Nowe studio, nowa edycja, nowe gwiazdy, ale formuła show ta sama. Wczorajszy odcinek „TzG” przyćmiła trochę gala rozdania Oscarów, ale nic dziwnego – w końcu nikt nie odpadł, a i wykonania nie należały do szczególnie rewelacyjnych. Mimo to pojawiły się już pierwsze spekulacje dotyczące tego, kto powinien więcej poćwiczyć przed kolejnym odcinkiem, a kto może spać spokojnie, jeśli chodzi o jego umiejętności taneczne.
Na pierwszy ogień poszedł Przemysław Saleta. Mając u boku tak świetną tancerkę, jaką jest Izabela Janachowska, nie poradził sobie z walcem wiedeńskim, którego – według Piotra Galińskiego – za bardzo „spłaszczył”. Wyglądałeś jak nieporadny chłopiec w supermarkecie, skomentował uszczypliwie juror występ Salety. W sumie para otrzymała tylko 21 punktów. Niewiele więcej, bo 24 punkty, dostała Olga Bołądź tańcząca z Łukaszem Czarneckim cha-chę. Poza punktami parze „dostało się” także przydługim komentarzem niezadowolonej Iwony Pavlović, który zajął o wiele za dużo czasu antenowego. By zniwelować działanie wypowiedzi jurorki Zbigniew Wodecki pocieszył aktorkę, nazywając ją pieszczotliwie „czarnym konikiem” tej edycji i trochę rozładowując atmosferę.
28 punktów zgarnął windsurfer Przemysław Miarczyński tańczący z fenomenalną Magdaleną Soszyńską-Michno, który dla równowagi został od Iwony pochwalony, choć nie obyło się bez dorzucenia informacji o wielu błędach. Tyle samo otrzymała Katarzyna Glinka, której freestyle'owe kroki pochwaliła Pavlović. Natomiast Stefano Terazzino, partner Kasi, zdobył uznanie u Wodeckiego, który był zachwycony tym, co z aktorki „ulepił” tancerz.
Maciej Friedek, policjant i detektyw w jednym, starał się i tańczyć walca, i coś nucić pod nosem podczas tańca. Wyszło mu to na dobre, bo Piotr Galiński nie krył zadowolenia z występu funkcjonariusza prawa. Co prawda 26 punktów to żadna rewelacja, ale i tak partnerka Firiedka, Blanka Winiarska, może być z siebie zadowolona, bo razem z aktorem otrzymali jedną z najwyższych not w tym odcinku.
Piosenkarz Mrozu, któremu rytm muzyczny powinien być bliski, nie popisał się: jego cha-cha, jak stwierdziła Pavlović, nie miała z odpowiednim rytmem nic wspólnego, a sam Mrozu wydawał się zbyt sztywny, jak ocenił Galiński. Nieruchliwy na parkiecie hiphopowiec otrzymał zaledwie 15 punktów i nie pomogła mu nawet świetna Anna Piotrowska, która co rusz starała się jego sztywność „rozmiękczyć” w tańcu.
Walc Oli Szwed i Roberta Rowińskiego był jednym z lepszych występów wieczoru: para otrzymała aż 30 punktów i pozytywne komentarze, podobnie jak dawno zapomniany aktor Piotr Szwedes prowadzony przez Anię Głogowską. Rytmiczność jego cha-chy bardziej przypadła do gustu Iwony niż ta, którą zaprezentował Mrozu, i jak się okazało, była warta aż 27 punktów.
Pisarka Katarzyna Grochola, której nogi wzbudziły zachwyt podczas telewizyjnej prezentacji par „TzG”, tym razem nie miała wiele więcej do pokazania. Iwonę Pavlović rozśmieszyła, resztę jurorów zażenowała tym, jak zaprezentowała walca wraz z Janem Klimentem, a już szczególnie Piotra Galińskiego (dał parze tylko 2 punkty!). Ich występ wart był zaledwie 15 punktów od sędziów.
Artur Barciś i Paulina Biernat jako pierwsi podbili swoim tańcem serca jurorów na tyle, że na tabliczce pojawiła się pierwsza dziesiątka od Beaty Tyszkiewicz i nawet 6 punktów od Pavlović oraz Galińskiego nie były w stanie pokonać pary – otrzymała ona za swoją żywiołowo zagraną i zatańczoną cha-chę aż 31 punktów.
Brzydula, czyli Julia Kamińska prowadzona w tańcu przez Rafała Maseraka, pięknie zaprezentowała się w walcu. Plotki na temat tego, dlaczego Maserak nic nie chciał mówić o tym, jak Kamińska tańczy, a podejrzewano, że nie chce mówić, bo aktorka do tego zajęcia zwyczajnie nie ma talentu, były przesadzone – Kamińska pokazała, że potrafi być takim samym tanecznym objawieniem co Anna Mucha. Para otrzymała 29 punktów za swój występ.
Ostatnią parą wieczoru była Oceana i Przemek Juszczak – last but not least, otrzymali najwięcej punktów tego wieczoru, bo aż 37. Występ brylującej na parkiecie piosenkarki zachwycił jednogłośnie jurorów i publiczność w studio.
Fot. MWmedia
Magdalena Mania