę Ferenstein.
Niedawno 8-letnia Iga przystąpiła do komunii świętej. Pierwszy raz od dwóch lat (czyli od rozwodu) jej rodzice wspólnie zasiedli przy jednym stole. Rodzinne spotkanie odbyło się w ogrodzie w domu Kingi. Poza Tomaszem Lisem na uroczystość przyjechali także dziadkowie – rodzice byłego męża dziennikarki oraz rodzice chrzestni Igi – znajomi Rusin i Lisa jeszcze z czasów pobytu w USA. Jak mówią znajomi dziennikarki, Kinga robiła wszystko, żeby nic nie zepsuło tego ważnego dla jej córki dnia, bo, co często podkreśla w wywiadach, dziewczynki są dla niej najważniejsze. Dla Igi i Poli Kinga jest nie tylko mamą, ale też przyjaciółką i bohaterką. Uwielbiają oglądać programy z jej udziałem, ale, jak dodają znajomi dziennikarki, same nie myślą o pracy w telewizji.
– Młodsza córka ma talent pisarski, starsza natomiast odziedziczyła zainteresowania po tacie. – Pomimo młodego wieku twardo stąpa po ziemi. Myśli o zawodzie prawnika – twierdzą znajomi gwiazdy. Kinga Rusin podkreślała wiele razy, że w wychowaniu Igi i Poli bardzo jej pomaga ich babcia, mama dziennikarki Maria Rusin.
Matczyne wsparcie
Rusin przyznała kiedyś, że jest dzieckiem z rozbitej rodziny, ale dodała, że jej rodzice starali się, żeby mimo ich rozstania, ona była szczęśliwa. „Rodzice od dzieciństwa dawali mi poczucie bezpieczeństwa (...) Nauczyli mnie, że jeżeli bardzo czegoś pragnę, staram się, pracuję, to na pewno osiągnę cel”. Tak Kinga Rusin podpisała na swojej stronie internetowej zdjęcie, na którym jako mała dziewczynka jest razem z mamą.
Maria Rusin pracowała przez wiele lat w TVP w biurze handlu zagranicznego. Zajmowała się m.in. kupowaniem zagranicznych filmów. To od mamy, jeszcze jako dziecko, Kinga dowiadywała się, na czym polega praca w telewizji. Sama zaczęła tam pracować w lutym 1993 roku. Jak mówią znajomi dziennikarki, Maria Rusin nie nadaje się na typową babcię. „Nie wyklucza to jednak jej wielkiej miłości do wnuczek” – dodają. Mama pomaga Kindze prowadzić jedną z jej firm, gdzie jest odpowiedzialna za księgowość.
Czeka na miłość...
Rusin, zapytana przez „Vivę!” o to, czy boi się miłości, opowiedziała: „Mam poczucie, że to mężczyźni się mnie boją, bo jestem silną babą”. Dziennikarka pytana o szansę na nowe uczucie, mówi, że nie szuka mężczyzny za wszelką cenę. „Nie daję ogłoszeń matrymonialnych” – dodaje w „Vive!”. Jak twierdzą przyjaciele Kingi, oprócz córek najważniejsza jest dla niej praca i to ona, jak na razie, pochłania Rusin bez reszty. „Prowadzi trzy firmy, dba o promocję kosmetyków i pilnuje ich sprzedaży. Jest bardzo zaangażowana w sprawy fundacji ABC XXI Cała Polska Czyta Dzieciom, której jest wice-prezesem” – mówią. Do tego dochodzą konne treningi, zagraniczne wyjazdy z programem „You can dance” oraz rozpoczynające się właśnie przygotowania do kolejnej edycji tanecznego show, którym Kinga poświęca mnóstwo czasu. „Bierze udział w castingach, chce poznać uczestników osobiście”.
Znajomi Rusin zdradzają, że dziennikarka marzy o nowym programie. Tym razem nie rozrywkowym, ale poruszającym życiowe problemy. Czy przy tylu zawodowych obowiązkach i licznych pasjach dziennikarka znajdzie czas na miłość? Przyjaciele Rusin twierdzą, że skrycie marzy o wielkim uczuciu i gdy ono nadejdzie, na pewno zrobi dla niego miejsce w swoim życiu.
Maciej Kędziak / Party