Na forach internetowych zawrzało. Jedni zachwycali się tym, że córka wystąpiła w obronie ojca, inni potępiali ją, że wykorzystała pracę do kampanii wyborczej. Zapis internetowy wypowiedzi Oli odtwarzało kilkaset osób tygodniowo. Wkrótce sprawa przycichła, by niedawno znów powrócić na pierwsze strony gazet. Bo Ola rzeczywiście zniknęła z TVN. Reakcja widzów była prosta: Kwaśniewska zapłaciła posadą za obronę taty. I wszyscy zaczęli się zastanawiać, czy telewizja słusznie pozbyła się jednej z najpopularniejszych twarzy w Polsce.
Królewna chce zupy
Jej rodzice byli na świeczniku niemal od chwili, kiedy się urodziła. Kiedy Ola miała trzy lata, jej tata został najmłodszym ministrem w ówczesnym rządzie. Gdy Aleksander Kwaśniewski był prezydentem, jego rodzina dla wielu Polaków odgrywała rolę niemal rodziny królewskiej. A śliczna Ola idealnie pasowała do roli królewny. Rodzice zadbali jednak, by ich jedynaczce nie przewrócilo się w głowie. Ola wspominała, że początkowo wstydziła się korzystać z jakichkolwiek przysługujących jej udogodnień.
Rodzice chronili ją przed prasą. Przez 10 lat prezydentury ojca udzieliła tylko jednego wywiadu. Nie chciała jechać na Bal Debiutantek, gdzie spotyka się europejska arystokracja, bo bała się oskarżeń, że przewróciło jej się w głowie. Zadziałały dopiero namowy mamy. Oczywiście, nie oszukujmy się, że wiodła zwykłe życie. Bo jaka przeciętna nastolatka miała szansę poznać Jana Pawła II i królową Anglii Elżbietę II?
Rodzinne więzi
„Mamy wspaniałą córkę, której jestem wdzięczny, że wytrzymała presję związaną z moją prezydenturą. Kiedy wygrałem wybory, miała 15 lat. To jest trudny okres w życiu dziecka. Ale ona ani przez moment nie przeszła na złą stronę życia” – chwalił ją Aleksander Kwaśniewski. Jak odebrał jej wystąpienie w TVN? Ola zastrzegła wtedy, że nie uzgadniała wypowiedzi z tatą. W rozmowie z „Party” prezydentówna mówi krótko: „Ojciec był wzruszony tym, co powiedziałam”.
Jolanta Kwaśniewska zawsze mówi o córce: „Oluś, Oleńka, Olcia”. Nie jest to udawana czułość, ale szczera matczyna miłość. Obie panie Kwaśniewskie nie ukrywają silnej więzi, jaka je łączy. Są dla siebie nie tylko matką i córką, ale także przyjaciółkami. Prezydentowa pochwaliła się nawet kiedyś, że podpatruje, co nosi jej córka, i dzięki niej wie, jak modnie wyglądać. Poza tym mama i córka „podkradają” sobie wzajemnie ze swoich szaf sukienki. „Oleńka zagląda do mojej szafy i później zauważam, że czegoś w niej brakuje” – mówiła w jednym z wywiadów Jolanta Kwaśniewska. Bywa także na odwrót. Mama przegląda wieszaki córki i z satysfakcją przymierza pasujące na nią sukienki czy spodnie. Jest jednak żelazna zasada. Żadna z nich nie kupuje niczego w second handach. Córka byłego prezydenta w jednym z wywiadów powiedziała wprost: „Podziwiam ludzi, którzy tam chodzą i wynajdują coś dla siebie. Ja nie mogę, to musi być…” – i tu ucięła wypowiedź z wyraźnie zakłopotaną miną.
Była najlepsza!
Ola wyszła z ukrycia w zeszłym roku, gdy okazało się, że weźmie udział w III edycji „Tańca z gwiazdami”. Początkowo niewiele osób dawało jej szanse. Tymczasem okazało się, że Ola ma nie tylko świetną figurę, ale też pięknie tańczy. Rafał Maserak, który tańczył w czterech edycjach TVN-owskiego show, powiedział „Party”, że Ola była jego najlepszą partnerką... Oczywiście na parkiecie. Rafał zatańczył też z Omeną Mensah, Claudią Carlos i życiową partnerką Małgorzatą Foremniak.
„Podziwiam Olę za to, jaka jest” – przyznaje Maserak. Tancerz dodaje, że kiedy rozpoczynał próby, bał się konfrontacji z córką byłej głowy państwa. „Niepotrzebnie – mówi po roku. – Ola jest normalną dziewczyną z krwi i kości. Nawet pozwoliłem sobie na to, by wywierać na nią presję, kiedy ćwiczyliśmy. Do dziś mamy bardzo dobry kontakt i kiedy jesteśmy na wspólnej tanecznej imprezie, to razem szalejemy na parkiecie”.
