Ale czy udział w show rzeczywiście stanie się dla dziewczyny trampoliną do sukcesu? – Wierzę, że „Taniec z Gwiazdami” pomoże mi spełnić marzenia. Będzie momentem zwrotnym w mojej karierze, tak jak to było w wypadku Anny Muchy i Kingi Rusin. Tu mam szansę pokazać, jaka jestem naprawdę i co mi w duszy gra. Może dzięki temu uda mi się wreszcie wydać wymarzoną płytę? Mimo że nagrałam demo, prowadziłam rozmowy w wytwórniach muzycznych i ciągle koncertuję, wciąż nie udało mi się tego zrobić – zdradza „Party” Kazadi.
Lambada w pampersie
Jednak to nie jury „TzG” jako pierwsze dostrzegło talent Patricii Kazadi. Jej przygoda z tańcem zaczęła się już 20 lat temu, do tego w sposób dość nietypowy, bo… w sklepie obuwniczym! – Gdy miałam dwa i pół roku, mama zabrała mnie na zakupy. Kiedy ona przymierzała kolejną parę butów, ja obwijałam się w kotarę obok przebieralni i, uzbrojona w pampers, wyskakiwałam z niej, kręcąc biodrami w rytm lambady. Mój show zobaczyła Teresa Kurpias i zaprosiła mnie na casting do zespołu Tintilo – mówi wokalistka. Ale wtedy kariera nie była Patricii pisana. Powód? Na próbach wypadała świetnie. Niestety, przed występami na żywo zjadała ją trema. Ale Kazadi podkreśla, że chorobliwa nieśmiałość nie wynikała z tego, że jej kolor skóry różnił się od koloru skóry innych dzieci. Wokalistka urodziła się w Warszawie, tu mieszka i nigdy nie miała kłopotów z rasizmem. Zdarzało się, że słyszała głupie przezwiska. Jako dziecko z ich powodu popłakiwała w kącie, dziś zbywa je żartem.
Artystyczna dusza
Swoje talenty dorastająca Patricia najlepiej prezentowała w domu w podwarszawskiej Radości. Dorastająca dziewczynka kazała sobie w pokoju zawiesić kotarę zamiast drzwi. W roli widowni występowały misie, a żyrandol zastępował sceniczne reflektory. – Sprzedawałam rodzicom bilety po 2 złote, żeby mogli mnie obejrzeć. Zarobione pieniądze zawsze wydawałam na słodycze – śmieje się Kazadi.
Porozmawiajmy o gwiazdach - forum >>
Dziś rodzice Patricii, podobnie jak jej fani, w każdą niedzielę czekają z niecierpliwością na jej występy w „Tańcu z Gwiazdami”. Emocje są duże, bo mówi się, że jedyną konkurentką do wyścigu o Kryształową Kulę jest dla Kazadi tylko Edyta Górniak. Plotki, jakoby między paniami trwała zakulisowa wojna, to nieprawda.
– Edyta jest dla mnie wokalnym guru. Na scenie jest boska, a ja jestem jej fanką od lat. Kiedyś oceniała mnie w „Jak Oni śpiewają”, dziś mamy dobrą, koleżeńską relację. Wspieramy się nawzajem. Przed każdym występem dajemy sobie kopniaka na szczęście – mówi „Party” Kazadi. Zachwytu nad talentem Patricii nie kryje także Górniak: „Ona ma w sobie dużo pasji do muzyki, dźwięków i przekazu. Jestem o nią spokojna, ma w sobie prawdziwy talent i zrobi karierę”, mówi wokalistka.
Dogonić marzenia
O wiele bardziej niż na wygranej w „Tańcu z Gwiazdami” Patricii zależy dziś na wydaniu solowej płyty. – Marzy mi się połączenie funky z rockiem. Nie wiem, czy to się uda, ale stawiam na ambitną muzykę. Nie dam zrobić z siebie plastikowej gwiazdki pop – mówi Patricia. Jakie ma jeszcze założenia na ten rok? Po pierwsze – być asertywną i nie dać sobie wejść na głowę. Powód? Do tej pory to „przyjaciele” z show-biznesu próbowali mówić jej, co powinna robić i jak się zachowywać. Dziś to ona decyduje o sobie. Po drugie – realizować pasje, nie zaniedbując nauki. Po trzecie i najważniejsze – rozglądać się uważnie, by żaden kandydat na ewentualnego narzeczonego nie przeszedł niezauważony. Kto ma szansę? Tata Patricii najchętniej u boku córki widziałby prawnika, ekonomistę lub lekarza – kogoś o konkretnym zawodzie. Ona sama, pytana o ideał faceta, odpowiada od razu: – Mój ojciec! Jestem silną babką i muszę mieć przy sobie silnego mężczyznę, który twardo stąpa po ziemi, ma swoje zasady i jest dżentelmenem. A jeśli trzeba, będzie potrafił okiełznać mój temperament – śmieje się. Patricia nie ukrywa, że marzy jej się miłość, jaką przeżyli jej rodzice. 28 lat temu Jofe Kazadi przyjechał do Polski studiować informatykę. W Lublinie, na schodach akademika, poznał Barbarę – mamę wokalistki. – Starał się o nią dwa lata. Ale żeby zwróciła na niego uwagę, zaczął się umawiać z jej koleżanką z pokoju! Przynosił jej czekoladki, kwiaty i adorował, żeby mama była zazdrosna. Po kilku miesiącach, pod nieobecność koleżanki, przyszedł do Basi i ze słownikiem w ręku wyznał jej miłość! – opowiada Patricia. A dla którego faceta ona mogłaby rzucić wszystko?
– Dla Lenny’ego Kravitza! – mówi z błyskiem w oku.
Magdalena Jabłońska-Borowik / Party