Zachwyceni widzowie doprowadzili ich aż do finału, gdzie przegrali z Rafałem Mroczkiem i Anetą Piotrowską. Ale ten występ stał się dla Oli przepustką do megapopularności. Została reporterką w „Dzień Dobry TVN” i jedną z najczęstszych bohaterek kolorowych magazynów. Kiedy wyprowadziła się od rodziców do własnego mieszkania, paparazzi nocowali pod jej blokiem, by złapać prezydentównę wychodzącą rano po bułki. Agencje paparazzi przyznawały, że w te wakacje właśnie na Olę było najwięcej zamówień i za jej zdjęcia można było najwięcej zarobić.
Atmosferę wokół prezydentówny podgrzewają ciągłe plotki o jej ślubie. I choć nie wiadomo, kiedy do niego dojdzie, to już dziś jest pewne, że będzie to wydarzenie roku. Ciekawe tylko, jak poradzi z nim sobie Aleksander Kwaśniewski, który kilka dni po narodzinach Oli stwierdził: „Jak sobie pomyślę, że zjawi się jakiś facet i zabierze nam Oleńkę, to już mnie diabli biorą”. Bo ten facet już się pojawił. Jest superprzystojnym blondynem i świetnym... wojownikiem. Udowodnił to nie tylko na arenie sportowej (jest florecistą), ale i w życiu, gdy walczył o Olę.
Walka o Olę
Choć sama bohaterka milczy na temat swoich poprzednich związków, wiadomo, że przed Wojtkiem Szuchnickim była związana z Marcinem Szaniawskim i Michałem Jaskulskim.
Marcin i Ola poznali się na Uniwersytecie Warszawskim. Studiowali na innych wydziałach (ona psychologię, on dziennikarstwo). Byli parą do chwili, kiedy pod koniec studiów serce Kwaśniewskiej podbił Michał. Związek z Jaskulskim trwał już trzy lata, gdy Ola poznała Wojtka. Tak naprawdę to on ją sobie upatrzył. I to dosłownie. Szuchnicki zobaczył w jednej z gazet fotografię Kwaśniewskiej zrobioną na letniej olimpiadzie w Sydney w 2000 roku. „Jaka to ładna dziewczyna” – pomyślał i zaczął szukać pretekstu, by ją poznać. „Musiałem o Olę walczyć, bo była w innym związku. Nie chciałem się wpychać w coś, co nie jest zamknięte” – zwierzał się Wojtek w wywiadzie dla „Dziennika Bałtyckiego”. Sam miał na swoim koncie dwa związki – z florecistką Małgorzatą Mroczkiewicz i modelką Edytą Kochanowską. Ale ten z Olą wydaje się naprawdę poważny. Bo czy inaczej Szuchnicki mówiłby: „Ola to moja miłość. Ja się do tego przyznaję i ona też. Jest nam dobrze ze sobą. Ola to niezwykle charakterna i inteligentna dziewczyna. Właśnie tymi cechami mnie ujęła”.
Już należy do rodziny
Trzeba przyznać, że Wojtek to świetna partia. Zdobył dwa złote medale w 1999 i 2005 roku. Jeden srebrny w 2007 roku. Jego klubowym trenerem jest fechmistrz Stanisław Szymański. Wojtek – z wykształcenia inżynier lądowy (Szuchnicki jest absolwentem Politechniki Gdańskiej), a obecnie także student dziennikarstwa na Uniwersytecie Warszawskim – pasuje idealnie do obrazka szczęśliwej rodziny Kwaśniewskich. Został już przedstawiony rodzicom Oli. O dziwo, większą tremę miał przed spotkaniem z Jolantą Kwaśniewską. Teraz mówi wprost: „Moja dziewczyna ma fantastyczną matkę”. Ostatnio miał okazję udowodnić, że są mu bardzo bliscy. Dzielnie wspierał rodzinę Oli i ją samą podczas trudnych chwil. W maju zmarł dziadek jego ukochanej, ojciec Jolanty Kwaśniewskiej – Julian Konty, emerytowany oficer i nauczyciel przysposobienia obronnego. Wojtek był razem z całą rodziną Kwaśniewskich na jego pogrzebie w Gdańsku.
Spekulacjom nie ma końca
Prasa nieraz już wieściła ślub Wojtka i Oli. W jednym z artykułów znalazła się informacja, że polecieli na Dominikanę, żeby ustalić szczegóły ceremonii. „Ola wychodzi za mąż”, „Coraz bliżej ich ślubu” – dowiadywali się z gazet sami zainteresowani.
„Dla mnie ważne jest, co czujemy do siebie nawzajem, a nie to, co o naszych uczuciach myślą ludzie” – powiedziała na to Ola. Poza wywiadem Szuchnickiego dla „Dziennika Bałtyckiego” próżno szukać ich wypowiedzi o uczuciach. Umówili się z Wojtkiem, że o tym, co do siebie czują, czy planują ślub, a może są zaręczeni, nigdy publicznie nie będą się wypowiadać. W wywiadach młoda Kwaśniewska unika tego tematu jak ognia. O tym, że jej związek z Wojtkiem ma się dobrze, świadczą tylko kolejne zdjęcia fotoreporterów, na których wyglądają na bardzo zakochaną i szczęśliwą parę. „Oboje są skupieni na własnych zajęciach, na razie oficjalnie nie planują ślubu” – mówi jedna z przyjaciółek Oli. Co na to sama Ola? „Chciałabym za dziesięć lat mieć szczęśliwą rodzinę i co najmniej dwójkę dzieci” – to jak do tej pory jedyna deklaracja Oli Kwaśniewskiej na temat jej planów co do założenia rodziny.
Tymczasem mama Oli, eksprezydentowa, podobno bardzo wierzy w ślubny finał związku córki i sportowca. Była pierwsza dama zawsze przywiązywała dużą wagę do takich ceremonii jak ślub. Sama pamięta z detalami swój. Często opowiada anegdotę o pąsowych różach – jej niedoszłym bukiecie ślubnym. Specjalnie na tę okazję miały przylecieć do Polski z Holandii, ale nie dotarły, a kwiaciarka napisała do Jolanty Kwaśniewskiej list z przeprosinami. Kiedyś na pewno będzie tak opowiadać o ślubie Oli. Marzy, by jej córka wyszła za mąż w równie romantycznych okolicznościach.
Życie na wizji
Ale Ola na razie zamiast ślubu planuje swoją karierę. Podkreśla, że jest samodzielna. „Utrzymuję się sama i sama również podejmuję wszelkie ważne decyzje” – powiedziała „Party”. Jednak znajomy prezydentówny twierdzi: „Od czasu do czasu rodzice jej pomagają. Jak to rodzice”.
Choć jest psychologiem, nie pracuje w zawodzie. Zamiast pracy w poradni zdrowia psychicznego woli show-biznes. W jednym z wywiadów przyznała nawet: „Bardzo się ucieszyłam, kiedy zaproponowano mi przygotowywanie reportaży w porannym bloku w TVN. Obawiam się jednak reakcji widzów. W naszym kraju jest dużo nieżyczliwych ludzi, którzy czekają na każde moje potknięcie”. Ola jest świadoma, że z powodu nazwiska i politycznych sympatii i antypatii Polaków jest osobą kontrowersyjną.
Nie zniknie z TVN?
Złośliwi twierdzą, że córka byłego prezydenta miała swoje „pięć minut”, i dodają, że o pięć za dużo. Ci, którzy zachwycają się Olą, zarzekają się, że jej czas dopiero nadchodzi. Bo Kwaśniewska ma zadatki na gwiazdę. Zawsze świetnie wygląda, a przy tym jest naturalna. Z wdziękiem przyznaje, że nie cierpi wcześnie wstawać, a w każdym odwiedzanym kraju kupuje miejscową edycję „Małego Księcia”. Mówiąc krótko: normalna dziewczyna.
Oli Kwaśniewskiej bardzo zależy na pracy w mediach. Niedawno zadebiutowała w filmie Jerzego Stuhra „Korowód”, w którym w jednym z epizodów zagrała... samą siebie. To nie wszystko. „Zaczęłam robić wywiady dla dwutygodnika »Viva!«” – opowiada nam Kwaśniewska. I tylko „Party” zdradza, że wcale nie rozstała się z telewizją: „Na tę chwilę ani ja nie pożegnałam się z TVN, ani TVN ze mną”. Czy to znaczy, że stacja wybaczyła Oli spontaniczną obronę ojca? Władze TVN nabrały wody w usta. „Nie komentujemy tej sprawy” – mówi Karol Smoląg, rzecznik prasowy stacji.
W rozmowie z „Party” Ola stwierdziła, że umiejętności dziennikarskie zamierza nadal zdobywać w praktyce. Więc ci, którzy już odtrąbili jej zniknięcie ze świata show-biznesu, zrobili to na pewno przedwcześnie...
Maciej Kędziak